poniedziałek, 22 września 2014

Od Nehariki (Wataha Ati Murni)

Niewiele pewnie z tego wiecie, ale to niestety konieczne do kontynuacji wątku:

Gdy Aisu znalazł mnie pośrodku Gniazda i nieśmiało rzekł do mnie ja uciekłam nad Wody Śmierci. Wreszcie mogłam być sama. Niestety, ale nie mogłam dotrzymać słowa danego Vivienne. Muszę stąd odejść,a Jinshen mi to tyko uświadomił, że nie jestem tu mile widziana. Bez względu na wszystko odejdę z tej watahy. Teraz wystarczy powiedzieć o tym alfie i po sprawie. Wstałam i wróciłam do watahy, ale najpierw Aisu. Muszę mu wszystko wyjaśnić. Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Nie miałam zamiaru rozmawiać z jego ojcem, więc Ai się spytałam, ale go nie widziała zmartwiło mnie to bardzo. Stałam się bardzo niespokojna o Aisu. Miałam bardzo złe przeczucia. Musiałam odszukać alfe i to jak najszybciej. Przeszukałam praktycznie całe tereny watahy, ale postanowiłam zrobić to jeszcze raz i tym razem ją spotkałam.
- Honey! Aisu nie ma nigdzie! - krzyknęłam przerażona.
Złota wadera przeraziła się tą wiadomością i wścieła alarm. Jego rodzice byli przerażeni. Ja tylko lodowato spojrzałam na jego ojca,który prosił wszystkich o pomoc.
- Też mi coś - rzekłam i spojrzał na mnie
- Nehariko czy coś się stało? - spytał łagodnie basior
- O teraz to taki potulny, miły, który mi ufa! A przedtem co było?! Może nie pamiętasz to ci zacytuję twoje cholerne słowa! "Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy Ci zaufać". To czemu bym miała wam pomóc?! Mogę go zostawić i wam nie pomagać! W sumie już nie należę do tej watahy, bo odchodzę! Mam już tego dość, że wszyscy mnie traktują jak odrzutka! JUŻ nigdy nie dołączę do żadnej watahy, bo nikt nigdy nie będzie próbował mnie zrozumieć! - zaniosłam się smutkiem,nienawiścią i gniewem do wszystkich, a zwłaszcza do Jinshena
Ojciec Aisu spuścił głowę i nie wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili zaczął:
- Ja nie... - zanim dokończył to mu przerwałam
- Ty nie wiedziałeś, że Cię słyszę? Mam bardzo mocno wyostrzone zmysły. Pomogę, ale nie ze względu na Ciebie, ale ze względu na Aisu - rzekłam
Nie chciałam już mieć z nim do czynienia. Oznajmiłam, że odchodzę i nic prócz znalezieniem Aisu już się dla mnie nie liczyło. Odeszłam szukając Aisu. Szukałam bardzo długo, aż natrafiłam na jego słaby zapach. Prowadził on na ścieżkę, która wiodła do Wód Śmierci. Z daleka zobaczyłam Suphaph. Krzyknęłam na nią i poszłyśmy razem sprawdzić trop. Cały czas używałam zmysły węchu, żeby nie zgubić jego tropu. Kiedy po długim marszu znaleźliśmy się koło jeziora, gdzie wyczułam intensywny zapach basiorka.Postanowiłam go przelecieć, nie słuchając Suphaph zrobiłam to, a ją samą zostawiłam, a wadera chcąc czy nie musiała je obejść.Kiedy leciałam to zastanawiałam się co się ze mną stało, że krzyknęłam na Jinshena. Może demon wziął wtedy górę nad moją świadomością? No cóż przynajmniej mam to za sobą i wiedzą, że odeszłam. Ale czy to były moje słowa? Raczej tak...Ponieważ nie czuję wyrzutów po tym, co powiedziałam do nich. Westchnęłam ciężko, ciekawe co pomyśli o tym Aisu? Pewnie nie będzie zachwycony tym, co mu przekażę.Nagle poczułam zapach Aisu, za którym poleciałam. Gniew rozpierał mnie i czułam jak spotkam tych, którzy mogli go uprowadzić to zamienię się w demona i ich pozabijam, nawet nie będę próbować opierać się przed przemianą w bestię.
<Suphaph twoja kolej>
<Megi nie wiem czy dobrze zostawiłam to, ale mam nadzieję że tak>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz