Była noc. Leciałam myśląc ^^Czy kiedyś odnajdę szczęście?^^
Od dziecka wychowywałam się u brata, którego teraz wcięło. Chciałam
odnaleźć inne wilki, poznać swoją PRAWDZIWĄ miłość, przyjaciół...Jednak
to się nie spełniło. Westchnęłam i zamknęłam oczy nie patrząc gdzie
lecę. Przypadkowo wpadłam na przystojnego, czarno-żółtego, uskrzydlonego
wilka.
-Wybacz!-jęknęłam masując łeb.
-Nie...Nic się nie stało.-uśmiechnął się-Jestem Desmont
-Miło mi, jestem Esmera.
-Należysz do jakiegoś stada czy watahy?
-Nie...A znasz może jakąś watahę w pobliżu?-po tych słowach rozpromieniłam się
-Tak! Moją to wataha Diamentowych Serc. Dołączysz?
Uśmiechnęłam się.
-Co za pytanie?! Pewnie!
Zamieniliśmy jeszcze parę słów i Desmont zaprowadził mnie do szeregu
jaskiń, wybrałam sobie jedną. Alfa powiedział że następnego ranka pozna
mnie z resztą watahy. I tak się też stało, po miło spędzonej nocy
Desmont przedstawił mnie reszcie. Wilki były miłe. Kiedy już ich
poznałam oprowadził mnie po watasze. ^^Jak tu pięknie!^^
Myślałam.
Kiedy wycieczka dobiegła końca Desmont zapytał:
<Desmont, o co chodzi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz