sobota, 27 września 2014

Od Desa cd historii Arashi

-Po kolei- powiedziałem śmiejąc się.- Nowych członków mamy niewiele, ale się dziwić jak dopiero ruszyliśmy po zamknięciu.
-Jakim zamknięciu?
-Byłem zmuszony zamknąć, ale już po wszystkim. Co do mnie i Lexi, to żyje nam się całkiem dobrze, a nawet spodziewamy się dziecka.
-Gratuluję, ale szkoda dzieciaka-zaśmiała się.
-Bardzo śmieszne. Dowcip prawie jak bety. O kłótnie pytasz jakbyś nas nie znała. Demon jest jeszcze bardziej wkurzający niż był, w ogóle się zmienił. I zewnętrznie, ale i z charakteru. A co się tyczy tego szczeniaka... Kilka dni temu złapałem jakiegoś malucha na przeszpiegach i zamknąłem go, co oczywiście doprowadziło do kolejnych kłótni z Demonem. No, ale cóż, jak ma zamiar mi się sprzeciwiać to jego sprawa. Chodźmy to wybierzesz jakąś jaskinię. Adrianna i Lexi odnowiły i są teraz super.

<Arashi?>

piątek, 26 września 2014

Od Demona cd historii Cartera

-A co ty tu robisz Carter?
-Nic takiego wujku-powiedział malec uśmiechając się niewinnie.
-Znam ten uśmieszek. Idziemy do twoich rodziców, ale już.
Poszliśmy do jaskini alf.
-Uważaj na przyszłość na swojego syna, bo gdzieś pójdzie , a ktoś może sobie pomyśleć, że wysłałeś go jako szpiega i go zamkną. A fakt... Tak głupi jesteś tylko ty... I to od zawsze. Cześć Lexi, a ty Carter uważaj na przyszłość.
I wyszedłem.

<Carter?>

Od Grega cd historii Klausa

Spojrzałem na Dema.
-Jestem Greg, a to jest Demon. Jasne, że znamy Lexi. Chodź zaprowadzimy Cię do niej.
Zaprowadziliśmy go do jaskinialf.
-Tylko uważaj bo Desio nie jest w dobrym humorze.
Weszliśmy do ich jaskini.
-Lexi ktoś do Ciebie.

<Klaus?>

Od Lily cd. historii Adrianny

-Mamo wiesz, że mnie nie oszukasz? Chodzi o śmierć Saraq?
-Nie coś ty-powiedziała udając, że nie oto chodzi, ale w jej oczach zebrały się łzy.
-Mnie nie oszukasz. Wiem, że nie jest ci łatwo tak samo jak mi czy tacie, ale nie możemy żyć przeszłością.
-Wiem córeczko, ale.. To nie jest takie proste.
-A wiesz, że zawsze możesz na mnie i tatę liczyć? Właśnie, miałaś jakieś informacje od niego?

<Adrianna?>

Od Alice cd historii Moon

Ruszyłyśmy w stronę jaskini Desa.
-Przepraszam, ale alfa kazał mi uważać na obce wilki. A tak w ogóle to jestem Alice. A ty?
-Moon i nic nie szkodzi.
Doszłyśmy do jaskini Desa.
-Desmond interesant do Ciebie.

<Moon?>

Od Demona cd historii Mega (Wataha Ati Murni)

-Widziałeś go? Nic mu nie jest? Zaprowadzisz mnie do niego?
-Spokojnie, żyje i nic mu nie jest, ale jego sytuacja nie jest ciekawa. Mój brat, Desmond, ubzdurał sobie, że przysłaliście małego na przeszpiegi i zamknął go, ale spokojnie można go wyciągnąć. A tak w ogóle to jestem Demon.
-A ja  S̄up̣hāph z Watahy Ati Mundi. Ja i jeszcze inna wilczyca ruszyliśmy na poszukiwania Aisu, później się rozdzieliłyśmy aby szybciej go znaleźć. Zaginął niedawno. Czy pomożesz mi go wyciągnąć?
-Jasne, chodź ze mną.
Zaprowadziłem ją niedaleko jaskini, w której alfa umieścił Aisu.
-Poczekaj chwilę, muszę sprawdzić, kto go pilnuje.
Poszedłem do jaskini. Stał tam Greg.
-Greg, nie masz przypadkiem napadu ślepoty?
-Zależy co chcesz ukryć.
-Zgłosiły się osoby po zgubę.
-Demon znasz polecenia.
-To wpuść przynajmniej nas, aby mogła pogadać z Aisu.
-Tylko jak Des się dowie.
-Alfę zostaw mnie.
-Dobra.
Pobiegłem po S̄up̣hāph.
-Na razie możesz wejść i z nim porozmawiać, a później załatwię sprawę wypuszczenia z alfą. Chodź za mną to zaprowadzę Cię do niego.

<Megi?>
<Trochę późno i krótko, ale mam trochę mało czasu.> 

środa, 24 września 2014

Od Arash cd historii Desmonda

- A więc udzielam pozytywnej odpowiedzi na twoje Desmondzie pytanie, o powrót do was. - Roześmiałam się widząc minę wilka - Zostaję.
- Super - Ucieszył się Des - To chodź, pokażę ci co si zmieniło. - powiedział po czym wyszliśmy z jaskini.
- Co się działo jak mnie nie było? - spytałam - Doszedł ktoś nowy? Jesteś z Lexi? Ostatnio widziałam taką fajną jaskinię.. Właśnie, muszę sobie wybrać nową, są jakieś ładne? Nadal kłócisz się tyle z Demonem? I o co chodzi z tym szczeniakiem? - Zasypałam wilka pytaniami.
( Des? Wiem, że opowiadanie tragicznie, przeraźliwie krótkie ale nie miałam pomysłu.)

Od Adrianny - Wspomnienia

Nadal pamiętam ten dzień...dzień który zmienił moje życie już na zawsze. Nie jestem w stanie opisać bólu jaki wtedy czułam. Tylko osoba, która doświadczy tego co ja jest w stanie powiedzieć, że wie jak ja się czuje.
Był ciepły poranek. Słońce delikatnie ogrzewało moje futro. Saraq leżała obok mnie i łapami próbowała złapać motylka. Zaśmiałam się delikatnie i cichutko aby go nie spłoszyć. Przyglądałam się temu "polowaniu" z wielkim zainteresowaniem. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że ta zabawa może kosztować moją córkę życie. Wadera zaczęła biec za kolorowym stworzeniem nie patrząc przy tym pod łapy. Zdążyłam krzyknąć tylko aby uważała, a ta zniknęła mi z oczu. Ja weszłam do jaskini i tam spędziłam resztę dnia. Kiedy Saraq nie wróciła na kolacje zaczęłam się martwić i wyruszyłam w poszukiwania. Nie musiałam długo szukać lecz to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach...moja córka przebita była na wylot kamiennym kołkiem. Moja rozpacz była nie do opisania. Cały czas wmawiałam sobie, że to nie jest prawda, że ja tylko śnie, ale nie....to była prawda.

wtorek, 23 września 2014

Od Cartera

Było jeszcze wcześnie rano, a ja postanowiłem wymknąć się z jaskini (rodzice samemu mi nie pozwalali chodzić po watasze) i pochodzić po terenach.
Wszedłem cicho z jaskini. Całe szczęście, że rodzice się nie obudzili.
- Dobra gdzie tu pójść - zastanowiłem się i postanowiłem iść gdzie mnie tylko łapy po niosą.
Łaziłem tak pewnie parę godzin, gdy nagle zorientowałem się, że już jest późno więc ruszyłem w stronę jaskini. Nagle wpadłem na jakiegoś wilka.
- Przepraszam - mruknąłem
< Kto dokończy ?>

Od Klausa "Jak dotarłem"

Było gorące lato. Serio było gorące. Byłem akurat na polowaniu gdy zwęszyłem trop jakiegoś obcego wilka na naszych terenach.
- Nie wiem, skąd mi się kojarzy ten zapach - mruknąłem do siebie i ruszyłem w stronę z której wyczułem trop.
Szukałem tego wilka z  dwie godziny, gdy go nagle znalazłem...
 - Lexi - powiedziałem zdziwiony na widok siostry. - Co ty tu... Przecież kłusownicy cię złapali.
- Ale uciekłam - zaśmiała się. Tyle lat jej nie widziałem. Zaprowadziłem ją do rodziców. Ucieszyli się gdy ją zobaczyli. Była u nas trzy miesiące, a później powiedziała, że musi wrócić do swojego partnera. Obiecała, że kiedyś nas odwiedzi i odeszła.
Po czterech miesiącach stwierdziłem, że ją odnajdę i dołączę do watahy do której należy.
Szukałem jej dość długo nawet nie wiem ile, ale w końcu natrafiłem na jej trop na terenach jakiejś watahay. - Teraz zostało tylko ją znaleźć -mruknąłem cicho.
Po godzinie wpadłem na dwa wilki.
- Kim jesteś i co tu robisz ? -zapytał skrzydlaty basior
- Jestem Klaus - wyjaśniłem - i szukam mojej siostry.
- Jakiej siostry ? -zapytał drugi
- Nazywa się Lexi może ją znacie ?
< Greg ?>

poniedziałek, 22 września 2014

Od Flynna cd historii Alice- Huragan i burza

Pędziliśmy ile sił w łapach. Po drodze dołączył do nas Greg.
-Widzę, że nie ja jeden o tym pomyślałem-rzekł.
-Masz świadomość, że będziemy musieli ich odciągnąć od siebie?
-Nie wiem jak to zrobimy, ale jeśli to tak zostawimy to mogiła dla całej watahy.
Popędziliśmy tunelami pod górami i dotarliśmy na Burzystą Łąkę gdzie zobaczyliśmy to co się spodziewaliśmy.
Po środku polany walczyli zażarcie. Zdeżali się próbując jeden drugiego ugryść, naskakiwali na siebię. U obu można było zauważyć ranny. Desmond miał długie rozcięcie od lewego skrzydła do kręgosłupa i chyba złamane skrzydło, a Demon (w swojej nowej formie) miał przez całe plecy i utykał na tylną łapę. Przykucnęli i znowu skoczyli na siebie, odbili się i zaczęli krążyć wokoło siebie. Huragan i burza rozpętały się na dobre wzmagając na sile. Po chwili przybyła reszta watahy zobaczyć co się dzieje. Demon i Des byli tak skupieni na walce, że nie zuważyli tłumu. Des skoczył do gardła Demonowi, ale tylko jego szybka reakcja zapobiegła złapaniu go i tylko przejechał zębami po jego karku, ale Dem niebył mu dłużny i przejechał mu pazurami po szyji.
-Greg może ty odciągnij Desa, a ja zajmę się Demonem.
-Dobra.
Przyczailiśmy się i w odpowiednim momencie skoczyliśmy na nich przygwożdżając ich do ziemi. Szamotali się się jeszcze kilka minut, a później znieruchomieli, ale póściliśmy ich dopiero kiedy huragan i burza zniknęły i pojawiła się typowa dla łąki pogoda.
-Teraz was puścimy, a wy spróbujcie, nie rzucić się na siebie.
Puściliśmy ich, a oni wstali. Wyglądali okropnie, cali we plamach z krwi i ze rządzą mordu w oczach.
-Pamiętaj co powiedziałem-rzekł Demon po czym odwrócił się i odszedł.
-Demon, myślę, że ktoś powinien to zobaczyć- powiedziałem, ale i tak mnie nie słuchał.
Spojrzałem na Desa.
-Czy wy jesteście normalni? Taki przykład daje alfa?
-To on zaczął.
-O co znowu poszło?
-Powiedział, że przecież umawialiśmy się, że mamy takie same prawa o decydowaniu i oboje podejmujemy decyzję, że jak tak dalej będzie to on nie ma zamiaru się w to mieszać i odejdzie, a później trochę porozmawialiśmy i jakoś tak od słowa do słowa, od czynu do czynu... A właściwie, to po kiedgo Ci się tłumaczę?
I odszedł w stronę swojej jaskini.
-I jak tu nie zwariować? Wszyscy się rozejść, przedstawienie skończone. Alice idź do Demona i zobacz czy nie ma poważnych uszkodzeń, a ty Lexi idź zobacz u Desa.
I wszyscy się rozeszli.

Od Adrianny cd. historii Lexi

- Proponuje pójść na łąkę i zapolować bo burczy mi w brzuchu - uśmiechnęłam się
- Okej, to może bierzmy się do pracy bo im szybciej skończymy tym szybciej pójdziemy na polowanie - zaśmiała się
Nie minęła godzina, a my uporałyśmy się ze wszystkim i wyruszyłyśmy polować. Najadłyśmy się do syta po czym wróciłyśmy do jaskini.

<Lexi, sorka za takie krótkie :( Moja wena uleciała tak jakoś :(>

Od Adrianny cd. historii Lily

- Lily? - odwróciłam się i podeszłam do córki - Jak ja za tobą tęskniłam.
- Ja za tobą też mamo - powiedziała po czym obie się rozpłakałyśmy
Do końca dnia siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Miałyśmy dużo do omówienia. Musiałyśmy też wyjaśnić sobie kilka spraw. Mimo tego, że minęło dość sporo czasu od śmierci Saraq to ja nadal nie mogę o tym zapomnieć.
- Wszystko w porządku? - zapytała Lily
- Tak, tak... - skłamałam

<Lily? Sorka, że tak krótko>

Od Alice- Huragan i burza

Pewnego pięknego dnia wędrowałam po terenach watahy. Atmosfera była lekko napięta przrz kłótnie Desa i Dema. Nikt nic nie mówił tylko wykonywał swoje zadania. Ten dzień zapowiadał się tak jak każdy inny. Usiadłam nad jeziorem i wpatrzyłam się w wodę.
-Co tam zamyślona- usłyszałam głos Flynna.
Ja, Flynn, Greg, Sara, Nita, Desmond i Demon znaliśmy się od szczeniaka. Doskonale się ze sobą dogadywaliśmy (nawet Dem i Des!).
-Tak sobie wspominam. Pamiętasz jak kiedyś było spokojnie?
-Chodzi Ci o te kłótnie?
-Tak. Demon i Des kiedyś potrafili się dogadać, a teraz? Nic, tylko by się zabijali.
-Ja zaczęli sobie kobiety podprowadzać, to prędzej czy później musiało się to tak skończyć.
Naglę od strony Burzystej Łąki zawiał silny i zimny wiatr. Spojrzeliśmy w tamtą stronę. Nad Szarą Górę wznosił się ogromny huragan, a wokoło kłębiły się chmury strzelające piorunami. Sporzałam na Flynna i już wiedziałam, że myśli to samo co ja. Tylko raz w życiuwidzieliśmy podobne zjawisko i nie skończyło się to dobrze. Ruszyliśmy pędem w stronę Burzystej Łąki.

<Flynn?>

Od Lily cd historii Sary

Zastanowiłam się chwilę. Nie byłam tam od czasu śmierci mojej siostry, ale wiedziałam, że mama jest sama bo tata ruszył na pomoc w wojnie swojej siostrze.
-Dobrze, wracam z wami.
-To ruszcie się panienki.


*****
Kiedy dotarliśmy na tereny watahy ruszyłam w stronę naszej dawnej jaskini, w nadzieji, że znajdę tam mamę.
Weszłam do jaskini, gdzie zastałam Adriannę.
-Hej mamo-powiedziałam do niej.

<Adrianna?>

Od Sary cd historii Nity

Siedziałam sobie z Lily nad jeziorem, kiedy usłyszałam, że ktoś nad woła.
-Sara! Lily!
Obejrzałyśmy się, w naszą stronę biegli Demon i Nita.
-Dem, a co ty tu robisz?-zapytała Lily.
-Zapraszam was do powrotu do Diamentowego Serca.
-Przecież Des ją zamknął.
-A teraz otworzył. To co? Idziecie ze mną?
-Ja, tak. A ty Lily?

<Lily?>

Od Desmonda cd historii Arashi

-Arashi?-zapytałem zszokowany.-A co ty tu robisz?
-Stoję-powiedziała z uśmiechem.
-Już się zastanawiałem czy wróci mój ulubiony członek.
-Des ty lizusie, bo Lexi będzie zazdrosna-zaśmiał się Flynn.
-A tak tylko w odwiedziny wpadłaś czy może do nas wracasz? Bo wtedy Demon przybył i mnie o tym poinformował, że podobno masz coś do załatwienia, ale jak już załatwiłaś to serdecznie zapraszamy. Flynn pilnuj z Gregiem, aby Demon nie wypuścił tego małego. Koniec zebrania, a od Ciebie Arasho oczekuję pozytywnej odpowiedzi na moje pytanie, o powrót do nas.

<Arashi?>

Od Desmonda cd historii Lexi

Patrzyłem na nią zszokowany. Ja miałem zostać ojcem? To brzmi trochę jak słaby żart.
-Jesteś pewna?
-Tak.
-To wspaniale-powiedziałem z radością i przytuliłem partnerkę.

Od Nity

Kiedy Des zamknął watahę postanowiłam wrócić do watahy rodziców. Ze mną ruszyły Sara i Lily. Pewnego dnia na terenach naszej watahy pojawił się Demon.
-Demcio, braciszku, a co ty tu robisz?
-Szukam moich siostrzyczek.
-A w jakim celu?-zapytałam mrużąc oczy.
-Szukam chętnych do powrotu do Diamentowego Serca.
-Des znowu otworzył?
-Tak.
-A ty jesteś znowu betą?
-Tak.
Popatrzyłam na niego z wielkim uśmiechem.
-Czyli zbieracie znowu członków. Ja w to wchodzę. Chodźmy jeszcze do Sary i Lily.

<Sara?>

Od Megi (Wataha Ati Murni)

Różnorodność zapachów, jakie docierały do nozdrzy S̄up̣hāph i pośpiech w jakim była doprowadzały ją do szaleństwa. Panicznie rozglądała się po krzakach i drzewach w poszukiwaniu małego, fioletowego basiorka. Każdy szelest, każde pęknięcie gałęzi, każdy opadający listek przyprowadzały ją o zawał serca. Miała wrażenie, jakby Aisu użył na niej swojej mocy zmrażającego krew wzroku – i w głębi duszy miała taką nadzieję. Jedyne czego chciała to zabrać go i stąd uciekać. Neharika oprócz niego wyczuła zapach obcej watahy. Nie pachnęli przyjaźnie. S̄up̣hāph obawiała się, że porwali Aisu. Dlaczego mieliby porywać zagubione szczenię? Co to za tajemnicze stado wilków? Uzdrowicielka przyśpieszyła do truchtu i podniosła głowę do góry. Wyżej powietrze było nieco inne. Pachniało…ozonem. S̄up̣hāph popatrzyła na niebo, nie było na nim chmur.
„A mimo to, pachnie jak przed burzą”, pomyślała.
Jej przemyślenia przerwało głuche uderzenie w głowę. S̄up̣hāph przewróciła się na bok, będąc uwcześnie „brutalnie” odepchnięta przez coś większego. Kiedy ogłuszenie minęło popatrzyła przed siebie. Była przerażona.
Właśnie wpadła na jędrny zadek jakiegoś 3 razy większego od niej basiora. Stał tyłem, chyba coś węszył, kiedy na niego wpadła. Teraz miał głowę odwróconą w jej stronę i patrzył na nią zdziwionym wzrokiem.
- Prze…praszam – wydukała ze ściśniętym gardłem.
Basior kiwnął głową. Nadal miał wielkie, zdziwione oczy.
Był pokaźny. Miał bujne, granatowe włosy, nieco bardziej szpiczaste niż u Aisu lub jego ojca i białą sierść. Do tego dużej rozpiętości skrzydła – mniej więcej takiej jak u Ngeā.
- Przeszkodziłam ci? – spytała, gdy strachowi powoli ustępowało zaciekawienie. Wilk ani na chwilę nie przyjął postawy agresywnej, S̄up̣hāph czuła się dziwnie swobodnie.
- Właściwie to… - zaczął ale w pewnym momencie „wykręcił” nos.
Otworzył szerzej oczy. Zbliżył się, naruszając lekko jej intymną strefę. Cofnęła się, serce znowu zaczęło jej dudnić. Jednak on, nadal nie przyjął postawy agresora.
- Pachniesz, jak… - zaczął.
- Aisu! – krzyknęli chórem.


<Demon?>

Od Arashi

Od walki w górach minęło kilka miesięcy, a ja nadal włóczyłam się bez celu, zwiedzając lasy. Wczoraj znalazłam nawet piękną pokrytą lodem polanę. Właśnie leciałam dalej, gdy moją uwagę przykuł pomarańczowy prostokąt, nad którym po chwili błysnęło mocno. Przyspieszyłam i po chwili wylądowałam na Burzystej Łące. Uśmiechnęłam się obserwując kolejne pioruny. Tak dawno mnie tu nie było. A gdyby tak.. Wstałam i pobiegłam w kierunku jaskini Desa. O dziwo po drodze nikogo nie minęłam, a do środka weszłam niezauważona. Kilka wilków kłóciło się zażarcie. Rozpoznałam Desmonda, Lexi, Adriannę i Flynna. Usiadłam za wilkami przysłuchując się kłótni. Mówili o jakimś wilczku, potem coś o Demonie, czy jego zniknięciu. Co za nowość - wywróciłam oczami. Po chwili słuchanie znudziło mnie, i tak nic nie rozumiałam.
- O co wam w ogóle chodzi? - Uniosłam brew. Wszyscy jednocześnie odwrócili się obnażając zęby, a Des szykował się do skoku, potem rozpoznał mnie i zamarł. - Tęskniliście?
(Des?)

Od Nehariki (Wataha Ati Murni)

Niewiele pewnie z tego wiecie, ale to niestety konieczne do kontynuacji wątku:

Gdy Aisu znalazł mnie pośrodku Gniazda i nieśmiało rzekł do mnie ja uciekłam nad Wody Śmierci. Wreszcie mogłam być sama. Niestety, ale nie mogłam dotrzymać słowa danego Vivienne. Muszę stąd odejść,a Jinshen mi to tyko uświadomił, że nie jestem tu mile widziana. Bez względu na wszystko odejdę z tej watahy. Teraz wystarczy powiedzieć o tym alfie i po sprawie. Wstałam i wróciłam do watahy, ale najpierw Aisu. Muszę mu wszystko wyjaśnić. Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Nie miałam zamiaru rozmawiać z jego ojcem, więc Ai się spytałam, ale go nie widziała zmartwiło mnie to bardzo. Stałam się bardzo niespokojna o Aisu. Miałam bardzo złe przeczucia. Musiałam odszukać alfe i to jak najszybciej. Przeszukałam praktycznie całe tereny watahy, ale postanowiłam zrobić to jeszcze raz i tym razem ją spotkałam.
- Honey! Aisu nie ma nigdzie! - krzyknęłam przerażona.
Złota wadera przeraziła się tą wiadomością i wścieła alarm. Jego rodzice byli przerażeni. Ja tylko lodowato spojrzałam na jego ojca,który prosił wszystkich o pomoc.
- Też mi coś - rzekłam i spojrzał na mnie
- Nehariko czy coś się stało? - spytał łagodnie basior
- O teraz to taki potulny, miły, który mi ufa! A przedtem co było?! Może nie pamiętasz to ci zacytuję twoje cholerne słowa! "Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy Ci zaufać". To czemu bym miała wam pomóc?! Mogę go zostawić i wam nie pomagać! W sumie już nie należę do tej watahy, bo odchodzę! Mam już tego dość, że wszyscy mnie traktują jak odrzutka! JUŻ nigdy nie dołączę do żadnej watahy, bo nikt nigdy nie będzie próbował mnie zrozumieć! - zaniosłam się smutkiem,nienawiścią i gniewem do wszystkich, a zwłaszcza do Jinshena
Ojciec Aisu spuścił głowę i nie wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili zaczął:
- Ja nie... - zanim dokończył to mu przerwałam
- Ty nie wiedziałeś, że Cię słyszę? Mam bardzo mocno wyostrzone zmysły. Pomogę, ale nie ze względu na Ciebie, ale ze względu na Aisu - rzekłam
Nie chciałam już mieć z nim do czynienia. Oznajmiłam, że odchodzę i nic prócz znalezieniem Aisu już się dla mnie nie liczyło. Odeszłam szukając Aisu. Szukałam bardzo długo, aż natrafiłam na jego słaby zapach. Prowadził on na ścieżkę, która wiodła do Wód Śmierci. Z daleka zobaczyłam Suphaph. Krzyknęłam na nią i poszłyśmy razem sprawdzić trop. Cały czas używałam zmysły węchu, żeby nie zgubić jego tropu. Kiedy po długim marszu znaleźliśmy się koło jeziora, gdzie wyczułam intensywny zapach basiorka.Postanowiłam go przelecieć, nie słuchając Suphaph zrobiłam to, a ją samą zostawiłam, a wadera chcąc czy nie musiała je obejść.Kiedy leciałam to zastanawiałam się co się ze mną stało, że krzyknęłam na Jinshena. Może demon wziął wtedy górę nad moją świadomością? No cóż przynajmniej mam to za sobą i wiedzą, że odeszłam. Ale czy to były moje słowa? Raczej tak...Ponieważ nie czuję wyrzutów po tym, co powiedziałam do nich. Westchnęłam ciężko, ciekawe co pomyśli o tym Aisu? Pewnie nie będzie zachwycony tym, co mu przekażę.Nagle poczułam zapach Aisu, za którym poleciałam. Gniew rozpierał mnie i czułam jak spotkam tych, którzy mogli go uprowadzić to zamienię się w demona i ich pozabijam, nawet nie będę próbować opierać się przed przemianą w bestię.
<Suphaph twoja kolej>
<Megi nie wiem czy dobrze zostawiłam to, ale mam nadzieję że tak>

niedziela, 21 września 2014

Od Moon

Przechadzałam się nad potokiem. Gdy chciałam już zanurzyć pyszczek w wodzie, usłyszałam szelest.
-Kto tu jest?!
Zza krzaków wyszła jakaś wilczyca.
-Co tu robisz w naszej watasze?!!-Zapytała wrzeszcząc wilczyca.
-Spokojnie. Nie wiedziałam że tu jest wataha...
-To już wiesz wynoś się stąd albo pójdę po alfę!
-A mogę dołączyć?-To pytanie zgasiło wilczycę.
-No...Chodź do alfy...


<Ktoś???>

Od Megi (Wataha Ati Murni) cd historii Desmonda

Wilczek zamrugał sennymi oczami.
- Jestem Aisu, wilk Lodu – powiedział w końcu, niezbyt entuzjastycznie.
Biały basior pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Jestem Demon, wilk Burzy. Jak się tu znalazłeś?
Aisu patrzył na własne łapy.
- Słuchaj, młody, nie naciskam cię. Ale to, czy mi powiesz, może posądzić o gwarancji twojego bezpieczeństwa – tłumaczył – wierzę, że nie przyszedłeś tu na przeszpiegi.
- Dobrze myślisz – westchnął mały – nie, nie chciałem was szpiegować. Nawet do was przyszedłem.
- W takim razie, po co?
- Bo się zgubiłem. Wyczułem watahę, co miałem zrobić? Boję się być sam w lesie.
Demon poczuł żal dla tego szczenięcia.
- Jesteś z jakiejś watahy?
- Tak – odpowiedział Aisu – z Ati Murni.
- Nigdy o tym nie słyszałem…daleko macie swoje siedlisko?
Wilczek skrzywił się.
- Nie wiem. Szedłem tropem Nehariki i… - w tym momencie zaciął się.
- Kto to Neharika?
- Neharika to…przyjaciółka.
- Dlaczego szedłeś jej tropem?
- Bo nie było jej w watasze przez 2 tygodnie i chciałem…chciałem koniecznie dowiedzieć się gdzie była…
Demon zrobił większe oczy.
- Czy wilki w twojej watasze pozwalają wyruszać samotnie kilkumiesięcznym szczeniakom na wyprawy w nieznane? – spytał z oburzeniem.
- Nie…wymknąłem się…
- Wymknąłeś się… - powtórzył ironicznie – Więc jesteś uciekinierem.
- Nie! – krzyknął maluch – Chcę pomóc mojej przyjaciółce! Ma w sobie silnego potwora, który ją nawiedza i przejmuje nad nią kontrolę! Dlatego poszedłem sam!
Aisu krzyczał z takim entuzjazmem, że Demon instynktownie zrobił krok w tył. Aisu zauważył to i myślał, że ten próbuje wyjść po kryjomu z jaskini.
- Musisz mi pomóc! – maluch przylgnął do jego przednich łap.
Skrzydlaty basior nie wiedział co robić. Był prawie pewny, że to co mówi Aisu jest prawdą. W pewnej chwili usłyszał za sobą zirytowany głos.
- Co to za wrzaski? – u wejścia do jaskini stał zaspany, zfrustrowany czary basior z czerwonymi źrenicami i znamieniami wokół prawego oka – Umarłego możecie obudzić!
- Nie irytuj się tak, Greg – warknął Demon – Bo sprawię, że następna noc będzie dla ciebie jeszcze gorsza.
- Jakiś ty zabawny – uśmiechnął się ironicznie – nie wiedziałem, że masz taki piskliwy głosik.
Demon skrzywił się, w głębi duszy uwielbiał jednak taki humor ze strony kuzyna.
- Dobrze, że to ty a nie mój braciszek – powiedział Demon – bo już się bałem.
Greg schylił się do Aisu.
- Szkoda mi go – powiedział nad jego przylgniętą do ziemi kudłatą główką – ale słowo alfy jest złote, nawet platynowe. Jednak to ty jesteś betą, porozmawiaj z Desmondem.
Demon prychnął.
- Jakoś nie zamierzam – powiedział z pogardą, czując na języku gorycz poprzedniej kłótni – bo nie liczy się z moim zdaniem.
- Więc nie zlitujesz się nad tym maluchem…?
- Uratuję go. Ale nie sam.
- Pomogę ci! – zaofiarował się Greg.
- Nie, kuzynie. Ty się nim opiekuj. Ja opracuję…strategię.
Czarny basior powoli pokiwał głową, jednak nie do końca rozumiał. Wiedział, że ma się zająć wilczęciem.
- Jak się nazywasz? – spytał łagodnie.
Wilczek podniósł ciężki, zmęczony łepek.
- Aisu – powiedział.
- Witaj Aisu, jestem Greg. Zajmę się tobą.
Aisu zrobił wielkie oczy, jego ciało przeszył dreszcz. Twarz z horroru, wstał, cofnął się. Greg wybuchnął śmiechem.
- Oh, nie, nie, nie o to mi chodziło. Nie zrobię ci krzywdy, nie bój się. Zajmę się twoimi potrzebami. Widzę, że Demon przyniósł ci zajęczą nogę i kawałek ryby. A także odrobinę wody na kawałku drewna. Czyli chyba załatwione.
Maluch zrobił skwaszoną minę.
- Jest jeszcze coś…
- Co takiego?
Zawstydzony wzrok Aisu wskazywał na jedno.
- O słodki poranku, piękny zachodzie słońca…tylko nie to!
Greg z poczuciem irytacji wyprowadził Aisu z jaskini. U progu stał Flynn.
- Co jest? – spytał, patrząc na więźnia – nie powinieneś go wyprowadzać, może uciec.
- A chcesz sprzątać jaskinię?! – wycedził przez zęby prosto w jego twarz. Był wyraźnie zfrustrowany i niezadowolony ze swoich powinności.
Flynn pokiwał głową, wciąż mając wielkie oczy ze zdziwienia nadmiernie zirytowanym Gregiem, który musiał zająć się fizjologicznymi potrzebami szczeniaka.
Całej tej scenie przyglądał się siedzący nieopodal Demon. Myślał.
„Muszę znaleźć jego zapach, wtedy może coś więcej się dowiem”.
Zaczął węszyć. Była noc, grubo po północy. Nie przeszkadzała mu świadomość, że nie będzie wyspany. Chęć eksploracji przejęła nad nim górę.


<Wilki z WDS proszę o „wstrzymanie akcji Demona”, możecie wspominać o uwięzionym Aisu, ale załóżmy, że Demon szuka jego śladów wokół terytorium (oczywiście może robić przerwy, ale będzie ponawiał próby) . Chodzi o to, że później znajdzie jedną z naszych wader, Suph, gdy ta wędrując z Nehariką poszła inną drogą, tak przynajmniej będzie zgodnie z wątkiem>

sobota, 20 września 2014

Od Lexi

Był wczesny poranek gdy się obudziła. Źle się czułam.
Może po prostu się czymś zatrułam - pomyślałam - poczekam powinno przejść .
Tydzień później zorientowałam się, że to nie jest zwykłe zatrucie.
Byłam w ciąży.
Gdy się dowiedziałam pobiegłam do Desmonda
Oczywiście był z Demonem.
-Des możemy porozmawiać ?- zapytałam
- Jasne - powiedział i wyszedł przed jaskinie.
-Desmond jestem chyba w ciąży
<Desmond ?>

piątek, 19 września 2014

Od Desmonda cd historii Megi - Spotkanie z Watahą Ati Murni

Byłem na oględzinach granic watahy. Byłem na ścieżce przy Magicznym jeziorze kiedy poczułem jakiś obcy zapach. Ruszyłem za zapachem, a po chwili przyłączył się do mnie Greg. Po chwili zauważyliśmy małego wilczka włóczącego się po naszej ścieżce. Greg został w krzakach, a ja ruszyłem do małego.
-Kim jesteś?
Wilczek poskoczył i spojrzał na mnie.
-Jestem Aisu-powiedział wilczek spuszczając głowę.
-Czego tu szukasz?
-Zgubiłem się...
-A nie zostałeś wysłany na przeszpiegi? Bo dziwne, aby taki maluch chodził sam. Greg bierz go.
Greg wyskoczył ze krzaków i chwycił malca. Ja zawyłem wołając wszystkich na Wilczą Skałę. Kiedy doszliśmy, były tam wszystkie wilki z wyjątkiem mojego brata.
-Nie będziemy na niego czekać-mruknąłem do siebie.- Słuchajcie, znaleźliśmy go na naszych terenach. Podejrzewam, że kręcił się tu na czyjeś zlecenie.
-Niby czyje?-zapytała Arashi.- Nie widzisz, że się boi?
-Bez przesady, dobrze udaje i tyle.
-To co masz zamiar z nim zrobić? Zabić go?-rzekła Alice.
-Na razie wstawimy go do jaskini dla skazanych.
-Od kiedy to ty taki stanowczy braciszku?-usłyszałem głos mojego brata. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem jeszcze coś zrobić. Co się dzieje?
-Złapałem szpiega.
-A gdzie on jest?
-Tu -powiedziałem wskazując na malca.
-Kpisz czy o drogę? Nie widzisz, że ten mały się boi? Wypuść go.
-Nie-powiedziałem obserwują Dema.
-Chyba chcesz mnie wkurzyć-powiedział zmieniając wygląd na swój nowy.-To co, puszczasz go?
-Greg puść go i zaprowadź do jaskini skazanych, i pilnuj go.
-Tak jest.
Greg poszedł go odprowadzić.
-Ty koniecznie chcesz wojny-powiedział Demon i odszedł.

***

-Przykro mi mały-powiedział Greg, kiedy zaprowadził małego do jaskini- ale słaby dzień sobie na błądzenie po naszych terenach.
-Ale ja się naprawdę zgubiłem.
-Demon Ci wierzy, więc masz szansę, aby stąd wyjść. To kwestia czasu, a teraz muszę iść.
I wyszedł przed jaskinię.

***

Aisu obudził się w środku nocy, czując że ktoś go obserwuje.
-Flynn pilnuj, aby Greg się nie obudził.
-Dobra.
Wilczek nie usłyszał jak drugi wilk wychodzi. Z cienia wyszedł wilk, który staną w jego obronie pod Wilczą Skałą.
-Masz tu picie i jedzenie, bo jak znam mojego brata to nic Ci nie dał. Skąd się tu wziąłeś, mały? I jak się nazywasz?

<Aisu?>

Od Megi (Wataha Ati Murni)


Neharika położyła łapę na grzywce Aisu.
- Jesteś zły? - spytała.
Wilczek pokręcił głową ze łzami w oczach.
- Tęskniłem - powiedział w końcu i przytulił się do jej nogi.
Cudowny moment stał się nagle niezręczny, gdy im oczom ukazał się Jǐnshèn. Nie był zadowolony.
- Gdzie byłaś? - spytał twardo, podchodząc.
Czarna wadera przełknęła ślinę.
Wilk beta popatrzył na Aisu.
- Synu, wracaj do jaskini.
- Tato...
- Bez chwili zwłoki. Już.
Jego głos był tak twardy, że atmosfera szybko stała się napięta i niepewna. Biały basior popatrzył znowu na wilczycę.
- Słucham.
- Więc...ja... - dukała.
Całej tej scenie postanowił przyjrzeć się szczeniak, który kucnął za najbliższym krzewem. Chciał koniecznie dowiedzieć się, gdzie była Neharika.
- Nehariko, wyduś to z siebie. Chcę wiedzieć.
- Byłam...się przejść...
Jǐnshèn wytrzeszczył oczy z gniewu.
- "Się przejść"?! Nie było cię ponad tydzień! Co ty sobie wyobrażasz?! Już i tak jesteśmy niekompletni, bo część watahy poszła do stada!
Neharika poczuła jak stres i presja jaką na nią wywierał ściska jej żołądek.
- Musiałam...wiesz, że...że mam problemy...nie panuję nad sobą...to było...osobiste.
Jǐnshèn westchnął.
- Nie będę cię więc naciskał.
Zwiadowca odwrócił się i poszedł w kierunku swojej jaskini. Potem powiedział tylko cicho:
- Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy ci zaufać.



***



Neharika stała pośrodku Gniazda, sama. Tak jej się wydawało, bo nie wiedziała o obecności Aisu. Wilczek powolnym krokiem wyszedł z ukrycia. Neharika, widząc go, poczuła ukłucie w piersi.
- Nehariko...? - zacząłł nieśmiale.
Nie miała ficzycznej możliwości, by mu odpowiedzieć. Płacz ścisnął jej gardło. Spuściła lekko łeb, zakrywając zapłakane policzki skrzydłami. Potem odwróciła się i uciekła nad Wody Śmierci.

***

Aisu miał mieszane uczucia. Nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Z jaskini nawoływali go rodzice. Mukuro, Łowczyni, upolowała okazałego dzika. Chcieli razem zjeść posiłek. Ale on nie myślał o głodzie. Patrzył przed siebie - widział drogę, którą wracała Neharika.
"Muszę się dowiedzieć!", pomyślał.
Nie zastanawiając się wiele, wytężył nos i starał się podążać jej tropem. Chciał koniecznie dowiedzieć się skąd wróciła jego przyjaciółka. Po ojcu miał dosyć dobry węch, jednak nie było mu pisane bycie Zwiadowcą.
Pokonywał drogę z nosem zarytym w ziemię, a to sprawiło, że po jakimś czasie jego węch zaadaptował się. Przystanął i podniósł łepek do góry. Nagle coś sobie uświadomił.
- Słońce zachodzi! - krzyknął, ale odpowiedziało mu tylko echo.
Aisu obejrzał się. Skąd przyszedł? Którędy?
Usiadł i starał się powstrzymywać łzy. Starcił trop Nehariki. I się zgubił.
- Co ja teraz zrobię...? - powiedział przez łzy.
Nagle doszedł do niego inny zapach.
"Wilki!", pomyślał uradowany.
"Jestem uratowany! Muszę je odnaleźć!"
Myśląc tak, podążył za tropem, który zaprowadził go nad jakieś jezioro. Tafla wody była bardzo przejrzysta, jezioro przypominało mu o Jeziorze Nocnych Rozmów, z jego rodzimej watahy.
Wilczek zauważył po drugiej stronie jeziora jakąś wydeptaną ścieżkę. Chciał tam dotrzeć.
"Nie zdążę obejść jeziora przed zmierzchem", pomyślał.
Postanowił przebrnąć przez jezioro. Postawił łapkę na wodzie, która natychmiast zmieniła się w cienki lód firnowy. Będzie ciężko.
Aisu wskoczył i biegł najszybciej jak potarfił. Chwila zawachania i utonie. Lód, który tworzył, był tak cienki, że niełatwo było się na nim utrzymać. Kiedy dobiegł zdyszany do upragnionej ścieżki, usłyszał za plecami głos obcego wilka:
- Kim jesteś?


<Desmond?>

niedziela, 14 września 2014

Od Lexi cd historii Adrianny

Następnego dnia zabrałyśmy się do sprzątania pozostałych jaskiń już o wschodzie słońca.
- Dobra - zaczęłam - z tej jaskini najbardziej śmierdzi.
- No to zaczynamy - wzięła głęboki oddech i weszła do jaskini. Ja zrobiłam to samo.
Okazało się, że ktoś zastawił tam przed odejściem jelenia i trochę teraz od niego śmierdzi (Trochę to za mało powiedziane).
Posprzątanie reszty jaskiń zajęło nam cztery godziny, a jak już posprzątałyśmy poszłyśmy coś zjeść.
- To co ? Jak odpoczniemy zabieramy się za coś innego ?- zapytałam
<Adrianna ? >

sobota, 13 września 2014

Od Adrianny cd. historii Demona

Ruszyłyśmy z Lexi w stronę jaskiń. Trzeba je bardzo dokładnie wysprzątać. Nie chcemy przecież aby ktoś z nas dostał nagłej kichaczki od kurzu. Najpierw chciałyśmy zająć się jaskinią alf bo jak by nie patrzeć jest ona najważniejsza. Zastałyśmy tam mnóstwo kurzu i pełno liści. Podśpiewując zaczęłyśmy sprzątać. Właśnie tak minęły dwie godziny. Kolejne jaskinie niestety były gorsze. Czuć było w nich stęchlizną co nie było dobrym znakiem. Eh...niestety i z tym trzeba sobie poradzić. No to niezła kaszanka.
- Ojejciu - jęknęłam na widok pajęczyn
- Oj tam - zaśmiała się Lexi po czym pobiegła w stronę pajęczyn
No nic, trudno. Mam tylko nadzieje, że nie ma tam pająków bo chyba zapadnę się pod ziemię. Posprzątanie najważniejszych jaskiń było najbardziej czasochłonne. Z tego powodu inne musimy zostawić sobie na jutro. Usiadłyśmy na przeciwko siebie przy kamiennym stoliku nakrytym materiałem.
- Zmęczyłam się jak nigdy - uśmiechnęłam się
- Zdecydowanie, ten dzień był najbardziej pracowity - odwzajemniła uśmiech
- Boże, jak sobie pomyślę, że jutro musimy wysprzątać inne jaskinie - zrobiłam powazną minę po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

<Lexi? ^^>

Od Demona cd historii Arianny

Desmond wszedł na skałę po środku polany.

-Po co ten cyrk?-zapytałem go.

-Nie cyrk tylko jako alfa muszę być dobrze widoczny-powiedział wypinając pierś.

-Później po pozujesz do pomniku walniętego alfy. Teraz musimy ustalić co robimy. I jak ze członkami?

W tym momencie na polanę weszła Lexi.

-Hej, przepraszam za spóźnienie, ale trochę mi się przysnęło.

-Nie ma sprawy.

-No, alfo pokaż czy jeszcze potrafisz rządzić-powiedziałem z wrednym uśmiechem.

-Dobra trzeba ogarnąć nasze tereny, posprzątać jaskinie i Wilczą Skałe. Ja pójdę na oględziny terenu, czy nie ma żadnych zagrorzeń, a wredny Demon zajmie się sprowadzeniem dawnych członków. Wiem, że Sara, Alice i Nita razem z Lily są w naszej dawnej watasze. Logan ruszył w góry do swojej dawnej watahy na spotkanie z siostrą. Greg pewnie się gdzieś włuczy, a co do reszty to nie wiem. Wszystko jasne?

-Tak-odpowiedzieliśmy ja, Lexi i Arianna.

-To do roboty.




<A teraz taka nowość. Jest to opowiadanie zbiorowe (będą organizowane na różne święta) czyli opisujecie jak wykonujecie swoje zadania (Lexi i Arianna jako zespół mogą pisać jak razem sprzątają)>

niedziela, 7 września 2014

Od Adrianny - Nowe życie

Od momentu zawieszenia działalności watahy minęło bardzo dużo czasu. Zastanawiam się cały czas co stało się z innymi. Ja pozostałam na terenach watahy w nadziei, że kiedyś stare dobre czasy powrócą. Zdziwił mnie widok biegnących w moją stronę Demona i Desmonda.
- A...Ad...Adrianna! - krzyknęli zdyszani
- Hę? - jęknęłam
- Wataha znowu działa, cieszysz się? - zapytali
- Pewnie, że się cieszę, czekałam na to wiele miesięcy! - krzyknęłam radośnie
- Chodź z nami, trzeba obgadać sprawy organizacyjne - powiedział Demon
- Ok - powiedziałam po czym pobiegłam za nimi
Stary plac spotkań wilków wyglądał strasznie, zarósł lianami i mchem. Zdecydowanie trzeba tutaj posprzątać.

<Demon lub Desmond?>

Od Lexi

Odkąd Des zamknął watahę włóczyłam się po świecie, ale brakowało mi watahy więc postanowiłam wrócić .
Po paru dniach wędrówki dotarłam ponownie na tereny watahy.
Ruszyłam w stronę jaskini Desa. Gdy dotarłam tam i weszłam do środka (oczywiście zastałam go ) powiedziałam :
- Cześć.
<Desmond ?>

sobota, 6 września 2014

Od Desmonda

Od czasu zamknięcia watahy minęło kilka miesięcy. Demon udał się na wędrówki z Darkiem, Nita i Sara zalokowały się w naszej starej watasze, a inne wilki odeszły w świat. Ja pozostałem na miejscu naszej dawnej watahy. Rozpadła się ona, przez moje zaniedbanie. Miałem świadomość tego, ale wciąż miałem nadzieję, że przyjdzie któregoś dnia Dem i mnie kopnie na rozpęd. Chciałem tego jak nigdy.
-Witaj braciszku- podniosłem łeb i zobaczyłem mojego walniętego brata z wielką blizną na oku.- Ale tu trupem daje.
-W końcu zostawiłeś mi watahę na głowie no nie?
-I to był mój jeden z największych błędów w życiu. To jak? Wracamy do dawnego spokojnego życia, Des?
-Jasne Demon. Watahę Diamentowego Serca uważam znów za otwartą.

***********************************************************************************

Witamy ponownie!
Demon powiedział mi, że pewna osoba (wiesz, że o Tobie teraz mówię Ari ;) ) pragnie aby WDS znowu było otwarte. Po długim zastanowieniu, postanowiliśmy ją otworzyć. Co do wilków to tak... Można być swoim dawnym wilkiem (zakładka Dawny Skład) lub mieć nowego. Wszystkie przebyte przygody zostają. i to na tyle jeśli chodzi o organizację.

Watahę Diamentowego Serca znowu uważamy za otwartą =)
Alfa&Beta
czyli 
Des&Dem