- Chyba go pokonaliśmy - powiedziałam podbiegając do miejsca w którym
zniknął Diablo. - Na razie. Wszyscy są cali? - Obejrzałam się na wilki
-Tak, Na szczęście nikomu nic się nie stało - powiedziała Adrianna.
- To chodźcie, wracamy - zawołałam, i ruszyliśmy gęsiego przez las.
Szłam pierwsza i usłyszałam jak za mną Adrianna robi Aleksandrii wykład o
tym, jak nierozważnie postąpiła.
- Daruj jej - odwróciłam się - przecież w sumie nic złego się nie stało.
- No... ok - rozchmurzyła się wilczyca. Po pół godzinie doszliśmy do
naszej watahy, przez całą drogę nic nas nie zaatakowało. Zatrzymaliśmy
się na księżycowej polanie.
- To pa! - powiedziałam - Dalej nic was nie zaatakuje. Jak będziecie
następnym razem iść do tego lasu to wpadnijcie po mnie - rzuciłam do
Aleksandrii i pobiegłam do swojej jaskini
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz