niedziela, 21 września 2014

Od Megi (Wataha Ati Murni) cd historii Desmonda

Wilczek zamrugał sennymi oczami.
- Jestem Aisu, wilk Lodu – powiedział w końcu, niezbyt entuzjastycznie.
Biały basior pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Jestem Demon, wilk Burzy. Jak się tu znalazłeś?
Aisu patrzył na własne łapy.
- Słuchaj, młody, nie naciskam cię. Ale to, czy mi powiesz, może posądzić o gwarancji twojego bezpieczeństwa – tłumaczył – wierzę, że nie przyszedłeś tu na przeszpiegi.
- Dobrze myślisz – westchnął mały – nie, nie chciałem was szpiegować. Nawet do was przyszedłem.
- W takim razie, po co?
- Bo się zgubiłem. Wyczułem watahę, co miałem zrobić? Boję się być sam w lesie.
Demon poczuł żal dla tego szczenięcia.
- Jesteś z jakiejś watahy?
- Tak – odpowiedział Aisu – z Ati Murni.
- Nigdy o tym nie słyszałem…daleko macie swoje siedlisko?
Wilczek skrzywił się.
- Nie wiem. Szedłem tropem Nehariki i… - w tym momencie zaciął się.
- Kto to Neharika?
- Neharika to…przyjaciółka.
- Dlaczego szedłeś jej tropem?
- Bo nie było jej w watasze przez 2 tygodnie i chciałem…chciałem koniecznie dowiedzieć się gdzie była…
Demon zrobił większe oczy.
- Czy wilki w twojej watasze pozwalają wyruszać samotnie kilkumiesięcznym szczeniakom na wyprawy w nieznane? – spytał z oburzeniem.
- Nie…wymknąłem się…
- Wymknąłeś się… - powtórzył ironicznie – Więc jesteś uciekinierem.
- Nie! – krzyknął maluch – Chcę pomóc mojej przyjaciółce! Ma w sobie silnego potwora, który ją nawiedza i przejmuje nad nią kontrolę! Dlatego poszedłem sam!
Aisu krzyczał z takim entuzjazmem, że Demon instynktownie zrobił krok w tył. Aisu zauważył to i myślał, że ten próbuje wyjść po kryjomu z jaskini.
- Musisz mi pomóc! – maluch przylgnął do jego przednich łap.
Skrzydlaty basior nie wiedział co robić. Był prawie pewny, że to co mówi Aisu jest prawdą. W pewnej chwili usłyszał za sobą zirytowany głos.
- Co to za wrzaski? – u wejścia do jaskini stał zaspany, zfrustrowany czary basior z czerwonymi źrenicami i znamieniami wokół prawego oka – Umarłego możecie obudzić!
- Nie irytuj się tak, Greg – warknął Demon – Bo sprawię, że następna noc będzie dla ciebie jeszcze gorsza.
- Jakiś ty zabawny – uśmiechnął się ironicznie – nie wiedziałem, że masz taki piskliwy głosik.
Demon skrzywił się, w głębi duszy uwielbiał jednak taki humor ze strony kuzyna.
- Dobrze, że to ty a nie mój braciszek – powiedział Demon – bo już się bałem.
Greg schylił się do Aisu.
- Szkoda mi go – powiedział nad jego przylgniętą do ziemi kudłatą główką – ale słowo alfy jest złote, nawet platynowe. Jednak to ty jesteś betą, porozmawiaj z Desmondem.
Demon prychnął.
- Jakoś nie zamierzam – powiedział z pogardą, czując na języku gorycz poprzedniej kłótni – bo nie liczy się z moim zdaniem.
- Więc nie zlitujesz się nad tym maluchem…?
- Uratuję go. Ale nie sam.
- Pomogę ci! – zaofiarował się Greg.
- Nie, kuzynie. Ty się nim opiekuj. Ja opracuję…strategię.
Czarny basior powoli pokiwał głową, jednak nie do końca rozumiał. Wiedział, że ma się zająć wilczęciem.
- Jak się nazywasz? – spytał łagodnie.
Wilczek podniósł ciężki, zmęczony łepek.
- Aisu – powiedział.
- Witaj Aisu, jestem Greg. Zajmę się tobą.
Aisu zrobił wielkie oczy, jego ciało przeszył dreszcz. Twarz z horroru, wstał, cofnął się. Greg wybuchnął śmiechem.
- Oh, nie, nie, nie o to mi chodziło. Nie zrobię ci krzywdy, nie bój się. Zajmę się twoimi potrzebami. Widzę, że Demon przyniósł ci zajęczą nogę i kawałek ryby. A także odrobinę wody na kawałku drewna. Czyli chyba załatwione.
Maluch zrobił skwaszoną minę.
- Jest jeszcze coś…
- Co takiego?
Zawstydzony wzrok Aisu wskazywał na jedno.
- O słodki poranku, piękny zachodzie słońca…tylko nie to!
Greg z poczuciem irytacji wyprowadził Aisu z jaskini. U progu stał Flynn.
- Co jest? – spytał, patrząc na więźnia – nie powinieneś go wyprowadzać, może uciec.
- A chcesz sprzątać jaskinię?! – wycedził przez zęby prosto w jego twarz. Był wyraźnie zfrustrowany i niezadowolony ze swoich powinności.
Flynn pokiwał głową, wciąż mając wielkie oczy ze zdziwienia nadmiernie zirytowanym Gregiem, który musiał zająć się fizjologicznymi potrzebami szczeniaka.
Całej tej scenie przyglądał się siedzący nieopodal Demon. Myślał.
„Muszę znaleźć jego zapach, wtedy może coś więcej się dowiem”.
Zaczął węszyć. Była noc, grubo po północy. Nie przeszkadzała mu świadomość, że nie będzie wyspany. Chęć eksploracji przejęła nad nim górę.


<Wilki z WDS proszę o „wstrzymanie akcji Demona”, możecie wspominać o uwięzionym Aisu, ale załóżmy, że Demon szuka jego śladów wokół terytorium (oczywiście może robić przerwy, ale będzie ponawiał próby) . Chodzi o to, że później znajdzie jedną z naszych wader, Suph, gdy ta wędrując z Nehariką poszła inną drogą, tak przynajmniej będzie zgodnie z wątkiem>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz