piątek, 19 września 2014

Od Megi (Wataha Ati Murni)


Neharika położyła łapę na grzywce Aisu.
- Jesteś zły? - spytała.
Wilczek pokręcił głową ze łzami w oczach.
- Tęskniłem - powiedział w końcu i przytulił się do jej nogi.
Cudowny moment stał się nagle niezręczny, gdy im oczom ukazał się Jǐnshèn. Nie był zadowolony.
- Gdzie byłaś? - spytał twardo, podchodząc.
Czarna wadera przełknęła ślinę.
Wilk beta popatrzył na Aisu.
- Synu, wracaj do jaskini.
- Tato...
- Bez chwili zwłoki. Już.
Jego głos był tak twardy, że atmosfera szybko stała się napięta i niepewna. Biały basior popatrzył znowu na wilczycę.
- Słucham.
- Więc...ja... - dukała.
Całej tej scenie postanowił przyjrzeć się szczeniak, który kucnął za najbliższym krzewem. Chciał koniecznie dowiedzieć się, gdzie była Neharika.
- Nehariko, wyduś to z siebie. Chcę wiedzieć.
- Byłam...się przejść...
Jǐnshèn wytrzeszczył oczy z gniewu.
- "Się przejść"?! Nie było cię ponad tydzień! Co ty sobie wyobrażasz?! Już i tak jesteśmy niekompletni, bo część watahy poszła do stada!
Neharika poczuła jak stres i presja jaką na nią wywierał ściska jej żołądek.
- Musiałam...wiesz, że...że mam problemy...nie panuję nad sobą...to było...osobiste.
Jǐnshèn westchnął.
- Nie będę cię więc naciskał.
Zwiadowca odwrócił się i poszedł w kierunku swojej jaskini. Potem powiedział tylko cicho:
- Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy ci zaufać.



***



Neharika stała pośrodku Gniazda, sama. Tak jej się wydawało, bo nie wiedziała o obecności Aisu. Wilczek powolnym krokiem wyszedł z ukrycia. Neharika, widząc go, poczuła ukłucie w piersi.
- Nehariko...? - zacząłł nieśmiale.
Nie miała ficzycznej możliwości, by mu odpowiedzieć. Płacz ścisnął jej gardło. Spuściła lekko łeb, zakrywając zapłakane policzki skrzydłami. Potem odwróciła się i uciekła nad Wody Śmierci.

***

Aisu miał mieszane uczucia. Nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Z jaskini nawoływali go rodzice. Mukuro, Łowczyni, upolowała okazałego dzika. Chcieli razem zjeść posiłek. Ale on nie myślał o głodzie. Patrzył przed siebie - widział drogę, którą wracała Neharika.
"Muszę się dowiedzieć!", pomyślał.
Nie zastanawiając się wiele, wytężył nos i starał się podążać jej tropem. Chciał koniecznie dowiedzieć się skąd wróciła jego przyjaciółka. Po ojcu miał dosyć dobry węch, jednak nie było mu pisane bycie Zwiadowcą.
Pokonywał drogę z nosem zarytym w ziemię, a to sprawiło, że po jakimś czasie jego węch zaadaptował się. Przystanął i podniósł łepek do góry. Nagle coś sobie uświadomił.
- Słońce zachodzi! - krzyknął, ale odpowiedziało mu tylko echo.
Aisu obejrzał się. Skąd przyszedł? Którędy?
Usiadł i starał się powstrzymywać łzy. Starcił trop Nehariki. I się zgubił.
- Co ja teraz zrobię...? - powiedział przez łzy.
Nagle doszedł do niego inny zapach.
"Wilki!", pomyślał uradowany.
"Jestem uratowany! Muszę je odnaleźć!"
Myśląc tak, podążył za tropem, który zaprowadził go nad jakieś jezioro. Tafla wody była bardzo przejrzysta, jezioro przypominało mu o Jeziorze Nocnych Rozmów, z jego rodzimej watahy.
Wilczek zauważył po drugiej stronie jeziora jakąś wydeptaną ścieżkę. Chciał tam dotrzeć.
"Nie zdążę obejść jeziora przed zmierzchem", pomyślał.
Postanowił przebrnąć przez jezioro. Postawił łapkę na wodzie, która natychmiast zmieniła się w cienki lód firnowy. Będzie ciężko.
Aisu wskoczył i biegł najszybciej jak potarfił. Chwila zawachania i utonie. Lód, który tworzył, był tak cienki, że niełatwo było się na nim utrzymać. Kiedy dobiegł zdyszany do upragnionej ścieżki, usłyszał za plecami głos obcego wilka:
- Kim jesteś?


<Desmond?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz