niedziela, 26 października 2014

Ogłoszenie!

Kochani!
Kto czytał opowiadanie od Demona, pewnie już wie, ale chcę dać informację oficjalną. Od dzisiaj już nie jestem alfą. Moje stanowisko zajmuje. On teraz przejmuje władzę i zajmuje się sprawami watahy. Oczywiście dokończę rozpoczęte opowiadania (Arashi to do ciebie) i będę dostępny tu jako Greg.
Dziękuję wam za te kilka wspólnych miesięcy. Wiem, że Demon poradzi sobie z tym brzemieniem.
Odmeldowuję się
Desmond

Od Demona cd historii Nehariki (Wataha Ati Murni)

-Pomogę wam, się stąd wydostać. Niedaleko wyjścia jest zasypany tunel, prawie udało mi się go odkopać, więc wy pogadacie a ja skończę odkopywać go.
Doszliśmy do końca jaskini.
-A co dalej?-zapytał Aisu.
-Dalej pójdziecie na zachód, a później ruszycie do swojej watahy.
-Bez Nehariki nigdzie nie idę.
-Spokojnie, zadbam o to, aby Was znalazła. Gotowe- powiedziałem odsuwając się- tylko szybko, bo Greg zaraz powinien robić patrol.
Przebiegliśmy szybko przez tunel.
-Przepraszam, młody, za to, że musiałeś tu siedzieć. Mój brat po prostu za mało stracił, aby zacząć myśleć racjonalnie. Życzę powodzenia i mam nadzieję, że...-urwałem nasłuchując.
Od Burzystej Łąki dało się słyszeć odgłosy walki. Moje oczy ściemniały.
-Chyba nie uda wam się odejść po cichu... Neharika ma..wybuchowy charakter?
-Niestety tak- od powiedziała Suph.
-To już wiem wszystko.
Ruszyłem pędem w kierunku łąki, a za mną Suph i Aisu. Kiedy dotarliśmy na łąkę ujrzeliśmy Neharikę i wilki walające się po ziemi. Jako wilk mroku czułem krew kapiącą z boków rannych i że dla kogoś to był ostatni dzień. Neharika wyglądała jak w jakimś transie, rzucając się na innych. Wilczek widząc wilczyce pobiegł w jej stronę.
-Aisu stój! Ona może cie skrzywdzić!-krzyknęła Suphaph za nim.
-Młody wracaj!
Aisu podbiegł do niej wołając coś. Po chwili Neharika uspokoiła się rozglądając się z przerażeniem. Kiedy się uspokoiła Greg i Flynn rzucili się na nią przyciskają do ziemi.
-Puśćcie ją.
-Demon, ale...-zaczął Greg, ale mu przerwałem.
-Słyszałeś? Puść ją teraz.
Puścili ją, a ona podniosła się na nogi.
-Lily, Sara, Klaus zajmijcie się rannymi.
-Demon, mamy duży problem-zawołała przerażona Alice.
Zaprowadziła mnie pod drzewo, gdzie leżał Desmond. Z pyska leciała mu strumieniem krew. Czułem już śmierć w powietrzu.
-Miałeś racje-powiedział słabo- zrobiłem wielki błąd, zniewalając tego malca. Sam się o to prosiłem-popatrzył na Aisu.-Mam nadzieję młody, że wybaczysz mi ten błąd.
Wilczek pokiwał nieśmiało głową.
-A jeszcze jedno... Zajmij się watahą. Wiem, że dasz sobie radę lepiej niż ja. Zaopiekuj się Lexi i Carterem.
-Jasne.
-Jeśli coś nawalisz to będę cię nawiedzać.
-Trzymam Cię za słowo.
-Trzymaj się Dem.
Patrzyłem na brata jak jego oczy gasną. Podszedłem do Aisu, Suph i Nehariki.
-Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zagrzebać wszystkie przykrości. Życzę wam udanego powrotu do swojej watahy.

<Suphaph?>

sobota, 25 października 2014

Od Maxa c.d. Leatch

- Nic się nie stało, jestem Max- powiedziałem z uśmiechem - jesteś nowa?
- tak, właśnie przed chwilą dołączyłam
- Może dasz się zaprosić na spacer? - spojrzałem na nią. Miała jasne oczy, jej ogon, łapy i włosy były czarne, natomiast cała reszta była biała.
- Cóż powinnam iść najpierw do mojej jaskini i się urządzić, ale zgoda
Ruszyliśmy przed siebie.

Leatch? Sorry że krótkie

sobota, 18 października 2014

Od Lethal

Opuściłam watahę, ponieważ ruszyłam na poszukiwanie rzadkich i cennych ziół, które przydadzą mi się w przyszłości. Normalnie bym nie opuściła watahy, ale nie tylko ja odeszłam w własnych interesach. Dzięki tej podroży udoskonaliłam moja wiedze i moce. Nie wiem czy wataha jeszcze istnieje czy się rozpadła, ale poszłam sprawdzić. Gdy dotarłam na miejsce me serce się uradowało. Zobaczyłam pełno wilków. Nie musiałam pytać gdzie Desmond, bo wiedziałam,ze pewnie gdzieś lata. Gdy wrócił do swojej jaskini wyszłam z cienia drzew i zapukałam,Odpowiedział
-Proszę.
Ja na to z uśmiechem:
-Witaj czy przyjmiesz mnie znowu?
On zdziwiony odwrócił się z uśmiechem:
-Witaj już myślałem ze o nas zapomniałaś
-Jakbym śmiała- Zaśmiałam się
-Twoja jaskinia za tobą czeka
-Dziękuje ci, jakby cos to mam nowe przepisy na lekarstwa i nie tylko, wiec, gdy ktoś będzie czegoś potrzebował powiedz ok.?
-Ok.
Wychodziwszy z jaskini wpadłam na jakiegoś wilka od razu go przeprosiłam i się podniosłam, Gdy podniosłam wzrok ujrzałam przystojnego czarnego wilka ze skrzydłami nietoperza.
-Hej jestem Lethal. A ty?

