sobota, 8 listopada 2014

Od Megi cd historii Demona (Wataha Ati Murni

- Nie trzeba było – warknęła w jego stronę nabuzowana Neh.
Stanęła w geście obronnym między Aisu i Suphaph a Demonem. Basios skrzywił się.
- Nikt nie chciał źle – parsknął – zaszło nieporozumienie.
Czarna wadera wydała z siebie gardłowy pomruk.
- Nieważne. Aisu, Suphaph, wracamy – powiedziała stanowczo.
Uzdrowicielka z Ati Murni obróciła się panicznie i rozglądnęła się.
- Nie możemy ich tak zostawić! Była bitwa, ale teraz trzeba opatrzyć rannych!
- Suphaph, nie stawiaj oporu – warknęła groźnie Neharika.
Między nie wszedł Aisu.
- Nehariko, uspokój się. Jesteś zdenerwowana.
Czarna wadera popatrzyła na wilczka. Nie był już taki mały. Niedługo stanie u progu dorosłości. Głodzono go, więc był przy kości. Jednak wydłużył mu się kończyny i korpus. Był wielkości swojej matki, włosy miał zniszczone i przerzedzone, futro nikłe. Ale w oczach były wciąż te same iskierki, jak te, gdy się urodził. I gdy po raz pierwszy na nią wpadł w lesie. I podczas bitwy, kiedy pomógł Shiru. To były iskierki nadziei, chęci walki a także pokoju. Wadera westchnęła.
- No dobrze. Co robimy?
- Zostanę tu jakiś czas – odparła Suph – umiem leczyć, a oni teraz potrzebują lekarza.
- Jesteś pewna, że dasz sobie radę? – spytał, wtrącając się Demon.
- Nie takie przypadki już miałam! – odparła żywiołowo, nabierając werwy.
- No nie wiem, czy cię z nim zostawimy… - Neharika nadal nie była przekonana.
- Zostawimy – powiedział Aisu.
Neharika dopiero teraz zauważyła jak bardzo zmienił mu się głos.
- Nic jej nie grozi. Wracajmy.
Czarna wilczyca nie odpowiedziała. Podążyła za Aisu. Odwrócili się i odeszli. Nie żegnali się z Suphaph.
Uzdrowicielka popatrzyła po twarzach. Nie spoglądano na nią przyjaźnie. Nie było się co dziwić, wadera z jej watahy właśnie pobiła inną watahę. Wśród wrogich oczu, była tylko jedna para oczu spoglądająca przyjaźnie.
- Co mam zrobić? – spytała, patrząc w żółte oczy nowego alfy watahy Diamentowego Serca.
<Ktoś, Demon?>

niedziela, 26 października 2014

Ogłoszenie!

Kochani!
Kto czytał opowiadanie od Demona, pewnie już wie, ale chcę dać informację oficjalną. Od dzisiaj już nie jestem alfą. Moje stanowisko zajmuje. On teraz przejmuje władzę i zajmuje się sprawami watahy. Oczywiście dokończę rozpoczęte opowiadania (Arashi to do ciebie) i będę dostępny tu jako Greg.
Dziękuję wam za te kilka wspólnych miesięcy. Wiem, że Demon poradzi sobie z tym brzemieniem.
Odmeldowuję się
Desmond

Od Demona cd historii Nehariki (Wataha Ati Murni)

-Pomogę wam, się stąd wydostać. Niedaleko wyjścia jest zasypany tunel, prawie udało mi się go odkopać, więc wy pogadacie a ja skończę odkopywać go.
Doszliśmy do końca jaskini.
-A co dalej?-zapytał Aisu.
-Dalej pójdziecie na zachód, a później ruszycie do swojej watahy.
-Bez Nehariki nigdzie nie idę.
-Spokojnie, zadbam o to, aby Was znalazła. Gotowe- powiedziałem odsuwając się- tylko szybko, bo Greg zaraz powinien robić patrol.
Przebiegliśmy szybko przez tunel.
-Przepraszam, młody, za to, że musiałeś tu siedzieć. Mój brat po prostu za mało stracił, aby zacząć myśleć racjonalnie. Życzę powodzenia i mam nadzieję, że...-urwałem nasłuchując.
Od Burzystej Łąki dało się słyszeć odgłosy walki. Moje oczy ściemniały.
-Chyba nie uda wam się odejść po cichu... Neharika ma..wybuchowy charakter?
-Niestety tak- od powiedziała Suph.
-To już wiem wszystko.
Ruszyłem pędem w kierunku łąki, a za mną Suph i Aisu. Kiedy dotarliśmy na łąkę ujrzeliśmy Neharikę i wilki walające się po ziemi. Jako wilk mroku czułem krew kapiącą z boków rannych i że dla kogoś to był ostatni dzień. Neharika wyglądała jak w jakimś transie, rzucając się na innych. Wilczek widząc wilczyce pobiegł w jej stronę.
-Aisu stój! Ona może cie skrzywdzić!-krzyknęła Suphaph za nim.
-Młody wracaj!
Aisu podbiegł do niej wołając coś. Po chwili Neharika uspokoiła się rozglądając się z przerażeniem. Kiedy się uspokoiła Greg i Flynn rzucili się na nią przyciskają do ziemi.
-Puśćcie ją.
-Demon, ale...-zaczął Greg, ale mu przerwałem.
-Słyszałeś? Puść ją teraz.
Puścili ją, a ona podniosła się na nogi.
-Lily, Sara, Klaus zajmijcie się rannymi.
-Demon, mamy duży problem-zawołała przerażona Alice.
Zaprowadziła mnie pod drzewo, gdzie leżał Desmond. Z pyska leciała mu strumieniem krew. Czułem już śmierć w powietrzu.
-Miałeś racje-powiedział słabo- zrobiłem wielki błąd, zniewalając tego malca. Sam się o to prosiłem-popatrzył na Aisu.-Mam nadzieję młody, że wybaczysz mi ten błąd.
Wilczek pokiwał nieśmiało głową.
-A jeszcze jedno... Zajmij się watahą. Wiem, że dasz sobie radę lepiej niż ja. Zaopiekuj się Lexi i Carterem.
-Jasne.
-Jeśli coś nawalisz to będę cię nawiedzać.
-Trzymam Cię za słowo.
-Trzymaj się Dem.
Patrzyłem na brata jak jego oczy gasną. Podszedłem do Aisu, Suph i Nehariki.
-Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zagrzebać wszystkie przykrości. Życzę wam udanego powrotu do swojej watahy.

<Suphaph?>

sobota, 25 października 2014

Od Maxa c.d. Leatch

- Nic się nie stało, jestem Max- powiedziałem z uśmiechem - jesteś nowa?
- tak, właśnie przed chwilą dołączyłam
- Może dasz się zaprosić na spacer? - spojrzałem na nią. Miała jasne oczy, jej ogon, łapy i włosy były czarne, natomiast cała reszta była biała.
- Cóż powinnam iść najpierw do mojej jaskini i się urządzić, ale zgoda
Ruszyliśmy przed siebie.

Leatch? Sorry że krótkie

sobota, 18 października 2014

Od Lethal

Opuściłam watahę, ponieważ ruszyłam na poszukiwanie rzadkich i cennych ziół, które przydadzą mi się w przyszłości. Normalnie bym nie opuściła watahy, ale nie tylko ja odeszłam w własnych interesach. Dzięki tej podroży udoskonaliłam moja wiedze i moce. Nie wiem czy wataha jeszcze istnieje czy się rozpadła, ale poszłam sprawdzić. Gdy dotarłam na miejsce me serce się uradowało. Zobaczyłam pełno wilków. Nie musiałam pytać gdzie Desmond, bo wiedziałam,ze pewnie gdzieś lata. Gdy wrócił do swojej jaskini wyszłam z cienia drzew i zapukałam,Odpowiedział
-Proszę.
Ja na to z uśmiechem:
-Witaj czy przyjmiesz mnie znowu?
On zdziwiony odwrócił się z uśmiechem:
-Witaj już myślałem ze o nas zapomniałaś
-Jakbym śmiała- Zaśmiałam się
-Twoja jaskinia za tobą czeka
-Dziękuje ci, jakby cos to mam nowe przepisy na lekarstwa i nie tylko, wiec, gdy ktoś będzie czegoś potrzebował powiedz ok.?
-Ok.
Wychodziwszy z jaskini wpadłam na jakiegoś wilka od razu go przeprosiłam i się podniosłam, Gdy podniosłam wzrok ujrzałam przystojnego czarnego wilka ze skrzydłami nietoperza.
-Hej jestem Lethal. A ty?

<Max dokonczysz? >

środa, 15 października 2014

Od Nehariki cd historii Megi ( Wataha Ati Murni)

Sama nie wiem jak długo leciałam i gdzie w obecnym momencie znajdowała się Suphaph.Teraz to było nieistotne. Musiałam znaleźć Aisu i za wszelką cenę go uratować."Chwila! Jak ja mu powiem, że odeszłam z watahy? A czy na pewno tego chcę? Tak, ponieważ tak będzie lepiej dla obydwóch stron jak odejdę i nigdy nie wrócę" przeleciało mi to przez moją myśl. Szybko się otrząsnęłam i nagle poczułam intensywny zapach Aisu i jakiegoś obcego wilka. Szybko wylądowałam oraz ostrożnie szłam za tym zapachem, aż dotarłam do jakieś watahy. Wlot pojęłam, że oni uwięzili Aisu, co mnie bardzo rozzłościło i czułam jak moja demoniczna strona bierze nade mną górę i chcę ich pozabijać za to. Mówiąc szczerze chętnie bym na to pozwoliła,ale muszę sprawdzić ilu jest przeciwników. W sumie dla mojej demonicznej strony to nie ma znaczenia tak czy siak ich pozabija. Po cichym sprawdzeniu terenu nie znalazłam Aisu, ale czułam intensywnie jego zapach. Dłużej nie wytrzymałam i zamieniłam się w demona oraz zaatakowałam wilki z tej watahy, a one uciekała, ale jak próbowały stawiać opór i walczyć to dostawały niezłego łupnia. Żaden z nich nie był w stanie nie mnie powstrzymać.
- Gdzie jest Aisu? - spytałam groźnie jednego z nich, chyba alfę, zresztą nieważne kogo. Milczał, więc nie chciał nic powiedzieć, zatem siłą zmuszę ich do powiedzenia mi gdzie jest Aisu.
Rozpoczęła się krwawa walka, gdzie ja w swojej postaci miałam przewagę nad nimi, ale jednocześnie straciłam kontrolę nad sobą. Zaczęłam bardziej agresywniej walczyć i atakować każdego, kto się do mnie zbliżył. Nagle moim oczom ukazały się trzy sylwetki wilków, które biegły z daleka, gdzie dochodziły odgłosy walki. Nie przejęłam się tym, bo po co? Jedną myśl miałam w głowie, a była to myśl o walce i śmierci. Ryknęłam głośno, co wilki, które ze mną walczyły przyjęły ze strachem i przerażeniem. Ruszyłam w ich kierunku, co spowodowało, że niektórzy z nich pouciekali gdzie pieprz rośnie, ale ja nie dawałam za wygraną. Nagle jakiś wilk odezwał i powiedział, że Aisu poszedł z jakąś obcą wilczycą i ich wilkiem. Przez chwilę się ucieszyłam, bo tą wilczycą była Suphaph, ale szybko przejął nade mną kontrolę demon i stałam się agresywna oraz gotowa ich zabić. Mówiąc szczerze to pole bitwy wyglądało trochę jak rzeź z piekła rodem. Z oddali usłyszałam jak ktoś woła moje imię, ale tak jakby za mgły docierał do mnie ten krzyk i głos tego wilka. " Kto to?Kogo on woła?" przeszło mi przez myśl. Warknęłam głośno i zignorowałam ten głos, i ruszyłam w stronę tych wilków, które nie wiedziały jak ze mną walczyć. Szykowałam się do zabicia tych wilków kiedy ktoś wybiegł przede mną. Był to jakiś mały wilk, chwila mały?! Starałam się opanować rządzę walki i zabijania, żeby przyjrzeć się temu wilkowi. Tak jak myślałam był to Aisu, ale nie potrafiłam już dłużej się powstrzymywać.
- Nehariko wiem, że mnie słyszysz i wierzę, że pokonasz tego demona. - rzekł Aisu
Nagle wspomnienie z mojego dzieciństwa wróciły i jak przysięgałam, że nigdy nie pozwolę na przejęcie władzy nad moim ciałem temu demonowi oraz spotkanie Elltharisa. To wszystko doprowadziło mnie do ładu i znowu stałam przed nim i innymi wilkami w mojej naturalnej postaci. Kiedy się rozejrzałam i zobaczyłam widok martwych ciał wilków, przeraziło mnie to, że ten demon aż na tyle czasu mnie przejął,że był wstanie zabić aż tyle wilków. Spojrzałam na Aisu, potem na Suphaph, która zjawiła się z jakimś wilkiem, a na końcu na inne wilki, które wpatrywały się we mnie w przerażeniu....

<Demon,Suphaph?>

niedziela, 12 października 2014

Od Maxa

Latałem nad małym lasem. Dzień był idealny, ani nie za zimny, ani nie za ciepły. Nagle na małej polanie zobaczyłem sarne i pomyślałem że upoluje ją na śniadanie. Zbliżając się do wylądowania na ziemi, zauważyłem coś dziwnego. Sarna miała niebieską "grzywe" oraz łapy podobne do moich, zupełnie jak wilk.
- Co tu robisz? - zapytała wadera ostro, kiedy mnie zobaczyła
- Nie denerwuj się, wiesz że to źle robi na sierść? - spytałem jej z nutką kpiny w głosie

<Megan? >

środa, 8 października 2014

Od Adrianny cd. historii Lily

- Tak, wraca do watahy i niebawem go zobaczymy - uśmiechnęłam się
- Nareszcie! - krzyknęła uradowana Lily
- To może mały spacer? - zaproponowałam
- Oczywiście - odpowiedziała szybko
- W takim razie chodźmy - uśmiechnęłam się - Gdzie idziemy najpierw? Wodospad, strumień czy las?

<Lily?>

niedziela, 5 października 2014

Od Megi (Wataha Ati Murni) cd historii Demona

- Na razie możesz wejść i z nim porozmawiać, a później załatwię sprawę wypuszczenia z alfą. Chodź za mną, to zaprowadzę cię do niego.
Wadera nieśmiało skinęła głową i podążyła za białym wilkiem. Prowadził ją do jaskini. W pewnym momencie trochę się zawahała, to było niebezpieczne – obcy, silny wilk z „wrogiej” watahy prowadzi ją do ciemnej jaskini, gdzie nikt nie usłyszy wołań o pomoc w wypadku ataku. S̄up̣hāph przeszedł jeszcze większy dreszcz na myśl o tym, że może dojść nie tylko do zwykłego pobicia ze strony samca.
Szybko jednak otrząsnęła się z tych myśli – musi to zrobić dla Aisu. Wiedziała, że musi zaufać Demonowi. Mimo groźnej postury wydawał się być łagodny.
Kroczyła rozglądając się po stalaktytach, z których kapała woda. Krople uderzały z krystalicznym dźwiękiem o stalagmity i powodowały echo. S̄up̣hāph zauważyła kilka nietoperzy śpiących po kątach.
Nagle, oprócz smrodu nietoperzy, wyczuła zapach Aisu. Postawiła uszy, a jej serce zabiło szybciej.
„ Aisu tu jest! Demon mnie nie oszukał!”, pomyślała z radością.
Wydawało się, że biało-niebieski wilk wyczuł jej ekscytację.
- Wyprowadzimy go na tyły. Tu już tak śmierdzi, że nos wykręca – powiedział poważnie, ale przyjaźnie.
- Dlaczego trzymacie więźniów w takich warunkach…- powiedziała drżącym, leciutko oburzonym ale nieśmiałym tonem.
Demon prychnął, odrzucił grzywkę do tyłu. S̄up̣hāph zachichotała.
- Bo wtedy można mieć na oku takich delikwentów – powiedział z dużym naciskiem na słowo „delikwent”.
Nagle zauważył jednak, że wadera się chichra pod nosem.
- O co chodzi? – spytał z uśmiechem i zatrzymał się nagle.
Uzdrowicielka nie zdążyła zareagować i wpadła na niego.
- Nic – powiedziała ze słodkim uśmiechem, patrząc mu w oczy – po prostu uroczo wyglądasz, kiedy żartujesz.
Demon zarumienił się.
- Wątpię – wydukał – nie należę do specjalnie urodziwych. Ruszajmy lepiej po tego szkraba.
Zbliżali się do małego światełka.
- Co to? – spytała S̄up̣h.
- Świetliki.
- Ah…
W pewnym momencie doszli na miejsce. S̄up̣hāph patrzyła panicznie na wszystkie strony, nie mogąc znaleźć szczenięcia. Zaczynała się stresować. W pewnym momencie poczuła na łapie inną łapę. Demon patrzył w kierunku prawego kąta. Wadera podążyła za jego wzrokiem. W kącie leżał skulony, zmarznięty i mokry Aisu. S̄up̣hāph wstrząsnęło uczucie żałości i empatii na ten widok nędzy. Pobiegła do niego. Maluch obudził się. Z początku jej nie poznał. Mrugał zaspanymi, niewyraźnymi oczkami. Spędził tu dużo czasu.
- S̄up̣h… S̄up̣hāph! – krzyknął, gdy poznał ją.
Nie mieli na tyle zacieśnionych relacji, żeby rzucił jej się na szyję, ale wyraźnie zaczął merdać ogonem.
- Witaj Aisu – powiedziała cicho.
- Co ty tu robisz? – dopytywał się – jak mnie znalazłaś?
- Znalazła cię Neharika. Ale o tym opowiem ci potem. Demonie? - S̄up̣hāph odwróciła się ale przeszył ją dreszcz.
Nie było Demona. Stał za nią ktoś inny, jakiś obcy wilk. Miał szare podszycie, z czarną pręgą grzbietową i białym podbrzuszem. Posiadał również bardziej wydatne bokobrody. Jego prawe, złote oko przecinały blizny.
- K-kim jesteś?! – krzyknęła przerażona i zasłoniła Aisu własnym ciałem. Jednak wilczątko nie wydawało się być przerażone. Młodziak westchnął cicho w jej kierunku.
- Spokojnie – powiedział – to on.
S̄up̣hāph popatrzyła na obcego. Miał rozbawioną minę i łagodny wzrok. Dziwnie znajomy wzrok.
- Poznaj Demona nr. 2 – roześmiał się – nieźle cię nastraszyłem. Powinnaś bardziej kierować się węchem, zapachu nie potrafię zmienić.
- Tak, wiem… - wydukała oszołomiona.
Demon przybrał troskliwy wyraz twarzy.
- Wiesz…nie chciałem zrobić ci przykrości, ani nic-
Nie zdążył dokończyć, bo wtargnął Aisu.
- Ej, mówcie do rzeczy. Po co S̄up̣hāph tu przyszła?
Starsze wilki westchnęły ciężko.
- No dobrze… - stwierdziła wilczyca – mówiłeś, że porozmawiamy na tyłach jaskini.
Demon uśmiechnął się do niej szarmancko, wzruszył ramionami i gestem ogona zaprosił ją, żeby podążała za nim. Dalej rozmowa sama się potoczyła, a Aisu szedł naburmuszony z tyłu, zły, że nikt nie poświęca mu uwagi.


<Demon?>
<Neharika?>
<Chciałabym, żeby Neharika zaczęła pisać opowiadanie, gdzie znajduje watahę i zaczyna akcję ^^’, fajnie by było, gdyby Demon wspomniał, że słyszy jakieś odgłosy walki i biegnie na miejsce>
<Niech najpierw odpisze Neharika J>

Od Megan

Od kiedy dołączyłam do watahy, nigdy jeszcze nie śpiewałam. Pomyślałam, że to wspaniała okazja by w końcu to zrobić! Pobiegłam nad staw. Wzięłam głeboki wdech i... Muzyka dosłownie ,,wychodziła'' ze mnie. Śpiewałam piosenki o tym jakie życie jest trudne, że czasem trzeba zapomnieć i iść dalej...
Nagle usłyszałam, że ktoś się zbliża. Nie chciałam żeby usłyszał jak śpiewam, bo to była moja słodka tajemnica. Stanęłam przodem. W krzakach faktycznie coś się poruszało. Zobaczyłam wilczy ogon i odetchnęłam z ulgą. Nie żebym się wcześniej bała!
- Hej! Pokaż się! - zawołałam

<ktoś? >

czwartek, 2 października 2014

Od Cartera cd historii Demona

Po wyjściu wujka z jaskini bałem odwrócić się w stronę rodziców, ale zrobiłem to i napotkałem się na mrożący krew w żyłach wzrok taty i lekkie rozbawienie mamy.
- Gdzie ty się włóczyłeś ? - zapytał tata
- Wszędzie i nigdzie jednocześnie - zaśmiałem się - Oj tato daj spokój. - powiedziałem szybko bo zauważyłem, że tata otwiera buzie żeby coś powiedzieć.
- Wiesz co Des może trochę przesadzamy z tym...
- Z czym ?
- No wiesz - westchnęła mama - z tym, żeby sam nie chodził. musi nauczyć się samodzielności.
- Właśnie - powiedziałem - Muszę być samodzielny.
- Ty młodzieńcze się nie odzywaj - powiedział tato
- Wiecie co ? Wy się tu kłóćcie, a ja sobie wyjdę przed jaskinie - powiedziałem im i wyszedłem.
Po pół godziny kłótni mama wyszła z jaskini wściekła i powiedziała :
- Pójdziesz teraz do mojego brata i on się tobą zajmie bo ja idę się uspokoić - powiedziała i mnie przytuliła - Mam nadzieje, że nie będziesz taki jak twój ojciec.
- Dlaczego mamo - zapytałem
- Wytłumaczę ci jak będziesz starszy. - Powiedziała to i odeszła, a ja ruszyłem w stronę jaskini wujka.

sobota, 27 września 2014

Od Desa cd historii Arashi

-Po kolei- powiedziałem śmiejąc się.- Nowych członków mamy niewiele, ale się dziwić jak dopiero ruszyliśmy po zamknięciu.
-Jakim zamknięciu?
-Byłem zmuszony zamknąć, ale już po wszystkim. Co do mnie i Lexi, to żyje nam się całkiem dobrze, a nawet spodziewamy się dziecka.
-Gratuluję, ale szkoda dzieciaka-zaśmiała się.
-Bardzo śmieszne. Dowcip prawie jak bety. O kłótnie pytasz jakbyś nas nie znała. Demon jest jeszcze bardziej wkurzający niż był, w ogóle się zmienił. I zewnętrznie, ale i z charakteru. A co się tyczy tego szczeniaka... Kilka dni temu złapałem jakiegoś malucha na przeszpiegach i zamknąłem go, co oczywiście doprowadziło do kolejnych kłótni z Demonem. No, ale cóż, jak ma zamiar mi się sprzeciwiać to jego sprawa. Chodźmy to wybierzesz jakąś jaskinię. Adrianna i Lexi odnowiły i są teraz super.

<Arashi?>

piątek, 26 września 2014

Od Demona cd historii Cartera

-A co ty tu robisz Carter?
-Nic takiego wujku-powiedział malec uśmiechając się niewinnie.
-Znam ten uśmieszek. Idziemy do twoich rodziców, ale już.
Poszliśmy do jaskini alf.
-Uważaj na przyszłość na swojego syna, bo gdzieś pójdzie , a ktoś może sobie pomyśleć, że wysłałeś go jako szpiega i go zamkną. A fakt... Tak głupi jesteś tylko ty... I to od zawsze. Cześć Lexi, a ty Carter uważaj na przyszłość.
I wyszedłem.

<Carter?>

Od Grega cd historii Klausa

Spojrzałem na Dema.
-Jestem Greg, a to jest Demon. Jasne, że znamy Lexi. Chodź zaprowadzimy Cię do niej.
Zaprowadziliśmy go do jaskinialf.
-Tylko uważaj bo Desio nie jest w dobrym humorze.
Weszliśmy do ich jaskini.
-Lexi ktoś do Ciebie.

<Klaus?>

Od Lily cd. historii Adrianny

-Mamo wiesz, że mnie nie oszukasz? Chodzi o śmierć Saraq?
-Nie coś ty-powiedziała udając, że nie oto chodzi, ale w jej oczach zebrały się łzy.
-Mnie nie oszukasz. Wiem, że nie jest ci łatwo tak samo jak mi czy tacie, ale nie możemy żyć przeszłością.
-Wiem córeczko, ale.. To nie jest takie proste.
-A wiesz, że zawsze możesz na mnie i tatę liczyć? Właśnie, miałaś jakieś informacje od niego?

<Adrianna?>

Od Alice cd historii Moon

Ruszyłyśmy w stronę jaskini Desa.
-Przepraszam, ale alfa kazał mi uważać na obce wilki. A tak w ogóle to jestem Alice. A ty?
-Moon i nic nie szkodzi.
Doszłyśmy do jaskini Desa.
-Desmond interesant do Ciebie.

<Moon?>

Od Demona cd historii Mega (Wataha Ati Murni)

-Widziałeś go? Nic mu nie jest? Zaprowadzisz mnie do niego?
-Spokojnie, żyje i nic mu nie jest, ale jego sytuacja nie jest ciekawa. Mój brat, Desmond, ubzdurał sobie, że przysłaliście małego na przeszpiegi i zamknął go, ale spokojnie można go wyciągnąć. A tak w ogóle to jestem Demon.
-A ja  S̄up̣hāph z Watahy Ati Mundi. Ja i jeszcze inna wilczyca ruszyliśmy na poszukiwania Aisu, później się rozdzieliłyśmy aby szybciej go znaleźć. Zaginął niedawno. Czy pomożesz mi go wyciągnąć?
-Jasne, chodź ze mną.
Zaprowadziłem ją niedaleko jaskini, w której alfa umieścił Aisu.
-Poczekaj chwilę, muszę sprawdzić, kto go pilnuje.
Poszedłem do jaskini. Stał tam Greg.
-Greg, nie masz przypadkiem napadu ślepoty?
-Zależy co chcesz ukryć.
-Zgłosiły się osoby po zgubę.
-Demon znasz polecenia.
-To wpuść przynajmniej nas, aby mogła pogadać z Aisu.
-Tylko jak Des się dowie.
-Alfę zostaw mnie.
-Dobra.
Pobiegłem po S̄up̣hāph.
-Na razie możesz wejść i z nim porozmawiać, a później załatwię sprawę wypuszczenia z alfą. Chodź za mną to zaprowadzę Cię do niego.

<Megi?>
<Trochę późno i krótko, ale mam trochę mało czasu.> 

środa, 24 września 2014

Od Arash cd historii Desmonda

- A więc udzielam pozytywnej odpowiedzi na twoje Desmondzie pytanie, o powrót do was. - Roześmiałam się widząc minę wilka - Zostaję.
- Super - Ucieszył się Des - To chodź, pokażę ci co si zmieniło. - powiedział po czym wyszliśmy z jaskini.
- Co się działo jak mnie nie było? - spytałam - Doszedł ktoś nowy? Jesteś z Lexi? Ostatnio widziałam taką fajną jaskinię.. Właśnie, muszę sobie wybrać nową, są jakieś ładne? Nadal kłócisz się tyle z Demonem? I o co chodzi z tym szczeniakiem? - Zasypałam wilka pytaniami.
( Des? Wiem, że opowiadanie tragicznie, przeraźliwie krótkie ale nie miałam pomysłu.)

Od Adrianny - Wspomnienia

Nadal pamiętam ten dzień...dzień który zmienił moje życie już na zawsze. Nie jestem w stanie opisać bólu jaki wtedy czułam. Tylko osoba, która doświadczy tego co ja jest w stanie powiedzieć, że wie jak ja się czuje.
Był ciepły poranek. Słońce delikatnie ogrzewało moje futro. Saraq leżała obok mnie i łapami próbowała złapać motylka. Zaśmiałam się delikatnie i cichutko aby go nie spłoszyć. Przyglądałam się temu "polowaniu" z wielkim zainteresowaniem. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że ta zabawa może kosztować moją córkę życie. Wadera zaczęła biec za kolorowym stworzeniem nie patrząc przy tym pod łapy. Zdążyłam krzyknąć tylko aby uważała, a ta zniknęła mi z oczu. Ja weszłam do jaskini i tam spędziłam resztę dnia. Kiedy Saraq nie wróciła na kolacje zaczęłam się martwić i wyruszyłam w poszukiwania. Nie musiałam długo szukać lecz to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach...moja córka przebita była na wylot kamiennym kołkiem. Moja rozpacz była nie do opisania. Cały czas wmawiałam sobie, że to nie jest prawda, że ja tylko śnie, ale nie....to była prawda.

wtorek, 23 września 2014

Od Cartera

Było jeszcze wcześnie rano, a ja postanowiłem wymknąć się z jaskini (rodzice samemu mi nie pozwalali chodzić po watasze) i pochodzić po terenach.
Wszedłem cicho z jaskini. Całe szczęście, że rodzice się nie obudzili.
- Dobra gdzie tu pójść - zastanowiłem się i postanowiłem iść gdzie mnie tylko łapy po niosą.
Łaziłem tak pewnie parę godzin, gdy nagle zorientowałem się, że już jest późno więc ruszyłem w stronę jaskini. Nagle wpadłem na jakiegoś wilka.
- Przepraszam - mruknąłem
< Kto dokończy ?>

Od Klausa "Jak dotarłem"

Było gorące lato. Serio było gorące. Byłem akurat na polowaniu gdy zwęszyłem trop jakiegoś obcego wilka na naszych terenach.
- Nie wiem, skąd mi się kojarzy ten zapach - mruknąłem do siebie i ruszyłem w stronę z której wyczułem trop.
Szukałem tego wilka z  dwie godziny, gdy go nagle znalazłem...
 - Lexi - powiedziałem zdziwiony na widok siostry. - Co ty tu... Przecież kłusownicy cię złapali.
- Ale uciekłam - zaśmiała się. Tyle lat jej nie widziałem. Zaprowadziłem ją do rodziców. Ucieszyli się gdy ją zobaczyli. Była u nas trzy miesiące, a później powiedziała, że musi wrócić do swojego partnera. Obiecała, że kiedyś nas odwiedzi i odeszła.
Po czterech miesiącach stwierdziłem, że ją odnajdę i dołączę do watahy do której należy.
Szukałem jej dość długo nawet nie wiem ile, ale w końcu natrafiłem na jej trop na terenach jakiejś watahay. - Teraz zostało tylko ją znaleźć -mruknąłem cicho.
Po godzinie wpadłem na dwa wilki.
- Kim jesteś i co tu robisz ? -zapytał skrzydlaty basior
- Jestem Klaus - wyjaśniłem - i szukam mojej siostry.
- Jakiej siostry ? -zapytał drugi
- Nazywa się Lexi może ją znacie ?
< Greg ?>

poniedziałek, 22 września 2014

Od Flynna cd historii Alice- Huragan i burza

Pędziliśmy ile sił w łapach. Po drodze dołączył do nas Greg.
-Widzę, że nie ja jeden o tym pomyślałem-rzekł.
-Masz świadomość, że będziemy musieli ich odciągnąć od siebie?
-Nie wiem jak to zrobimy, ale jeśli to tak zostawimy to mogiła dla całej watahy.
Popędziliśmy tunelami pod górami i dotarliśmy na Burzystą Łąkę gdzie zobaczyliśmy to co się spodziewaliśmy.
Po środku polany walczyli zażarcie. Zdeżali się próbując jeden drugiego ugryść, naskakiwali na siebię. U obu można było zauważyć ranny. Desmond miał długie rozcięcie od lewego skrzydła do kręgosłupa i chyba złamane skrzydło, a Demon (w swojej nowej formie) miał przez całe plecy i utykał na tylną łapę. Przykucnęli i znowu skoczyli na siebie, odbili się i zaczęli krążyć wokoło siebie. Huragan i burza rozpętały się na dobre wzmagając na sile. Po chwili przybyła reszta watahy zobaczyć co się dzieje. Demon i Des byli tak skupieni na walce, że nie zuważyli tłumu. Des skoczył do gardła Demonowi, ale tylko jego szybka reakcja zapobiegła złapaniu go i tylko przejechał zębami po jego karku, ale Dem niebył mu dłużny i przejechał mu pazurami po szyji.
-Greg może ty odciągnij Desa, a ja zajmę się Demonem.
-Dobra.
Przyczailiśmy się i w odpowiednim momencie skoczyliśmy na nich przygwożdżając ich do ziemi. Szamotali się się jeszcze kilka minut, a później znieruchomieli, ale póściliśmy ich dopiero kiedy huragan i burza zniknęły i pojawiła się typowa dla łąki pogoda.
-Teraz was puścimy, a wy spróbujcie, nie rzucić się na siebie.
Puściliśmy ich, a oni wstali. Wyglądali okropnie, cali we plamach z krwi i ze rządzą mordu w oczach.
-Pamiętaj co powiedziałem-rzekł Demon po czym odwrócił się i odszedł.
-Demon, myślę, że ktoś powinien to zobaczyć- powiedziałem, ale i tak mnie nie słuchał.
Spojrzałem na Desa.
-Czy wy jesteście normalni? Taki przykład daje alfa?
-To on zaczął.
-O co znowu poszło?
-Powiedział, że przecież umawialiśmy się, że mamy takie same prawa o decydowaniu i oboje podejmujemy decyzję, że jak tak dalej będzie to on nie ma zamiaru się w to mieszać i odejdzie, a później trochę porozmawialiśmy i jakoś tak od słowa do słowa, od czynu do czynu... A właściwie, to po kiedgo Ci się tłumaczę?
I odszedł w stronę swojej jaskini.
-I jak tu nie zwariować? Wszyscy się rozejść, przedstawienie skończone. Alice idź do Demona i zobacz czy nie ma poważnych uszkodzeń, a ty Lexi idź zobacz u Desa.
I wszyscy się rozeszli.

Od Adrianny cd. historii Lexi

- Proponuje pójść na łąkę i zapolować bo burczy mi w brzuchu - uśmiechnęłam się
- Okej, to może bierzmy się do pracy bo im szybciej skończymy tym szybciej pójdziemy na polowanie - zaśmiała się
Nie minęła godzina, a my uporałyśmy się ze wszystkim i wyruszyłyśmy polować. Najadłyśmy się do syta po czym wróciłyśmy do jaskini.

<Lexi, sorka za takie krótkie :( Moja wena uleciała tak jakoś :(>

Od Adrianny cd. historii Lily

- Lily? - odwróciłam się i podeszłam do córki - Jak ja za tobą tęskniłam.
- Ja za tobą też mamo - powiedziała po czym obie się rozpłakałyśmy
Do końca dnia siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Miałyśmy dużo do omówienia. Musiałyśmy też wyjaśnić sobie kilka spraw. Mimo tego, że minęło dość sporo czasu od śmierci Saraq to ja nadal nie mogę o tym zapomnieć.
- Wszystko w porządku? - zapytała Lily
- Tak, tak... - skłamałam

<Lily? Sorka, że tak krótko>

Od Alice- Huragan i burza

Pewnego pięknego dnia wędrowałam po terenach watahy. Atmosfera była lekko napięta przrz kłótnie Desa i Dema. Nikt nic nie mówił tylko wykonywał swoje zadania. Ten dzień zapowiadał się tak jak każdy inny. Usiadłam nad jeziorem i wpatrzyłam się w wodę.
-Co tam zamyślona- usłyszałam głos Flynna.
Ja, Flynn, Greg, Sara, Nita, Desmond i Demon znaliśmy się od szczeniaka. Doskonale się ze sobą dogadywaliśmy (nawet Dem i Des!).
-Tak sobie wspominam. Pamiętasz jak kiedyś było spokojnie?
-Chodzi Ci o te kłótnie?
-Tak. Demon i Des kiedyś potrafili się dogadać, a teraz? Nic, tylko by się zabijali.
-Ja zaczęli sobie kobiety podprowadzać, to prędzej czy później musiało się to tak skończyć.
Naglę od strony Burzystej Łąki zawiał silny i zimny wiatr. Spojrzeliśmy w tamtą stronę. Nad Szarą Górę wznosił się ogromny huragan, a wokoło kłębiły się chmury strzelające piorunami. Sporzałam na Flynna i już wiedziałam, że myśli to samo co ja. Tylko raz w życiuwidzieliśmy podobne zjawisko i nie skończyło się to dobrze. Ruszyliśmy pędem w stronę Burzystej Łąki.

<Flynn?>

Od Lily cd historii Sary

Zastanowiłam się chwilę. Nie byłam tam od czasu śmierci mojej siostry, ale wiedziałam, że mama jest sama bo tata ruszył na pomoc w wojnie swojej siostrze.
-Dobrze, wracam z wami.
-To ruszcie się panienki.


*****
Kiedy dotarliśmy na tereny watahy ruszyłam w stronę naszej dawnej jaskini, w nadzieji, że znajdę tam mamę.
Weszłam do jaskini, gdzie zastałam Adriannę.
-Hej mamo-powiedziałam do niej.

<Adrianna?>

Od Sary cd historii Nity

Siedziałam sobie z Lily nad jeziorem, kiedy usłyszałam, że ktoś nad woła.
-Sara! Lily!
Obejrzałyśmy się, w naszą stronę biegli Demon i Nita.
-Dem, a co ty tu robisz?-zapytała Lily.
-Zapraszam was do powrotu do Diamentowego Serca.
-Przecież Des ją zamknął.
-A teraz otworzył. To co? Idziecie ze mną?
-Ja, tak. A ty Lily?

<Lily?>

Od Desmonda cd historii Arashi

-Arashi?-zapytałem zszokowany.-A co ty tu robisz?
-Stoję-powiedziała z uśmiechem.
-Już się zastanawiałem czy wróci mój ulubiony członek.
-Des ty lizusie, bo Lexi będzie zazdrosna-zaśmiał się Flynn.
-A tak tylko w odwiedziny wpadłaś czy może do nas wracasz? Bo wtedy Demon przybył i mnie o tym poinformował, że podobno masz coś do załatwienia, ale jak już załatwiłaś to serdecznie zapraszamy. Flynn pilnuj z Gregiem, aby Demon nie wypuścił tego małego. Koniec zebrania, a od Ciebie Arasho oczekuję pozytywnej odpowiedzi na moje pytanie, o powrót do nas.

<Arashi?>

Od Desmonda cd historii Lexi

Patrzyłem na nią zszokowany. Ja miałem zostać ojcem? To brzmi trochę jak słaby żart.
-Jesteś pewna?
-Tak.
-To wspaniale-powiedziałem z radością i przytuliłem partnerkę.

Od Nity

Kiedy Des zamknął watahę postanowiłam wrócić do watahy rodziców. Ze mną ruszyły Sara i Lily. Pewnego dnia na terenach naszej watahy pojawił się Demon.
-Demcio, braciszku, a co ty tu robisz?
-Szukam moich siostrzyczek.
-A w jakim celu?-zapytałam mrużąc oczy.
-Szukam chętnych do powrotu do Diamentowego Serca.
-Des znowu otworzył?
-Tak.
-A ty jesteś znowu betą?
-Tak.
Popatrzyłam na niego z wielkim uśmiechem.
-Czyli zbieracie znowu członków. Ja w to wchodzę. Chodźmy jeszcze do Sary i Lily.

<Sara?>

Od Megi (Wataha Ati Murni)

Różnorodność zapachów, jakie docierały do nozdrzy S̄up̣hāph i pośpiech w jakim była doprowadzały ją do szaleństwa. Panicznie rozglądała się po krzakach i drzewach w poszukiwaniu małego, fioletowego basiorka. Każdy szelest, każde pęknięcie gałęzi, każdy opadający listek przyprowadzały ją o zawał serca. Miała wrażenie, jakby Aisu użył na niej swojej mocy zmrażającego krew wzroku – i w głębi duszy miała taką nadzieję. Jedyne czego chciała to zabrać go i stąd uciekać. Neharika oprócz niego wyczuła zapach obcej watahy. Nie pachnęli przyjaźnie. S̄up̣hāph obawiała się, że porwali Aisu. Dlaczego mieliby porywać zagubione szczenię? Co to za tajemnicze stado wilków? Uzdrowicielka przyśpieszyła do truchtu i podniosła głowę do góry. Wyżej powietrze było nieco inne. Pachniało…ozonem. S̄up̣hāph popatrzyła na niebo, nie było na nim chmur.
„A mimo to, pachnie jak przed burzą”, pomyślała.
Jej przemyślenia przerwało głuche uderzenie w głowę. S̄up̣hāph przewróciła się na bok, będąc uwcześnie „brutalnie” odepchnięta przez coś większego. Kiedy ogłuszenie minęło popatrzyła przed siebie. Była przerażona.
Właśnie wpadła na jędrny zadek jakiegoś 3 razy większego od niej basiora. Stał tyłem, chyba coś węszył, kiedy na niego wpadła. Teraz miał głowę odwróconą w jej stronę i patrzył na nią zdziwionym wzrokiem.
- Prze…praszam – wydukała ze ściśniętym gardłem.
Basior kiwnął głową. Nadal miał wielkie, zdziwione oczy.
Był pokaźny. Miał bujne, granatowe włosy, nieco bardziej szpiczaste niż u Aisu lub jego ojca i białą sierść. Do tego dużej rozpiętości skrzydła – mniej więcej takiej jak u Ngeā.
- Przeszkodziłam ci? – spytała, gdy strachowi powoli ustępowało zaciekawienie. Wilk ani na chwilę nie przyjął postawy agresywnej, S̄up̣hāph czuła się dziwnie swobodnie.
- Właściwie to… - zaczął ale w pewnym momencie „wykręcił” nos.
Otworzył szerzej oczy. Zbliżył się, naruszając lekko jej intymną strefę. Cofnęła się, serce znowu zaczęło jej dudnić. Jednak on, nadal nie przyjął postawy agresora.
- Pachniesz, jak… - zaczął.
- Aisu! – krzyknęli chórem.


<Demon?>

Od Arashi

Od walki w górach minęło kilka miesięcy, a ja nadal włóczyłam się bez celu, zwiedzając lasy. Wczoraj znalazłam nawet piękną pokrytą lodem polanę. Właśnie leciałam dalej, gdy moją uwagę przykuł pomarańczowy prostokąt, nad którym po chwili błysnęło mocno. Przyspieszyłam i po chwili wylądowałam na Burzystej Łące. Uśmiechnęłam się obserwując kolejne pioruny. Tak dawno mnie tu nie było. A gdyby tak.. Wstałam i pobiegłam w kierunku jaskini Desa. O dziwo po drodze nikogo nie minęłam, a do środka weszłam niezauważona. Kilka wilków kłóciło się zażarcie. Rozpoznałam Desmonda, Lexi, Adriannę i Flynna. Usiadłam za wilkami przysłuchując się kłótni. Mówili o jakimś wilczku, potem coś o Demonie, czy jego zniknięciu. Co za nowość - wywróciłam oczami. Po chwili słuchanie znudziło mnie, i tak nic nie rozumiałam.
- O co wam w ogóle chodzi? - Uniosłam brew. Wszyscy jednocześnie odwrócili się obnażając zęby, a Des szykował się do skoku, potem rozpoznał mnie i zamarł. - Tęskniliście?
(Des?)

Od Nehariki (Wataha Ati Murni)

Niewiele pewnie z tego wiecie, ale to niestety konieczne do kontynuacji wątku:

Gdy Aisu znalazł mnie pośrodku Gniazda i nieśmiało rzekł do mnie ja uciekłam nad Wody Śmierci. Wreszcie mogłam być sama. Niestety, ale nie mogłam dotrzymać słowa danego Vivienne. Muszę stąd odejść,a Jinshen mi to tyko uświadomił, że nie jestem tu mile widziana. Bez względu na wszystko odejdę z tej watahy. Teraz wystarczy powiedzieć o tym alfie i po sprawie. Wstałam i wróciłam do watahy, ale najpierw Aisu. Muszę mu wszystko wyjaśnić. Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Nie miałam zamiaru rozmawiać z jego ojcem, więc Ai się spytałam, ale go nie widziała zmartwiło mnie to bardzo. Stałam się bardzo niespokojna o Aisu. Miałam bardzo złe przeczucia. Musiałam odszukać alfe i to jak najszybciej. Przeszukałam praktycznie całe tereny watahy, ale postanowiłam zrobić to jeszcze raz i tym razem ją spotkałam.
- Honey! Aisu nie ma nigdzie! - krzyknęłam przerażona.
Złota wadera przeraziła się tą wiadomością i wścieła alarm. Jego rodzice byli przerażeni. Ja tylko lodowato spojrzałam na jego ojca,który prosił wszystkich o pomoc.
- Też mi coś - rzekłam i spojrzał na mnie
- Nehariko czy coś się stało? - spytał łagodnie basior
- O teraz to taki potulny, miły, który mi ufa! A przedtem co było?! Może nie pamiętasz to ci zacytuję twoje cholerne słowa! "Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy Ci zaufać". To czemu bym miała wam pomóc?! Mogę go zostawić i wam nie pomagać! W sumie już nie należę do tej watahy, bo odchodzę! Mam już tego dość, że wszyscy mnie traktują jak odrzutka! JUŻ nigdy nie dołączę do żadnej watahy, bo nikt nigdy nie będzie próbował mnie zrozumieć! - zaniosłam się smutkiem,nienawiścią i gniewem do wszystkich, a zwłaszcza do Jinshena
Ojciec Aisu spuścił głowę i nie wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili zaczął:
- Ja nie... - zanim dokończył to mu przerwałam
- Ty nie wiedziałeś, że Cię słyszę? Mam bardzo mocno wyostrzone zmysły. Pomogę, ale nie ze względu na Ciebie, ale ze względu na Aisu - rzekłam
Nie chciałam już mieć z nim do czynienia. Oznajmiłam, że odchodzę i nic prócz znalezieniem Aisu już się dla mnie nie liczyło. Odeszłam szukając Aisu. Szukałam bardzo długo, aż natrafiłam na jego słaby zapach. Prowadził on na ścieżkę, która wiodła do Wód Śmierci. Z daleka zobaczyłam Suphaph. Krzyknęłam na nią i poszłyśmy razem sprawdzić trop. Cały czas używałam zmysły węchu, żeby nie zgubić jego tropu. Kiedy po długim marszu znaleźliśmy się koło jeziora, gdzie wyczułam intensywny zapach basiorka.Postanowiłam go przelecieć, nie słuchając Suphaph zrobiłam to, a ją samą zostawiłam, a wadera chcąc czy nie musiała je obejść.Kiedy leciałam to zastanawiałam się co się ze mną stało, że krzyknęłam na Jinshena. Może demon wziął wtedy górę nad moją świadomością? No cóż przynajmniej mam to za sobą i wiedzą, że odeszłam. Ale czy to były moje słowa? Raczej tak...Ponieważ nie czuję wyrzutów po tym, co powiedziałam do nich. Westchnęłam ciężko, ciekawe co pomyśli o tym Aisu? Pewnie nie będzie zachwycony tym, co mu przekażę.Nagle poczułam zapach Aisu, za którym poleciałam. Gniew rozpierał mnie i czułam jak spotkam tych, którzy mogli go uprowadzić to zamienię się w demona i ich pozabijam, nawet nie będę próbować opierać się przed przemianą w bestię.
<Suphaph twoja kolej>
<Megi nie wiem czy dobrze zostawiłam to, ale mam nadzieję że tak>

niedziela, 21 września 2014

Od Moon

Przechadzałam się nad potokiem. Gdy chciałam już zanurzyć pyszczek w wodzie, usłyszałam szelest.
-Kto tu jest?!
Zza krzaków wyszła jakaś wilczyca.
-Co tu robisz w naszej watasze?!!-Zapytała wrzeszcząc wilczyca.
-Spokojnie. Nie wiedziałam że tu jest wataha...
-To już wiesz wynoś się stąd albo pójdę po alfę!
-A mogę dołączyć?-To pytanie zgasiło wilczycę.
-No...Chodź do alfy...


<Ktoś???>

Od Megi (Wataha Ati Murni) cd historii Desmonda

Wilczek zamrugał sennymi oczami.
- Jestem Aisu, wilk Lodu – powiedział w końcu, niezbyt entuzjastycznie.
Biały basior pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Jestem Demon, wilk Burzy. Jak się tu znalazłeś?
Aisu patrzył na własne łapy.
- Słuchaj, młody, nie naciskam cię. Ale to, czy mi powiesz, może posądzić o gwarancji twojego bezpieczeństwa – tłumaczył – wierzę, że nie przyszedłeś tu na przeszpiegi.
- Dobrze myślisz – westchnął mały – nie, nie chciałem was szpiegować. Nawet do was przyszedłem.
- W takim razie, po co?
- Bo się zgubiłem. Wyczułem watahę, co miałem zrobić? Boję się być sam w lesie.
Demon poczuł żal dla tego szczenięcia.
- Jesteś z jakiejś watahy?
- Tak – odpowiedział Aisu – z Ati Murni.
- Nigdy o tym nie słyszałem…daleko macie swoje siedlisko?
Wilczek skrzywił się.
- Nie wiem. Szedłem tropem Nehariki i… - w tym momencie zaciął się.
- Kto to Neharika?
- Neharika to…przyjaciółka.
- Dlaczego szedłeś jej tropem?
- Bo nie było jej w watasze przez 2 tygodnie i chciałem…chciałem koniecznie dowiedzieć się gdzie była…
Demon zrobił większe oczy.
- Czy wilki w twojej watasze pozwalają wyruszać samotnie kilkumiesięcznym szczeniakom na wyprawy w nieznane? – spytał z oburzeniem.
- Nie…wymknąłem się…
- Wymknąłeś się… - powtórzył ironicznie – Więc jesteś uciekinierem.
- Nie! – krzyknął maluch – Chcę pomóc mojej przyjaciółce! Ma w sobie silnego potwora, który ją nawiedza i przejmuje nad nią kontrolę! Dlatego poszedłem sam!
Aisu krzyczał z takim entuzjazmem, że Demon instynktownie zrobił krok w tył. Aisu zauważył to i myślał, że ten próbuje wyjść po kryjomu z jaskini.
- Musisz mi pomóc! – maluch przylgnął do jego przednich łap.
Skrzydlaty basior nie wiedział co robić. Był prawie pewny, że to co mówi Aisu jest prawdą. W pewnej chwili usłyszał za sobą zirytowany głos.
- Co to za wrzaski? – u wejścia do jaskini stał zaspany, zfrustrowany czary basior z czerwonymi źrenicami i znamieniami wokół prawego oka – Umarłego możecie obudzić!
- Nie irytuj się tak, Greg – warknął Demon – Bo sprawię, że następna noc będzie dla ciebie jeszcze gorsza.
- Jakiś ty zabawny – uśmiechnął się ironicznie – nie wiedziałem, że masz taki piskliwy głosik.
Demon skrzywił się, w głębi duszy uwielbiał jednak taki humor ze strony kuzyna.
- Dobrze, że to ty a nie mój braciszek – powiedział Demon – bo już się bałem.
Greg schylił się do Aisu.
- Szkoda mi go – powiedział nad jego przylgniętą do ziemi kudłatą główką – ale słowo alfy jest złote, nawet platynowe. Jednak to ty jesteś betą, porozmawiaj z Desmondem.
Demon prychnął.
- Jakoś nie zamierzam – powiedział z pogardą, czując na języku gorycz poprzedniej kłótni – bo nie liczy się z moim zdaniem.
- Więc nie zlitujesz się nad tym maluchem…?
- Uratuję go. Ale nie sam.
- Pomogę ci! – zaofiarował się Greg.
- Nie, kuzynie. Ty się nim opiekuj. Ja opracuję…strategię.
Czarny basior powoli pokiwał głową, jednak nie do końca rozumiał. Wiedział, że ma się zająć wilczęciem.
- Jak się nazywasz? – spytał łagodnie.
Wilczek podniósł ciężki, zmęczony łepek.
- Aisu – powiedział.
- Witaj Aisu, jestem Greg. Zajmę się tobą.
Aisu zrobił wielkie oczy, jego ciało przeszył dreszcz. Twarz z horroru, wstał, cofnął się. Greg wybuchnął śmiechem.
- Oh, nie, nie, nie o to mi chodziło. Nie zrobię ci krzywdy, nie bój się. Zajmę się twoimi potrzebami. Widzę, że Demon przyniósł ci zajęczą nogę i kawałek ryby. A także odrobinę wody na kawałku drewna. Czyli chyba załatwione.
Maluch zrobił skwaszoną minę.
- Jest jeszcze coś…
- Co takiego?
Zawstydzony wzrok Aisu wskazywał na jedno.
- O słodki poranku, piękny zachodzie słońca…tylko nie to!
Greg z poczuciem irytacji wyprowadził Aisu z jaskini. U progu stał Flynn.
- Co jest? – spytał, patrząc na więźnia – nie powinieneś go wyprowadzać, może uciec.
- A chcesz sprzątać jaskinię?! – wycedził przez zęby prosto w jego twarz. Był wyraźnie zfrustrowany i niezadowolony ze swoich powinności.
Flynn pokiwał głową, wciąż mając wielkie oczy ze zdziwienia nadmiernie zirytowanym Gregiem, który musiał zająć się fizjologicznymi potrzebami szczeniaka.
Całej tej scenie przyglądał się siedzący nieopodal Demon. Myślał.
„Muszę znaleźć jego zapach, wtedy może coś więcej się dowiem”.
Zaczął węszyć. Była noc, grubo po północy. Nie przeszkadzała mu świadomość, że nie będzie wyspany. Chęć eksploracji przejęła nad nim górę.


<Wilki z WDS proszę o „wstrzymanie akcji Demona”, możecie wspominać o uwięzionym Aisu, ale załóżmy, że Demon szuka jego śladów wokół terytorium (oczywiście może robić przerwy, ale będzie ponawiał próby) . Chodzi o to, że później znajdzie jedną z naszych wader, Suph, gdy ta wędrując z Nehariką poszła inną drogą, tak przynajmniej będzie zgodnie z wątkiem>

sobota, 20 września 2014

Od Lexi

Był wczesny poranek gdy się obudziła. Źle się czułam.
Może po prostu się czymś zatrułam - pomyślałam - poczekam powinno przejść .
Tydzień później zorientowałam się, że to nie jest zwykłe zatrucie.
Byłam w ciąży.
Gdy się dowiedziałam pobiegłam do Desmonda
Oczywiście był z Demonem.
-Des możemy porozmawiać ?- zapytałam
- Jasne - powiedział i wyszedł przed jaskinie.
-Desmond jestem chyba w ciąży
<Desmond ?>

piątek, 19 września 2014

Od Desmonda cd historii Megi - Spotkanie z Watahą Ati Murni

Byłem na oględzinach granic watahy. Byłem na ścieżce przy Magicznym jeziorze kiedy poczułem jakiś obcy zapach. Ruszyłem za zapachem, a po chwili przyłączył się do mnie Greg. Po chwili zauważyliśmy małego wilczka włóczącego się po naszej ścieżce. Greg został w krzakach, a ja ruszyłem do małego.
-Kim jesteś?
Wilczek poskoczył i spojrzał na mnie.
-Jestem Aisu-powiedział wilczek spuszczając głowę.
-Czego tu szukasz?
-Zgubiłem się...
-A nie zostałeś wysłany na przeszpiegi? Bo dziwne, aby taki maluch chodził sam. Greg bierz go.
Greg wyskoczył ze krzaków i chwycił malca. Ja zawyłem wołając wszystkich na Wilczą Skałę. Kiedy doszliśmy, były tam wszystkie wilki z wyjątkiem mojego brata.
-Nie będziemy na niego czekać-mruknąłem do siebie.- Słuchajcie, znaleźliśmy go na naszych terenach. Podejrzewam, że kręcił się tu na czyjeś zlecenie.
-Niby czyje?-zapytała Arashi.- Nie widzisz, że się boi?
-Bez przesady, dobrze udaje i tyle.
-To co masz zamiar z nim zrobić? Zabić go?-rzekła Alice.
-Na razie wstawimy go do jaskini dla skazanych.
-Od kiedy to ty taki stanowczy braciszku?-usłyszałem głos mojego brata. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem jeszcze coś zrobić. Co się dzieje?
-Złapałem szpiega.
-A gdzie on jest?
-Tu -powiedziałem wskazując na malca.
-Kpisz czy o drogę? Nie widzisz, że ten mały się boi? Wypuść go.
-Nie-powiedziałem obserwują Dema.
-Chyba chcesz mnie wkurzyć-powiedział zmieniając wygląd na swój nowy.-To co, puszczasz go?
-Greg puść go i zaprowadź do jaskini skazanych, i pilnuj go.
-Tak jest.
Greg poszedł go odprowadzić.
-Ty koniecznie chcesz wojny-powiedział Demon i odszedł.

***

-Przykro mi mały-powiedział Greg, kiedy zaprowadził małego do jaskini- ale słaby dzień sobie na błądzenie po naszych terenach.
-Ale ja się naprawdę zgubiłem.
-Demon Ci wierzy, więc masz szansę, aby stąd wyjść. To kwestia czasu, a teraz muszę iść.
I wyszedł przed jaskinię.

***

Aisu obudził się w środku nocy, czując że ktoś go obserwuje.
-Flynn pilnuj, aby Greg się nie obudził.
-Dobra.
Wilczek nie usłyszał jak drugi wilk wychodzi. Z cienia wyszedł wilk, który staną w jego obronie pod Wilczą Skałą.
-Masz tu picie i jedzenie, bo jak znam mojego brata to nic Ci nie dał. Skąd się tu wziąłeś, mały? I jak się nazywasz?

<Aisu?>

Od Megi (Wataha Ati Murni)


Neharika położyła łapę na grzywce Aisu.
- Jesteś zły? - spytała.
Wilczek pokręcił głową ze łzami w oczach.
- Tęskniłem - powiedział w końcu i przytulił się do jej nogi.
Cudowny moment stał się nagle niezręczny, gdy im oczom ukazał się Jǐnshèn. Nie był zadowolony.
- Gdzie byłaś? - spytał twardo, podchodząc.
Czarna wadera przełknęła ślinę.
Wilk beta popatrzył na Aisu.
- Synu, wracaj do jaskini.
- Tato...
- Bez chwili zwłoki. Już.
Jego głos był tak twardy, że atmosfera szybko stała się napięta i niepewna. Biały basior popatrzył znowu na wilczycę.
- Słucham.
- Więc...ja... - dukała.
Całej tej scenie postanowił przyjrzeć się szczeniak, który kucnął za najbliższym krzewem. Chciał koniecznie dowiedzieć się, gdzie była Neharika.
- Nehariko, wyduś to z siebie. Chcę wiedzieć.
- Byłam...się przejść...
Jǐnshèn wytrzeszczył oczy z gniewu.
- "Się przejść"?! Nie było cię ponad tydzień! Co ty sobie wyobrażasz?! Już i tak jesteśmy niekompletni, bo część watahy poszła do stada!
Neharika poczuła jak stres i presja jaką na nią wywierał ściska jej żołądek.
- Musiałam...wiesz, że...że mam problemy...nie panuję nad sobą...to było...osobiste.
Jǐnshèn westchnął.
- Nie będę cię więc naciskał.
Zwiadowca odwrócił się i poszedł w kierunku swojej jaskini. Potem powiedział tylko cicho:
- Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy ci zaufać.



***



Neharika stała pośrodku Gniazda, sama. Tak jej się wydawało, bo nie wiedziała o obecności Aisu. Wilczek powolnym krokiem wyszedł z ukrycia. Neharika, widząc go, poczuła ukłucie w piersi.
- Nehariko...? - zacząłł nieśmiale.
Nie miała ficzycznej możliwości, by mu odpowiedzieć. Płacz ścisnął jej gardło. Spuściła lekko łeb, zakrywając zapłakane policzki skrzydłami. Potem odwróciła się i uciekła nad Wody Śmierci.

***

Aisu miał mieszane uczucia. Nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Z jaskini nawoływali go rodzice. Mukuro, Łowczyni, upolowała okazałego dzika. Chcieli razem zjeść posiłek. Ale on nie myślał o głodzie. Patrzył przed siebie - widział drogę, którą wracała Neharika.
"Muszę się dowiedzieć!", pomyślał.
Nie zastanawiając się wiele, wytężył nos i starał się podążać jej tropem. Chciał koniecznie dowiedzieć się skąd wróciła jego przyjaciółka. Po ojcu miał dosyć dobry węch, jednak nie było mu pisane bycie Zwiadowcą.
Pokonywał drogę z nosem zarytym w ziemię, a to sprawiło, że po jakimś czasie jego węch zaadaptował się. Przystanął i podniósł łepek do góry. Nagle coś sobie uświadomił.
- Słońce zachodzi! - krzyknął, ale odpowiedziało mu tylko echo.
Aisu obejrzał się. Skąd przyszedł? Którędy?
Usiadł i starał się powstrzymywać łzy. Starcił trop Nehariki. I się zgubił.
- Co ja teraz zrobię...? - powiedział przez łzy.
Nagle doszedł do niego inny zapach.
"Wilki!", pomyślał uradowany.
"Jestem uratowany! Muszę je odnaleźć!"
Myśląc tak, podążył za tropem, który zaprowadził go nad jakieś jezioro. Tafla wody była bardzo przejrzysta, jezioro przypominało mu o Jeziorze Nocnych Rozmów, z jego rodzimej watahy.
Wilczek zauważył po drugiej stronie jeziora jakąś wydeptaną ścieżkę. Chciał tam dotrzeć.
"Nie zdążę obejść jeziora przed zmierzchem", pomyślał.
Postanowił przebrnąć przez jezioro. Postawił łapkę na wodzie, która natychmiast zmieniła się w cienki lód firnowy. Będzie ciężko.
Aisu wskoczył i biegł najszybciej jak potarfił. Chwila zawachania i utonie. Lód, który tworzył, był tak cienki, że niełatwo było się na nim utrzymać. Kiedy dobiegł zdyszany do upragnionej ścieżki, usłyszał za plecami głos obcego wilka:
- Kim jesteś?


<Desmond?>

niedziela, 14 września 2014

Od Lexi cd historii Adrianny

Następnego dnia zabrałyśmy się do sprzątania pozostałych jaskiń już o wschodzie słońca.
- Dobra - zaczęłam - z tej jaskini najbardziej śmierdzi.
- No to zaczynamy - wzięła głęboki oddech i weszła do jaskini. Ja zrobiłam to samo.
Okazało się, że ktoś zastawił tam przed odejściem jelenia i trochę teraz od niego śmierdzi (Trochę to za mało powiedziane).
Posprzątanie reszty jaskiń zajęło nam cztery godziny, a jak już posprzątałyśmy poszłyśmy coś zjeść.
- To co ? Jak odpoczniemy zabieramy się za coś innego ?- zapytałam
<Adrianna ? >

sobota, 13 września 2014

Od Adrianny cd. historii Demona

Ruszyłyśmy z Lexi w stronę jaskiń. Trzeba je bardzo dokładnie wysprzątać. Nie chcemy przecież aby ktoś z nas dostał nagłej kichaczki od kurzu. Najpierw chciałyśmy zająć się jaskinią alf bo jak by nie patrzeć jest ona najważniejsza. Zastałyśmy tam mnóstwo kurzu i pełno liści. Podśpiewując zaczęłyśmy sprzątać. Właśnie tak minęły dwie godziny. Kolejne jaskinie niestety były gorsze. Czuć było w nich stęchlizną co nie było dobrym znakiem. Eh...niestety i z tym trzeba sobie poradzić. No to niezła kaszanka.
- Ojejciu - jęknęłam na widok pajęczyn
- Oj tam - zaśmiała się Lexi po czym pobiegła w stronę pajęczyn
No nic, trudno. Mam tylko nadzieje, że nie ma tam pająków bo chyba zapadnę się pod ziemię. Posprzątanie najważniejszych jaskiń było najbardziej czasochłonne. Z tego powodu inne musimy zostawić sobie na jutro. Usiadłyśmy na przeciwko siebie przy kamiennym stoliku nakrytym materiałem.
- Zmęczyłam się jak nigdy - uśmiechnęłam się
- Zdecydowanie, ten dzień był najbardziej pracowity - odwzajemniła uśmiech
- Boże, jak sobie pomyślę, że jutro musimy wysprzątać inne jaskinie - zrobiłam powazną minę po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

<Lexi? ^^>

Od Demona cd historii Arianny

Desmond wszedł na skałę po środku polany.

-Po co ten cyrk?-zapytałem go.

-Nie cyrk tylko jako alfa muszę być dobrze widoczny-powiedział wypinając pierś.

-Później po pozujesz do pomniku walniętego alfy. Teraz musimy ustalić co robimy. I jak ze członkami?

W tym momencie na polanę weszła Lexi.

-Hej, przepraszam za spóźnienie, ale trochę mi się przysnęło.

-Nie ma sprawy.

-No, alfo pokaż czy jeszcze potrafisz rządzić-powiedziałem z wrednym uśmiechem.

-Dobra trzeba ogarnąć nasze tereny, posprzątać jaskinie i Wilczą Skałe. Ja pójdę na oględziny terenu, czy nie ma żadnych zagrorzeń, a wredny Demon zajmie się sprowadzeniem dawnych członków. Wiem, że Sara, Alice i Nita razem z Lily są w naszej dawnej watasze. Logan ruszył w góry do swojej dawnej watahy na spotkanie z siostrą. Greg pewnie się gdzieś włuczy, a co do reszty to nie wiem. Wszystko jasne?

-Tak-odpowiedzieliśmy ja, Lexi i Arianna.

-To do roboty.




<A teraz taka nowość. Jest to opowiadanie zbiorowe (będą organizowane na różne święta) czyli opisujecie jak wykonujecie swoje zadania (Lexi i Arianna jako zespół mogą pisać jak razem sprzątają)>

niedziela, 7 września 2014

Od Adrianny - Nowe życie

Od momentu zawieszenia działalności watahy minęło bardzo dużo czasu. Zastanawiam się cały czas co stało się z innymi. Ja pozostałam na terenach watahy w nadziei, że kiedyś stare dobre czasy powrócą. Zdziwił mnie widok biegnących w moją stronę Demona i Desmonda.
- A...Ad...Adrianna! - krzyknęli zdyszani
- Hę? - jęknęłam
- Wataha znowu działa, cieszysz się? - zapytali
- Pewnie, że się cieszę, czekałam na to wiele miesięcy! - krzyknęłam radośnie
- Chodź z nami, trzeba obgadać sprawy organizacyjne - powiedział Demon
- Ok - powiedziałam po czym pobiegłam za nimi
Stary plac spotkań wilków wyglądał strasznie, zarósł lianami i mchem. Zdecydowanie trzeba tutaj posprzątać.

<Demon lub Desmond?>

Od Lexi

Odkąd Des zamknął watahę włóczyłam się po świecie, ale brakowało mi watahy więc postanowiłam wrócić .
Po paru dniach wędrówki dotarłam ponownie na tereny watahy.
Ruszyłam w stronę jaskini Desa. Gdy dotarłam tam i weszłam do środka (oczywiście zastałam go ) powiedziałam :
- Cześć.
<Desmond ?>

sobota, 6 września 2014

Od Desmonda

Od czasu zamknięcia watahy minęło kilka miesięcy. Demon udał się na wędrówki z Darkiem, Nita i Sara zalokowały się w naszej starej watasze, a inne wilki odeszły w świat. Ja pozostałem na miejscu naszej dawnej watahy. Rozpadła się ona, przez moje zaniedbanie. Miałem świadomość tego, ale wciąż miałem nadzieję, że przyjdzie któregoś dnia Dem i mnie kopnie na rozpęd. Chciałem tego jak nigdy.
-Witaj braciszku- podniosłem łeb i zobaczyłem mojego walniętego brata z wielką blizną na oku.- Ale tu trupem daje.
-W końcu zostawiłeś mi watahę na głowie no nie?
-I to był mój jeden z największych błędów w życiu. To jak? Wracamy do dawnego spokojnego życia, Des?
-Jasne Demon. Watahę Diamentowego Serca uważam znów za otwartą.

***********************************************************************************

Witamy ponownie!
Demon powiedział mi, że pewna osoba (wiesz, że o Tobie teraz mówię Ari ;) ) pragnie aby WDS znowu było otwarte. Po długim zastanowieniu, postanowiliśmy ją otworzyć. Co do wilków to tak... Można być swoim dawnym wilkiem (zakładka Dawny Skład) lub mieć nowego. Wszystkie przebyte przygody zostają. i to na tyle jeśli chodzi o organizację.

Watahę Diamentowego Serca znowu uważamy za otwartą =)
Alfa&Beta
czyli 
Des&Dem

środa, 5 marca 2014

Zawieszenie!

Uwaga!
Kochani, postanowiliśmy zawiesić watahę. Nie mamy czasu jej prowadzić, więc... Jak tylko będziemy mieli czas to zajmiemy się nią. Na razie to koniec.

Dziękujemy za uwagę
Demon i Desmond

sobota, 22 lutego 2014

Od Kiiyuko

Od mojego "wypadku" mineło już pare miesięcy. Postanowiłam nie zaprzątywać sobie głowy niepotrzebnymi myślami. Od tamtego czasu, rozmowy z Arashi bardzo się zapuściłam. Moje białe włosy okalały mi cały pysk, sięgając prawie do ziemi. Czapki juz nie nosiłam. Kokardkę z ogona zgubiłam i nie zamierzałam jej już wkładać. Nie ścierałam już pazurów, więc były bardzo ostre i nierówne. Jadłam nieregularnie, więc byłam szczuplejsza.
Kolejny nudny dzień:
Wstałam po wschodzie słońca, przeciągnęłam się i ziewnęłam głośno.
Poszłam nad wodopój unikając innych wilków. Spojrzałam na tafle wody i moje odbicie w niej.
Wyglądałam okropnie. Nawet gorzej.
Pochlipałam trochę wody i udałam się nad wodospad.
Wskoczyłam do wody i dobrze się umyłam. Gdy wyszłam otrzepałam się. Wyglądając jak napuszony pudel poszłam do lasu, po jakieś ostrze by obciąć swoje włosy.
Znalazłam coś typu noża i zaczęłam obcinać włosy, wyrównując wszystko.
Gdy już skończyłam wyglądałam o tak:
http://fc04.deviantart.net/fs27/f/2008/100/9/2/Kiiyuko_by_clacier.jpg
- O wiele lepiej - westchnęłam zcierając kapkę potu z czoła.
Jednak wiedziałam, że jak wilki mnie zobaczą będą się na mnie dziwnie patrzyć i przyglądać.
Od tamtego zdarzenia, nie lubiałam z nikim rozmawiać, a szczególnie być w centrum uwagi.
Unikałam wilków. Na polowania chodziłam o późnych porach.
Teraz była pora śniadaniowa, więc wilki wychodziły z jaskini by zapolować.
Zaburczało mi w brzuchu.
- No cóż, jednak będę musiała się pokazać - szepnęłam kierując się do Świetlistego Lasu.
Nie nawidziłam tego miejsca, ale nie było innego gdzie mogłabym zapolować.
Weszłam w głąb i schowałam się w krzakach.
Wytężyłam wzrok i zobaczyłam dorodną łanie pasącą się niepodal mnie.
Przyczaiłam się do skoku i oderwałam się od ziemi, skacząc prosto na łanie.
Wbiłam pazury (już starte) w jej boku.
Wydała z siebie stłumiony wrzask.
Poraniłam jej nogi i oderwałam płatk skóry z jej grzbietu odsłaniający wnętrzności.
Skrzywiłam się.
...
Siedziałam przy łani i rozpoczęłam dzikie szarżowanie.
Nagle usłyszałam kroki.
Warknęłam pod nosem i podkuliłam ogon.
Z krzaków wyłonił się basior.
Przygryzłam wargę.
<Kto to był?>

czwartek, 20 lutego 2014

Uwaga!

Ostatnio jest tu straszliwie pusto choć zostało nam 20 członków. Zastanawiam się nad zamknięciem watahy, ale dam wam wolę wyboru. Została stworzona ankieta czy mam zamknąć watahę. Zapraszam do głosowania.
 http://i1270.photobucket.com/albums/jj610/planta_gardener/DSCN1546.jpg
Taki krzaczek wędrujący xD.
Desmond
 

piątek, 14 lutego 2014

Odeszli...

Z naszej watahy odeszło ostatnio sporo członków. Oto ich imiona:
Nita
Sara 
West, 
Lussi. 
Rock, 
Ronny, 
Luna, 
Seth, 
Breg, 
Stella, 
Kate, 
Alex, 
Diana, 
Moon
Arashi
Zizelle
 Heavy Rain
Szanuję waszą decyzję, ale wiedźcie, że nasza wataha zawsze stoi dla was otworem... Jedno słowo, a wracacie do członków... Jedno słowo, a dodaję waszego nowego wilka.Oczywiście można też wrócić starym wilkiem.

Trochę przygnębiony i osamotniony
Desmond

środa, 12 lutego 2014

Od Arashi Cd historii Przeszłość

Na szczęście, wilkiem okazał się Desmond.
- Hej Arashi! Co się stało? - zapytał, widząc moją minę i ranę na szyi.
- Nie, nic... Zraniłam się. - Skłamałam bez problemu. Po chwili rozeszliśmy się. Gdy doszłam do niedużej, pustej polany, przystanęłam na chwilę. ,,Dam radę... Przecież potrafię" - pomyślałam. Po kilku próbach zabłysło złote światło. ,,Spotkamy się w górach, za trzy dni. I nie zamierzam tak łatwo dać się zabić."- Uśmiechnęłam się gorzko. Wiedziałam, że Clod dostał moją wiadomość. Zastanowiłam się chwilę, ale decyzję już podjęłam. Będę tego żałować, ale co z tego? Nie mam już siły tego ciągnąć.
Ruszyłam w kierunku jaskiń watahy. Przed domem byłego bety odetchnęłam kilka razy na uspokojenie. Weszłam.
- Cześć - rzuciłam w kierunku wilka.
- Cześć Arashi, co się stało?
- Odchodzę! - wypaliłam - Mam kilka spraw do pozałatwiania... Ale raczej nie wrócę. Miałam już wcześniej to zrobić, ale jakoś przywiązałam się do tego miejsca. Do naszych rozmów, przygód. Do ciebie, Desa i Lexi... Ale teraz sam podobno odejdziesz i nie chcesz ze mną gadać, więc właściwie nic mnie tu nie trzyma... Poza tym wyskoczyła mi jeszcze jedna sprawa. Mówiłeś, że nie lubisz pożegnań, ale skoro mamy się już nigdy nie zobaczyć, to... Poza tym ktoś musi powiedzieć Desowi, że odchodzę. Więc.... Pa! - Rzuciłam i wyszłam z jaskini, zostawiając wilka. Było mi szkoda, ale co z tego. Będę tego żałować, ale poryczę, i przejdzie. Teraz nie zamierzałam się cofnąć. Pobiegłam w kierunku gór.
<< No więc.... Żegnam się ze wszystkimi! To najwspanialsza wataha w jakiej kiedykolwiek byłam! Będę jeszcze wchodziła na czat, ale teraz siedzę głównie na WDP... PA! >>

niedziela, 9 lutego 2014

Od Lethal - Jak przybyłam

Kiedy usłyszałam krzyki wybiegłam z jaskini? Od razu wiedziałam, co się dzieje,zaatakowali nas. Natychmiast pobiegłam do rodziców. Gdy ich zobaczyłam tata leżał martwy,a mama zobaczywszy mnie wyszeptała -,,Córeczko stwórz portal i uciekaj" po tych słowach umarła. Utworzyłam portal i uciekłam, podczas przejścia strąciłam dużo energii i byłam wyczerpana zamknęłam portal by nikt przez niego nie przeszedł wtedy zostałam sama w lesie. Przedzierałam się przez las od kilku dni, gdy zobaczyłam obcą watahę. Pomyślałam -,, A co tam i tak już wszystko straciłam „ i podeszłam.

( kto dokończy ?)



piątek, 7 lutego 2014

Od Saraq - Życie

Gdy moja siostra odeszła byłam zła. Nie wiedziałam co mam robić. Jakoś tak brakowało mi jej. Teraz to z kim pogadam gdy będe chciała? No raczej z matką rozmawiać nie będe. Nie miałam zamiaru już się do niej odzywać. Ostatnim razem gdy rozmawiałam z nią na temat partnera wyraźnie mi zakazała jakiego kolwiek przyprowadzać i z jakim kolwiek się związywać. Byłam wściekła. Uważa że jestem za młoda. Nie ważne. Szukam w życiu szczęścia. Chcę mieć partnera ale nie chce za szybko mieć szczeniaków. Szczeniaki może za 2 lub 3 lata, ale nie teraz. Po prostu nie mam komu się zwieżać i kogo...kochać.Wychodząc z jaskini spotkałam Grega...a raczej na niego wpadłam.
- Jak leziesz? - zapytałam wkurzona

<Greg?I jak ja cię to nawyzywałam? >

sobota, 1 lutego 2014

Od Demona-"Decyzje"

Wybrałem się nad jezioro. Od mojego powrotu minęły dwa tygodnie... Wszystkie rany się zagoiły, nie licząc tej na grzbiecie, ale nie przeszkadzała mi. Zastanawiałem się co dalej robić... Zostać czy odejść?
-Nad czym kombinujesz?-zapytała Alice.
-Nad sensem powrotu tu...
-I co myślicielu wymyśliłeś?
-Nic... Nie wiem co robić... Ale mi problem zrobiłaś...
-Ja?!
-Tak, ty. Gdybyś nas tu nie przyciągnęła to...
-...byście się wykrwawili...
-...ni miałbym problemu.
-Czyli to moja wina?
-Nie... ale nie miałbym wtedy problemu.
Podszedł do nas Des.
-Co tam?
-Rezygnuję z stanowiska bety-powiedziałem szybko.
-Dlaczego?
-Nie mam do tego głowy.
-Acha... To pomożesz mi wybrać nową, albo nie inaczej... Ja jednak zechcesz wrócić na to stanowisko to będzie czekało. Słuchaj może przyłączyć nowych terenów? Ostatnio znalazłem genialne miejsce do przemówień... Taka wilka skała na polanie... Będzie to świetne miejsce.. A...
-Demon chce odejść-powiedziała w końcu Alice.
-Co?!
-Tak Des, słuchaj...Ja porostu...Nie wiem jak to wytłumaczyć... Nie wiem, czy mam jakiś sens tu być...
-Chodzi o...
-Nie. Porostu muszę nabrać do wszystkiego dystansu...
-I dlatego musisz odchodzić?
-Ja nie wiem czego chcę...

<Desmond?>

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Uwaga!

A więc tak... Jak pewnie niektórzy wiedzą Demon zrezygnował na razie (czas nie określony) z stanowiska bety... Więc tymczasowo nie mamy bety... Opowiadanie i formularze proszę wysyłać do mnie.

Mistrz przemówień
 Desmond

P.S.(od Demona) Jeśli ten nieudolny i nieobliczalny alfa się nie sprawdzi to zajmę się watahą.
Pakujący się
Demon

wtorek, 21 stycznia 2014

Od Demona cd historii Arashi

-To akurat proste... Jestem za przystojny na piekło...
-Ale przede wszystkim za głupi i skromny-wyszczerzyła się Alice.
-A miałem cię za przyjaciółkę... Zawiodłem się na tobie... Idź, zajdź mi z oczu...
-Jak możesz, przecież ja nie mogę żyć bez ciebie-powiedziała przykładając sobie teatralnie łapę do czoła.
-Wiem moja pani, ale takie me życie... Nie ma w nim miejsca dla żadnej kobiety.
-Ty draniu bez serca... Łamaczu kobiecych serc...
-Wiem, pokrako... Ale nic na to nie poradzę.
-Debil...
-Wariatka...
-Czubek...
-Dobra, później skończycie tą wyliczankę-przerwał nam Logan ze śmiechem.-Na osobności...
-Dobra, dobra... Wiem, że ci się śpieszy do Adrianny... No leć, bo twoja miłość czeka na swojego księcia...
-Demon? Czego się nawdychałeś?
-To Flynn i Alice mają na mnie zły wpływ... Są jak trucizna...Jeśli wedrze się do organizmu idzie to do mózgu i miesza, a....
-Jak mogą mieszać w czymś czego nie masz?-przerwał mi Desmond.
-Ja to nie ty...
-Alice, a nie masz ochoty na zmianę otoczenia-zapytał Desmond Alice, z czarującym uśmiechem.
-Des, bo Lexi będzie zazdrosna-powiedziałem z wrednym uśmiechem.
-Jasne chętnie, ale najpierw będę musiała pozamykać sprawy w tamtej watasze...
Spojrzałem na nią, ale ona odwróciła wzrok.
-Jasne-powiedział z uśmiechem debil.
-Czyli będziemy mieli nowego członka-powiedziała Arashi.
-Nom.. A ty Flynn?
-Jak tylko się "załatam" to ruszam dalej w podróż...
-Jeszcze ci mało-jęknąłem.
-No... A to tobie zbrzydły przygody?
-Nie możliwe... Demonowi zbrzydły przygody. Świat zwariował!
-Nie, nie zwariował, bo za jakiś miesiąc może wróci mi chęć, ale na pewno nie do takich. Mam do was prośbę... Następnym razem jak ten czubek powie, że ma doskonały pomysł na wyprawę.. Walnijcie mnie zanim odpowiem twierdząco.
-Ja pierwszy cię walnę-zadeklarował Des.
-Świetnie, a teraz, jeśli pozwolicie pójdę się przejść-powiedziałem wstając.
-Masz jeszcze...-zaczął Logan, ale mu przerwałem:
-A ty chcesz dostać w łeb piorunem? To proszę nie kwestionować mojej decyzji...Idę się przejść. Idzie ktoś ze mną?-zapytałem kierując się do wyjścia z jaskini.

<Arashi?>

Od Arashi CD Historii ,,Przeszłość"

Niepewnie otworzyłam oczy. Leżałam w trawie, przed swoją jaskinią, ale z boku szyi czułam ostry, kujący ból. Gdy spojrzałam w to miejsce, ujrzałam niewielką, ale ciągle krwawiącą ranę. Natychmiast przypomniałam sobie wszystkie wydarzenia.
<< Powrót z wyprawy.... Zapach wilka przed jaskinią.... Warknięcie.... Ciemność...>>
Dlaczego mnie nie zabił? - Zastanowiłam się przez chwilę, choć właściwie znałam odpowiedź. Ostrzeżenie... Clod uwielbiał to robić. Szybko pobiegłam w kierunku watahy. Nagle wpadłam na kogoś. Odskoczyłam, szykując się do walki, ale po chwili rozpoznałam wilka.
(Komuś chce się dokończyć? )

Od Arashi Cd. historii Demona


- Ymmm... Szczerze mówiąc wątpię - roześmiałam się. - Ale sądząc po tobie to chyba cała rodzina jest nienormalna... Demon tylko trochę bardziej.
- Ej! - wtrącił omawiany, podnosząc się
- Już przestałeś konać? - parsknął śmiechem Logan
- Hmmmmm. - Zastanowił się Demon -Tak! W piekle mnie nie chcieli!
- No ciekawe czemu.....
(Demon? Wena poszła się powiesić)

Od Arashi cd historii Kiiyuko

Próbując coś upolować, chodziłam po Świetlistym Lesie. Po pewnym czasie wyczułam zapach saren. Pobiegłam w tamtą stronę, i już po chwili,zabiłam średniej wielkości sarnę. Nagle usłyszałam kroki zza krzaków. Gdy wyjrzałam, zobaczyłam białą waderę..
- Kiiyuko? - zapytałam, zdziwiona - Nie powinnaś jeszcze chodzić... Co się stało? - Dodałam widząc, że płakała - Nic ci nie jest?
- Nie... - odparła wadera, ale po chwili dodała -
(Kiiyuko? )

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Od Demona cd historii Arashi

Zamyśliłem się na chwilę.
-Jeśli chcesz to powiedź-powiedziałem w końcu.
-A może wolisz sam?-zapytał.
-Nie..
-Dobra powiem ci tyle co wiem sam-powiedział w końcu Desmond. I opowiedział jak ją poznałem i o tym jak zginęła.
-Właśnie dlatego chciałem tam wrócić-powiedziałem na końcu wpatrzony w przestrzeń.-Tego dnia była rocznica... A jesteś w takim, a nie innym stanie ponieważ szukaliśmy pewnej rzeczy w puszczy...
-Ale czego szukaliście?-zapytała Alice.
-Nie twoja sprawa-powiedział szybko Flynn.
-Chyba jednak moja-powiedziała najeżając się.
-Ej, spokój-powiedziałem do nich.
-A co jeśli nie?-zapytali razem.
-To wam tu zejdę. Później dokończycie swoje romanse...
-Wypchaj się głąbie-powiedzieli znowu razem (jacy oni zgodni).
-Logan, a długo będziesz mnie tu trzymał?
-Pewnie z tydzień...
-Tydzień?! Mnie nie można przetrzymywać tak długo w jednym miejscu.
-Dlaczego?
-Bo zaczynam świrować-powiedziałem udając przerażoną minę i mówiąc szeptem.- Kolory się zmieniają, słyszę głosy...
-Demon?
-No?
-Dla ciebie już nie ma nadziei...
-Wiedziałem, to koniec...Żegnaj okrutny losie...Zawsze będę o was pamiętać...Umieram-powiedziałem udając, że konam.
-Słuchaj Logan, czy coś mu mózgu nie uszkodziło?-zapytał Desmond.
-Właśnie się zastanawiam... Arashi czy jak byliście na wyprawach to nie oberwał przypadkiem w łeb?
-Nie...Chyba nie...
-Opętał go demon-powiedział Flynn.
-Demona opętał demon? Logiczne...
-Tak, demon głupoty.
-Ej, ja tu jestem-wtrąciłem robiąc obrażoną minę.
-Ciężko nie zobaczyć takiego głąba...-powiedział Desmond.
-Czy ty nie masz szacunku do umierających? Słyszałeś Logana, nie ma dla mnie nadziei.
-A kiedykolwiek była? Bo jak tak to w piekle pada śnieg.
-A nie?
-Arashi... Czy mój brat był kiedykolwiek normalny i była nadzieja na to że mu głupota minie?-zapytał Desmond.

<Arashi?>

niedziela, 19 stycznia 2014

Od Kiiyuko c.d Jakaś wadera

- Nie musisz wiedzieć - rzekłam po czym wstałam
Biodro mi strzykło, podłamałam się. Basior chciał mnie przytrzymać, ale warknęłam.
- Nie potrzebuje Twojej litości ani łaski. Nie jestem kaleką! - rzekłam zdenerwowana
- Nie będę się nad sobą użalać, trzeba żyć. Nie mam dla kogo, ale będę żyć. Kiedyś będę szczęśliwa, zadowolony? - dodałam
Zebrałam swoje manatki, pomimo tego iż Adrianna mnie zatrzymywała.
- Adrianno, zostaw mnie. - powiedziałam
Wadera zrobiła parę kroków w tył zdezorientowana.
- Nie jesteś gotowa, Kiiyuko - odparła
Wzruszyłam ramionami. Obojczyk mnie chrząsł.
Przełknęłam łzy, starając się nie patrzeć na jego wyraz twarzy.
Wyszłam z jaskini, utykając dalej. Chyba miałam zanik mięśni.
Postanowiłam iż spróbuje tu jeszcze parę tygodni pomieszkać, a jak nie to znów wejdę do tego lustra, albo odejdę. W najgorszym wypadku znów skocze. I już nie będę dla nikogo problemem.
Poszłam nad jezioro trochę się wykąpać. Gdy weszłam poczułam, że coś zraniło moją łapę, był to kawałek szkła. Następny kawałek....następny i kolejny i kolejny... To były odłamki zwierciadła. Ktoś je musiał zbić.
Poszukałam innego źródła wody i tam wzięłam kąpiel. Poczułam się od razu lepiej.
Następnie poszłam do jaskini i zasnęłam błogim snem.
Następnego ranka chciałam coś upolować, albo zjeść. Obojętnie co, ale coś czym mogłabym zapełnić pustkę w moich brzuchu.
Poszłam do Świetlistego Lasu, a nagle zza krzaków wyskoczyła jakaś wadera.
<Jakaś wadera?>

sobota, 18 stycznia 2014

Od Demona cd historii Kiiyuko

-Bo jesteś moją przyjaciółką, więc interesuje mnie co się z tobą dzieje...-powiedziałem po chwili milczenia.
-I tylko dlatego?
-Tak... Jesteś moją przyjaciółką i chciałbym, żebyś była szczęśliwa.

<Kiiyuko?>

Od Arashi cd historii Demona

-Jak chcesz mogę ci powiedzieć o co tu chodzi, bo pewnie ci nie wytłumaczył, a jesteś jego przyjaciółką więc powinnaś wiedzieć Arashi. To co powiedzieć ci?- zapytał Desmond
- Tak, chciałabym wiedzieć, ale akurat w tej sprawie nie powinniśmy robić Demonowi na złość - powiedziałam po chwili - nie chcę żeby miał do was pretensje, więc to on powinien zadecydować... - dodałam patrząc na wilka, który odwrócił się, i chyba udawał, że śpi.
- Demon? - odezwał się Desmond - Mogę jej powiedzieć? Albo sam chcesz to zrobić?
(Demon?)



piątek, 17 stycznia 2014

Od Demona cd historii Arashi

-Jestem Alice, przyjaciółka Desmonda i tych dwóch, pokręconych basiorów-wskazując nas.
-Też cię lubię Alice-mruknąłem.
-Demon odpowiesz na moje pytanie?-zapytała Arashi.
-A będziesz krzyczeć?-zapytałem z miną zbitego szczeniaka.
-Zobaczę.
-Po prostu nie lubię się żegnać... A raczej nie potrafię... Nie potrafię zostawić osób z którymi... Jakby to określić... Z którymi jestem związany emocjonalnie... Powiedziałem tylko i wyłącznie Desmondowi, ponieważ miał takie prawo. W końcu jest alfą i powinien wiedzieć co się dzieje z jego członkami. Właśnie dlatego nie żegnałem się z nikim. A po drugie to...
-To co?
-To nie miałem zamiaru wracać... Chciałem poszukać swojego miejsca na świecie...-chciałem coś jeszcze dodać, ale Logan mi przerwał.
-Zaraz dokończycie gadać, ale najpierw muszę się zająć tymi większymi ranami. Mam tylko nadzieję, że nie uszkodził czegoś...
-Nie licząc łapy-mruknąłem.
-I ty mi tego nie powiedziałeś?
-Nie miałem czasu.
Logan skończył mnie torturować (czytaj nastawiać łapę) i zostawił mnie w spokoju.
-A dlaczego chciałeś wrócić do swojej dawnej watahy-zapytała Arashi.
-Elexis-mruknęła Alice cicho, ale i tak każdy ją usłyszał.
-Nie chcę o tym mówić-powiedziałem szybko, rzucając mordercze spojrzenie Alice.- Do przeszłości nie ma co wracać.-powiedziałem. Patrzcie dobra rada się znalazł... A sam do niej wraca-pomyślałem.- To był męczący dzień... I jestem zmęczony, więc może później pogadamy-odwróciłem się na drugi bok, krzywiąc się i udałem, że śpię.
-Ona zostanie w jego sercu do końca życia-usłyszałem mruknięcie Alice.
-A dziwisz mu się?-zapytał Desmond.-Jak chcesz mogę ci powiedzieć o co tu chodzi, bo pewnie ci nie wytłumaczył, a jesteś jego przyjaciółką więc powinnaś wiedzieć Arashi. To co powiedzieć ci?-usłyszałem pytanie Desmonda, skierowane zapewne do Arashi.


<Arashi>

Od Arashi cd historii Desmonda

- Hejka! Co tu takie zamieszanie? - zapytałam wchodząc do jaskini Desmonda - Przed chwilą z 5 osób tu wbiegło... - Na dźwięk mojego głosu Desmond odwrócił się
- Ooo, hej Arashi! Patrz kto wrócił - w tym momencie zauważałam poobwijanych bandażami Flynna i Demona, leżących na ziemi. Z kilku ran tego drugiego ciągle ciekła krew. Nie zważając na resztę, podbiegłam do niego
- DEMON! - wrzasnęłam - Jak mogłeś wyruszyć na kilka miesięcy nic mi nie mówiąc?! Poprzedniego dnia rozmawialiśmy, a ty nawet sie nie pożegnałeś! A w ogóle to jak wy wyglądacie? Co wy się z Jabberwockiem pojedynkowaliście? - Spojrzałam na Flynna który chichotał cicho. Za mną wilki ryczały ze śmiechu, a Demon wyglądał na lekko ogłuszonego.
- Ymmm. Poniosło mnie. Kim jesteś? - zapytałam obcą wilczycę - Ale czemu się nawet nie pożegnałeś?!
(Demon?)

czwartek, 16 stycznia 2014

Od Desmond cd historii Demona-Powrót..

Byłem w jaskini, gdy wpadła do niej... Alice?!
 http://th02.deviantart.net/fs70/PRE/f/2013/029/0/d/kelly_by_hioshiru-d5t71yy.png
A co ona tu robi?
-Alice? A co ty tu robisz?
-Desmond potrzebuję medyka... Szybko-wysapała.
-Jasne-i pobiegłem z nią do Logana.
-Logan jesteś potrzebny...
 -A co się stało?
-Demon-powiedziała Alice.
Pobiegliśmy za Alice na polankę koło jeziora i Logan od razu zajął się nimi. Później zanieśliśmy ich do jaskini medyka.
-Czy ich pogięło?-zapytałem po wysłuchaniu opowieści Alice.
-I to dawno. Ale co z ich stanem?
-Podziwiam ich, że jeszcze nie padli... Stracili dużo krwi, ale się nie dziwię... W tej puszczy nie żyją milutkie zwierzątka. Za tydzień może ich puszczę, ale się zobaczy. Na razie jeśli się ruszą to im łby pourywam.
-Spokojnie Loguś-powiedziałem ze śmiechem.
-Daj spokój... Ja już zrobiłem co do mnie należy.
-Dobra. Teraz muszę powiadomić watahę, że niestety beta żyje. Ale cóż... Takie życie.
Zaśmiali się, a w wejściu do jaskini zobaczyłem Arashi.

<Arashi? Daj popalić Demonowi xD>

Od Demona- Powrót...

-Jeśli jeszcze raz się natkniemy na tego samego, pokręconego centaura-zacząłem uspokajając oddech.- To ci łapy z zadka powyrywam...
Wędrowaliśmy już ponad dwa miesiące po tej zaśniedziałej puszczy... Po drodze atakowało nas wiele różnych typów spod czarnej gwiazdy. Wyglądaliśmy jakbyśmy tarzali się w jakiejś czerwonej mazi...
-Spoko, ale to chyba gdzieś niedaleko.
-Chyba?
-Nie jestem pewny gdzie to widziałem...
-A po co ci ten wisior?
-Ty nic nie rozumiesz....
-Tak, bo tępy jestem...
-Nooo..... Dzięki nie mu, nie będę musiał szukać tego pokręconego kamienia, dzięki któremu zapanuję nad tym moim pokręconym żywiołem...
-Bo magia jest pokręcona...
-W połączeniu z mrokiem? Tak.
-Dobra dawaj dalej.
Po trzech tygodniach uciekania przed przeróżnymi potworami i walkami znaleźliśmy ciemną polanę której szukaliśmy. Na kamieniu leżało to co szukaliśmy, a pilnował go...
-Jabberwocky!-krzyknęliśmy- Tylko nie on-powiedziałem stękając.
-Odwróć jego uwagę, a ja wezmę wisior...
-Dobra.
I zająłem się smokiem. Strzelałem w niego piorunami i  robiłem uniki przed ogniem... Co jakiś czas udało mu się mnie drasnąć pazurami, ale walka trwała dalej.
-Uciekamy!-krzyknął Flynn.
Zacząłem się cofać do niego i rzuciliśmy się pędem. Smokowi co jakiś czas udawało się któregoś drasnąć, ale my wciąż biegliśmy w kierunku mojej starej watahy. Kiedy wybiegliśmy z Przeklętej Puszczy, opdaliśmy z braku sił. Flynn był mocno poturbowany, ale ja nie byłem w lepszym stanie. Mieliśmy wiele głębokich ran, a ja kulałem na tylną łapę. Doszliśmy do granicy starej watahy gdzie stała Alice.
-Jak wy wyglądacie!
-Miło widzieć-powiedziałem do niej.
-Co się stało?
-Później. Jest wasz medyk?
-Nie.
-Więc czas na powrót...
-Ale w nie możecie w takim stanie...
-Zamilcz kobieto.
-Zawsze byłeś uparty.
-I za to mnie lubisz-powiedziałem z wyszczerzywszy zęby.
-Głupi jesteś. Dobra, ale zaprowadzę was tam i poczekam co osądzi medyk.
-Dobrze mamusi-powiedzieliśmy we dwóch.
-I nie padnijcie mi tu na oczach.
-Dobrze, poczekamy aż zaśniesz.
I ruszyliśmy do watahy. Po dwóch dniach powolnej wędrówki (krew lała się za nami, a Alice dramatyzowała), doszliśmy do terenów watahy.
-I znowu stare śmieci...
-Gdzie jest jaskinia Desmonda?-zapytała.
-Tam-wskazałem łapą.
Położyliśmy się z Flynnem. Nie mieliśmy już siły się ruszyć.
-Dobra lecę do niego...
I pobiegła w kierunku jaskini Desa.

<Desmond?>

środa, 15 stycznia 2014

Uwaga!

Wszelkie nie dokończone opowiadania (do Desmonda, Demona i Grega) zostaną dokończone w sobotę lub niedzielę.

Alfa&Beta

Od Kiiyuko c.d Demon

Zasnęłam... sen - wspaniała, błoga nicość, czasami tylko ona daje sens życiu. Nie chciałam się już więcej obudzić, zobaczyć i zatroskane miny innych i szczęśliwe miny wilków z innych powodów. Nie chciałam widzieć pocieszających spojrzeń, troski i opiekuńczości w oczach innych... najbardziej jego.
Dlaczego to nie mogło się już skończyć? Tak bardzo bałam się rozmowy z nim... jego reakcji, spojrzenia, uczuć...
Wszystko mnie potwornie bolało... to mnie obudziło.
Gdy ledwo otworzyłam prawe oko, Adrianna wyleciała z jaskini w popłochu... parę chwil potem pojawił się on...
Wszedł nieśmiało do jaskini... chciałam udawać, że śpie, ale Adrianna się wygadała.
- Zostawcie nas samych - nakazał on
Nie chciałam, żeby zostawiali nas samych... tak bardzo nie chciałam...patrzeć w jego oczy.
To było takie głupie... moje uczucie do niego... moje czyny i zachowanie
Zadał znów to okropne pytanie, zadawające mi ból.
- Dlaczego skoczyłaś z klifu? - spytał
Odwróciłam wzrok.
- Ja...
Popatrzył na mnie srogo.
- Dlaczego Cię to obchodzi? Powiedz, dlaczego obchodzi Cię moje życie, los i uczucia? Dlaczego! - gdy mówiłam to głos mi się łamał, ale nie umiałam inaczej.
<Demon?>

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Od Demona cd historii Kiiyuko

- Ja, jestem tylko tchórzem! Nie zasługuje na życie! Ja już nie chcę żyć! Ja...Ja...!-ale nie dokończyła, bo zasnęła.
Co ona powiedziała?! Że nie zasługuje na życie?! Ciekawe co chciała jeszcze dodać? Ja naprawdę kiedyś zwariuję...Co za świat. Ci co nie zasługują na śmierć giną z własnej woli lub przez kogoś, a ci co powinni jeszcze żyją.
-Zawołaj mnie jak się ocknie. Muszę poznać jej prawdziwy powód...-mruknąłem do Adrianny.
-Jasne.
Poszedłem nad jezioro. Siedziała tam Nita.
-Cześć siostra.
-Hej brat. Słyszałam o Kiiyuko. Jak się czuje?
-A jak ty byś się czuła po tym jakbyś skoczyła z wielkiej wysokości w dół?-warknąłem.
-Tylko mnie nie pogryź.
-Przepraszam Nita, ale mam ciężki dzień.
-Jasne rozumiem. Przejmujesz się tą całą sprawą..
-Dręczy mnie pytanie, dlaczego to zrobiła?
-Na to odpowie ci tylko ona.
-Wiem, ale teraz śpi.
Pogadaliśmy jeszcze trochę. Była najnormalniejsza z naszej czwórki. Zawsze wiedziała co powiedzieć. W pewnym momencie przyszła Adrianna.
-Demon?
-Tak?
-Obudziła się.
-Dzięki za wiadomość.
Wszedłem do jaskini.
-Zostawcie nas samych-powiedziałem do nich, a oni wyszli.
Zapadła cisza.
-Czy mogłabyś powiedzieć mi całą prawdę. Dlaczego skoczyłaś z tej góry?

<Kiiyuko?>

sobota, 11 stycznia 2014

Od Demona- Rocznica...

Szliśmy cały dzień i noc, więc następnego dnia dotarliśmy do znanych mi terenów. Westchnąłem. Ruszyliśmy w kierunku jaskini rodziców. Weszliśmy do środka.
-Mamo?-zapytałem, a z jaskini wyszła wilczyca.
-Demon? Ale niespodzianka. Co ty tu robisz?
-Postanowiłem ciebie odwiedzić.
-Cześć cioci-powiedział Flynn.
-No patrzcie kogo diabli przygnali. Flynn, nie mów, że ty też...
-Oczywiście zapierałem się ze wszystkich sił, ale mnie tu przyciągnął.
Zaśmiała się. Rozmawialiśmy o wszystkim. Ja powiedziałem jej co się działo ze mną, Desem, Sarą i Nitą, a ona opowiedziała mi co się tutaj wydarzyło.
-Wiesz co chciałbym się przejść-powiedziałem do niej.-Ty pogadaj z Flynnem, a ja się przejdę.
-Dobrze.
Wstałem i poszedłem nad ten przeklęty klif. W tym miejscu nie rosła żadna roślinność, nie licząc drzew lasu. Szedłem tam czując wciąż zapach śmierci nad tym miejscem. Wiele wilków zginęło tu podczas wojny, która odbyła się tu rok temu. Wtedy zginął mój ojciec, a ona postanowiła się zabić.

Wokół mnie walczyły wilki. Mi zaczynało brakować sił. Raz po raz ktoś rzucał się na mnie z chęcią mordu. Wiele wilków leżało martwych, a ja bałem się o najbliższych. W końcu padłem z braku sił. Powoli zaczynałem osuwać się w ciemność kiedy usłyszałem jej krzyk jak przez mgłę:
-Demon! Nie waż mi się umierać. No wstawaj... Nie możesz mnie tak zostawić. Pamiętasz co mi obiecałeś?-mówiła, ale do mnie już nic nie docierało. Zapanował ciemność.
Obudziłem się jakieś pół godziny później w jaskini medyka.
-No wreszcie. Chciałeś zejść nam z tego świata. Już myśleliśmy, że nie żyjesz.
-Gdzie jest Elexis?
-Usłyszała, jak mówiliśmy, że nie żyjesz i skoczyła z klifu... Przykro mi...
Nie mogłem w to uwierzyć.

Chodź minął rok od tego wydarzenia nie mogłem w to nadal uwierzyć. To było dla mnie nie realne. Stanąłem nad klifem.
-Obiecałem ci coś kiedyś. Że jeśli zginiesz to ułożę sobie życie na nowo. Ale ja tak nie potrafię. A może nie chcę? Sam nie wiem.
To już rok... A to wszystko jest nadal takie żywe. Usłyszałem, że ktoś się zbliża. Nad klif przyszła moja przyjaciółka Alice.
-Demon? Słyszałam, że wróciłeś.
-Cześć Alice. Tak na trochę. Może pobędę przez tydzień i wyruszamy z Flynnem.
-Aha. Co tu robisz?
-Nic takiego...
Później gadaliśmy o wszystkim i o niczym.

Od Arashi: Brak ochroniarza - Wściekła!!!!!!

Gdy wracając ze środkowego królestwa, doszliśmy do Swietlistego Lasu, pożegnaliśmy Flynna i rozeszliśmy każdy do swojej jaskini. Byłam już blisko niej, gdy nagle wyczułam zapach wilka. W myśli zobaczyłam obraz. Duży czarny basior rozejrzał się po terenie, chwilę pomyszkował w mojej jaskini, po czym zniknął w lesie. ,,Szlag" - pomyślałam widząc obraz. Przez 2 miesiące zacierałam ślady, żeby mnie nie znalazł, ale gdy wyruszyłam.... Tego nie przemyślałam. Warto by kogoś zawiadomić, ale kogo. Des, to alfa, ale od niedawna ma partnerkę, Adrianna nawet szczeniaki. Po chwili namysłu ruszyłam w kierunku centrum watahy. Nagle usłyszałam krótkie warknięcie. Zapadła ciemność.



( Ode mnie :P : Jeszcze nie wiem czy zginę. Opko piszę bo PEWNA OSOBA mnie DELIKATNIE ZDENERWOWAŁA, ale i tak miałam je napisać. A poza tym to mi się nudziło. Prawdopodobnie będzie ciąg dalszy.

Od Desmond- Co za.....

Po rozmowie odbytej z Demonem udałem się nad jezioro. Wiedziałem, dlaczego Demon chce wrócić do naszej starej watahy, ale dlaczego gdzieś dalej? Do watahy rodziców wracał bo na pewno miał dwie sprawy. Po pierwsze chciał odwiedzić rodziców. Po drugie Elexis... Pewnie chciał zerwać w końcu z przeszłością, a tam będzie miał do tego najlepsze warunki. W miejscu gdzie wszystko się zaczęło i skończyło. Rozumiałem go... Pamiętałem jego zachowanie, załamanie po jej stracie... Od tamtej pory zaczął ruszać na różne wyprawy z Flynnem. Nieraz wracali ledwie żywi, drugi raz tylko jeden jeden wracał w złym stanie. Ale co ktoś mógł na to poradzić? Wyruszał, by przestać myśleć... Ja zajmowałem się polowaniem, Sara uczyła się jak zostać medykiem, a Nita śpiewała... Każdy przeżywał śmierć inaczej.
Co do stanowiska bety... Zostanie do jego powrotu puste...W razie problemu mam przecież parę delta. Nad jezioro przyszła Sara.
-Co robisz?-zapytała.
-Myślę...
-Wow, ale nowość-powiedziała ze śmiechem.
-Wiesz, że zostaliśmy bez bety?
-Co Demon zrezygnował?
-Nie... Wyruszył z Flynnem. Do naszej rodzinnej watahy.
Widziałem, że ona uważała, tak jak ja, że Demon ruszył na spotkanie z przeszłością.
-W końcu minął rok od bitwy. Za trzy dni jest rocznica...
-Już rok...
-Nom...
-Może popływamy?-zaproponowałem siostrze wyrywając się z zamyślenia.
-Jasne.
I wskoczyliśmy do jeziora popływać jak za dawnych lat.

Od Demona- Postanowienie!

Postanowiłem przyjąć propozycję Flynna. Poszedłem do niego.
-I?-zapytał od razu.
-Idę z tobą.
Uśmiechnął się.
-Wracamy na stare śmiecie.
-Tak, tylko muszę powiedzieć jeszcze Desa.
Ruszyliśmy do jaskini mojego brata.
-Desmond mam sprawę-powiedziałem wchodząc.
-Jaką?
-Odchodzę z watahy. Przynajmniej na trzy miesiące...
-Dlaczego?
-Muszę nabrać dystansu do pewnych spraw, a po drugie chcę odwiedzić watahę rodziców.
Wiedział, że nie chodzi mi tylko o rodziców.
-Ale co zrobię ze stanowiskiem bety?
-Weź na razie nie wiem... Grega na to stanowisko, a jeśli wrócę to znowu je obejmę.
-Jeśli wrócisz?
-Wiesz, zobaczę czy wrócę...Bo najpierw odwiedzę rodziców, a następnie powleczemy się z Flynnem gdzieś na północ w poszukiwaniu przygód.
-Jeśli to będą takie przygody jak wtedy to nie wiem czy wrócisz w jednym kawałku.
-W razie czego Flynn mnie pozbiera i sklei w całość-zaśmiałem się.
-Ale staraj się wrócić w jednym kawałku.
-Uważaj Desmond bo się popłaczę.
-Dobra spadaj i daj mi wolność od twoich pobudek.
Zaśmiałem się i wyszedłem z jego jaskini.
-Kierunek północ-rzekł Flynn.
-Tak... Kierunek pierwotny dom-powiedziałem do niego i ruszyliśmy do watahy moich rodziców.

Od Kiary do Grega

Zamyśliłam się.
-Trochę już tu jestem. -powiedziałam.
-Ale nadal pamiętam... -przerwał mi jakiś ryk.
-Co to? -spytałam z lękiem. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Z lasu wyszło jakieś dziwne stworzenie. Było to coś na połączenie smoka, gryfa, olbrzyma i bazyliszka. Okropieństwo. Instynktownie rozpaliłam ogień i schowałam się w nim...

Greg?

Od Kiiyuko - A jednak życie... cz. 4 (c.d Demon)

Nie odpowiedziałam na bok, chcąc obrócić się do niego bokiem... zrobiłam to... Moje kości chrzęsły i poczułam mocny ucisk w talli.
Wydałam z siebie stłumiony pisk.
Greg podszedł do mnie i zaczął mnie badać, następnie uciskał moje bóle. Odpłynęłam w nicość.
Nic mnie w niej nie bolało, oprócz serca. Chodziłam po czarnej neutralnej strefie i błądziłam zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę wygląda moje życie.
Obudziłam się...
Zaczęłam majaczyć.
Bardzo bolały mnie żebra... Nagle dostałam drgawek...Kark mnie tak bardzo bolał...
Jednak nie skomliłam, nie piszczałam - cierpiałam bez słów.
...
Kolejna pobudka
Leżałam na ciepłych kocach z niedźwiedziej skóry... było mi tak gorąco, a jednocześnie zimno. Na moim czole wystąpiły kropelki potu.
Pomimo tych zdarzeń, słyszałam, widziałam i czułam...
Zaczęłam kaszleć krwią.
Greg musiał mnie podnieść bym kaszlała do miski.
- Khhaaaa - wydawałam takie dźwięki.
Zamknęłam oczy i dalej od kaszlywałam czerwoną ciecz i jej skrzepy.
...
Oby go tu nie było, oby mnie nie widział. - myślałam, ale jednocześnie chciałam by tu był.
Nie wiem czego chciałam... czy chciałam żyć... czy uciekać od swojego losu...nie wiem... co się ze mną działo...co myślałam...
Gdy skończyłam serię męczących kaszlnięć, z nosa puściła mi krew.
Upadek... Połamane kości...żebra...ból...krew...kaszel...krwotok?!!! - co jeszcze myślałam
Byłam bardzo poddenerowowana i nie dałam się Greg'owi zbadać. W końcu poprosił dwa wilki by mu pomogły.
Przed tym usłyszałam.
- Ja!
- Nie, spadaj - rzekł Greg
- Właśnie, ona potrzebuje naszego towarzystwa - powiedziała Lexi.
Była to Lexi i... Adrianna? Tak Lexi i Adrianna. By je zobaczyć wytrzeszczyłam oczy...
- Coś ty najlepszego zrobiła - szepnęła Lexi
Spojrzałam na nią z wyrzutem - tak przynajmniej chciałam zrobić.
Wtedy sobie przypomniałam z kim rozmawiałam... przed atakiem... Pamiętałam o tym, ale nie chciałam myśleć, wolałam zapomnieć.
Nagle poczułam mi znajomy zapach wilka.
Podszedł do mnie, leżałam na plecach co było bardzo niewygodne.
- Odpowiesz mi na pytanie? - zapytał
Przełknęłam łzy.
- Chcę mi się pić - zmieniłam temat
Lexi przyniosła mi miskę z wodą.
Żebym się napiła Greg mnie podtrzymywał, chyba Demon chciał to zrobić, ale warknęłam pod nosem na niego.
Gdy już się napiłam - bardzo długo to przedłużałam.
Ale Demon siedział i nie widziałam, żeby się gdzieś spieszył.
Popatrzył na mnie, rządając odpowiedzi.
- Jestem głodna - oznajmiłam
Zobaczyłam, że Lexi się śmieje z naszej dziwnej rozmowy. Pewnie wyglądało to bardzo żenująco. Spojrzałam na nią, ale ona parsknęła śmiechem.
Wtedy Demon posłał jej spojrzenie grozy .
Obróciła się tyłem do nas.
- Nie będziesz teraz jadła, bo Greg zabronił - powiedział stanowczo
Popatrzyłam na Lexi i Adriannę, tym razem obie się śmiały.
Demon usiłował mi popatrzeć w oczy, ale ja odchylałam wzrok i patrzyłam raz to w kąt, raz na sufit... wszędzie tylko nie na niego...
- Idź... - ledwo to wymówiłam
Usiadł.
- De... - nie nie potrafiłam wymówić tego imienia
- Dlaczego usiłowałaś się zabić? - zapytał już lekko poddenerwowany
- Ja...- chciałam skłamać, że się bawiłam
Ale wyczuł co chcę powiedzieć.
- Tylko nie mów Mi, że to była zabawa! - rzekł
- Ja, jestem tylko tchórzem! Nie zasługuje na życie! Ja już nie chcę żyć! Ja...Ja...!
Nie umiałam mu powiedzieć, że go pokochałam...
Moje oczy były sklejone od łez, tak samo jak futro na pysku...
Nie wiem co się potem stało, chyba zasnęłam...
<Demon?>

piątek, 10 stycznia 2014

Od Demona cd historii Kiiyuko

Podszedłem do niej. Po mojej głowie wciąż krążyły pytania. Dlaczego to zrobiła? O co jej właściwie chodziło? Dlaczego chciała odejść? Czy coś się wydarzyło?
-Możecie zostawić nas samych?-zapytałem Logana i Grega.
-Jasne-powiedzieli i wyszli.
-Kiiyuko możemy porozmawiać?
-O czym?
-Chciałbym się dowiedzieć dlaczego chciałaś się zabić?

<Kiiyuko? Brak pomysłów>

Od Demona cd historii Arashi

-Nie ma to jak ja-powiedziałem z szerokim uśmiechem do Flynna i Arashi.
-Tak, gdzie się nie pojawisz tam zawsze coś odstawisz-powiedział Flynn.
-A jakby inaczej-powiedziałem ze śmiechem.
Po paru minutach wrócił Brog z czarodziejką.
-Gratuluję wam-powiedziała wchodząc.-Od wielu lat próbowaliśmy znaleźć ten korytarz. Teraz zobaczymy skąd książę się tu przedostawał.
Ruszyliśmy tunelem i wyszliśmy w sypialni księcia.
-Czyli tak się tam dostawał. Czyli mamy tajemnicę rozwiązaną.
W końcu nastał czas powrotu.
-Żegnajcie, przyjaciele-powiedziała czarodziejka. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
I zaczęliśmy wracać.Szybko przeprawiliśmy się przez wioskę, las, rzekę i łąkę. Przez Czarny Las udało nam się szybko przejść niepostrzeżonymi. Jabberwocky nie zauważył nas. Podczas drogi zastanawiałem się nad propozycją Flynna. Podjąłem decyzję... Dotarliśmy do Smoczej Doliny. Przebiegliśmy najszybciej jak się dało. Niedaleko wąwozu dopadł nas ten sam smok co na początku.
-Co za uparte bydle!-sapnąłem jak mu uciekliśmy.
-No nie? Taki miły zwierzak-zaśmiał się Flynn.
-Milusi....-powiedziałem z sarkazmem.
Zaczęło się ściemniać kiedy weszliśmy do wąwozu. Szliśmy tamtędy kiedy naszych nozdrzy doszedł straszliwy fetor.
-Czujecie?
-Tak-odpowiedzieli.
-Flynn kojarzysz ten smród?
-Tak. Czy ty też uważasz, że to....
-Trolle-powiedzieliśmy razem.-Do jaskini-dodałem i schowaliśmy się tam.
Obok naszej jaskini przeszły dwa trolle.
-Czujesz to-zapytał większy.
-Jakieś wilki-powiedział drugi o skrzekliwym głosie.
-Trzeba poszukać, tylko szybko bo zaraz świta.
-Nom...
Odeszły trochę dalej.
-Trzeba szybko wiać-szepnął Flynn.- Zaraz wybiegamy wskakujemy na tamtą półkę i biegniemy szybko do jeziora. Przelecimy nad nim. Trolle nie lubią wody, a poza tym będą się bały wyjść z wąwozu.
Zaczekaliśmy chwilę, a Flynn dał nam znaki i ruszyliśmy pędem. Trolle rzuciły się za nami w pogoni. Już widzieliśmy początek jeziora i przyśpieszyliśmy jeszcze szybciej. Dobiegliśmy i wznieśliśmy się w powietrze. Wylądowaliśmy na ziemi i wręcz przewracając się.
-Niby fajnie, ale ja mam na dzisiaj dość-powiedziałem do Flynna.-Dobra musimy poinformować Desa, że wróciliśmy.
-Racja-powiedziała Arashi.
-Będę czekał w na ciebie w lesie-powiedział do mnie Flynn.-Zdecyduj się w ciągu dwóch dni.
-Dobra. Cześć.
-Na razie. Miło cię było poznać Arashi. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Pamiętaj dwa dni.
I odszedł do lasu, a my ruszyliśmy do jaskini Desmonda.
-Na co masz dwa dni?-zapytała.
-Flynn zaproponował mi, żebym z nim wyruszył w podróż. Powiedział, że odwiedzi watahę moich rodziców.
-I co?
-Jeszcze nie wiem-skłamałem.
Już podjąłem decyzję. Weszliśmy do jaskini mojego walniętego brata.
-O jak słodko śpi-powiedziałem z wrednym uśmiechem.- Lepiej zatkaj uszy-dodałem do Arashi i strzeliłem piorunem w ziemię.
Desmond zerwał się zdezorientowany i przerażony. Spojrzał na mnie i przerażenie zamieniło się w złość.
-DEMON JA CIĘ ZABIJĘ!!!
-Też cię lubię braciszku-wyszczerzyłem się.-Chciałem ci powiedzieć, że wróciliśmy.
-To oryginalny sposób sobie znalazłeś.
-Dobra lecimy się kimnąć.
I wróciliśmy do swoich jaskiń.

I tak skończyła się przygoda w Środkowym Królestwie.

Od Kiiyuko - Jednak mój los wybrał życie...


Niestety jednak przeżyłam...
Miałam zmrużone oczy i zauważyłam kolorową kufę Logana.
- Chyba się obudziła - krzyknął Logan
Stał nade mną jakiś Greg.
- Tak otworzyła oczy! - stwierdził radośnie, jakby to miało znaczenie. Jakby moje życie miało jakiś sens.
Wytrzeszczając oczy miałam nadzieje, że gdzieś będzie on. Jednak mój krótki zasięg wzrokowy nie zobaczył go.
Przełknęłam łzy.
Obracając się na bok głęboko westchnęłam.
- Jak się czujesz, Kiiyuko - słyszałam głosy, ale mieszały mi się one, były niezrozumiałe jak moje uczucia.
- Źle - odparłam, wtedy poczułam, że moje żebra są połamane i dlatego tak ciężko mi się oddycha. Z moich łap sączyła się krew, ale były obłożone liśćmi. Bolało mnie. Ból przeszywał moje ciało. Jednak nie to było najgorsze. Najgorsze było, że przeżyłam.
Czułam, że po jaskini chodzą nerwowo inne wilki.
Oddychałam coraz wolniej. Może to uczucie śmierci? - pomyślałam
Nie. Jednak... nie. Nie umiałam złapać tchu, gdy oddychałam czułam jakby moje kości były skruszone.
Jednak nie czułam serca...nie czułam się żywa. Czułam, że jakaś cząstka mnie wciąż umiera, zadając mi największy z bóli nie do uleczenia.
Przełknęłam głośno ślinę i próbowałam się wyswobodzić z nieswoich uczuć bólu fizycznego.
Nagle poczułam ciepły oddech na moich plecach. To niemożliwe...To był on.
<Demon, czy to ty?>