<Max dokonczysz? >

środa, 15 października 2014

Od Nehariki cd historii Megi ( Wataha Ati Murni)

Sama nie wiem jak długo leciałam i gdzie w obecnym momencie znajdowała się Suphaph.Teraz to było nieistotne. Musiałam znaleźć Aisu i za wszelką cenę go uratować."Chwila! Jak ja mu powiem, że odeszłam z watahy? A czy na pewno tego chcę? Tak, ponieważ tak będzie lepiej dla obydwóch stron jak odejdę i nigdy nie wrócę" przeleciało mi to przez moją myśl. Szybko się otrząsnęłam i nagle poczułam intensywny zapach Aisu i jakiegoś obcego wilka. Szybko wylądowałam oraz ostrożnie szłam za tym zapachem, aż dotarłam do jakieś watahy. Wlot pojęłam, że oni uwięzili Aisu, co mnie bardzo rozzłościło i czułam jak moja demoniczna strona bierze nade mną górę i chcę ich pozabijać za to. Mówiąc szczerze chętnie bym na to pozwoliła,ale muszę sprawdzić ilu jest przeciwników. W sumie dla mojej demonicznej strony to nie ma znaczenia tak czy siak ich pozabija. Po cichym sprawdzeniu terenu nie znalazłam Aisu, ale czułam intensywnie jego zapach. Dłużej nie wytrzymałam i zamieniłam się w demona oraz zaatakowałam wilki z tej watahy, a one uciekała, ale jak próbowały stawiać opór i walczyć to dostawały niezłego łupnia. Żaden z nich nie był w stanie nie mnie powstrzymać.
- Gdzie jest Aisu? - spytałam groźnie jednego z nich, chyba alfę, zresztą nieważne kogo. Milczał, więc nie chciał nic powiedzieć, zatem siłą zmuszę ich do powiedzenia mi gdzie jest Aisu.
Rozpoczęła się krwawa walka, gdzie ja w swojej postaci miałam przewagę nad nimi, ale jednocześnie straciłam kontrolę nad sobą. Zaczęłam bardziej agresywniej walczyć i atakować każdego, kto się do mnie zbliżył. Nagle moim oczom ukazały się trzy sylwetki wilków, które biegły z daleka, gdzie dochodziły odgłosy walki. Nie przejęłam się tym, bo po co? Jedną myśl miałam w głowie, a była to myśl o walce i śmierci. Ryknęłam głośno, co wilki, które ze mną walczyły przyjęły ze strachem i przerażeniem. Ruszyłam w ich kierunku, co spowodowało, że niektórzy z nich pouciekali gdzie pieprz rośnie, ale ja nie dawałam za wygraną. Nagle jakiś wilk odezwał i powiedział, że Aisu poszedł z jakąś obcą wilczycą i ich wilkiem. Przez chwilę się ucieszyłam, bo tą wilczycą była Suphaph, ale szybko przejął nade mną kontrolę demon i stałam się agresywna oraz gotowa ich zabić. Mówiąc szczerze to pole bitwy wyglądało trochę jak rzeź z piekła rodem. Z oddali usłyszałam jak ktoś woła moje imię, ale tak jakby za mgły docierał do mnie ten krzyk i głos tego wilka. " Kto to?Kogo on woła?" przeszło mi przez myśl. Warknęłam głośno i zignorowałam ten głos, i ruszyłam w stronę tych wilków, które nie wiedziały jak ze mną walczyć. Szykowałam się do zabicia tych wilków kiedy ktoś wybiegł przede mną. Był to jakiś mały wilk, chwila mały?! Starałam się opanować rządzę walki i zabijania, żeby przyjrzeć się temu wilkowi. Tak jak myślałam był to Aisu, ale nie potrafiłam już dłużej się powstrzymywać.
- Nehariko wiem, że mnie słyszysz i wierzę, że pokonasz tego demona. - rzekł Aisu
Nagle wspomnienie z mojego dzieciństwa wróciły i jak przysięgałam, że nigdy nie pozwolę na przejęcie władzy nad moim ciałem temu demonowi oraz spotkanie Elltharisa. To wszystko doprowadziło mnie do ładu i znowu stałam przed nim i innymi wilkami w mojej naturalnej postaci. Kiedy się rozejrzałam i zobaczyłam widok martwych ciał wilków, przeraziło mnie to, że ten demon aż na tyle czasu mnie przejął,że był wstanie zabić aż tyle wilków. Spojrzałam na Aisu, potem na Suphaph, która zjawiła się z jakimś wilkiem, a na końcu na inne wilki, które wpatrywały się we mnie w przerażeniu....

<Demon,Suphaph?>

niedziela, 12 października 2014

Od Maxa

Latałem nad małym lasem. Dzień był idealny, ani nie za zimny, ani nie za ciepły. Nagle na małej polanie zobaczyłem sarne i pomyślałem że upoluje ją na śniadanie. Zbliżając się do wylądowania na ziemi, zauważyłem coś dziwnego. Sarna miała niebieską "grzywe" oraz łapy podobne do moich, zupełnie jak wilk.
- Co tu robisz? - zapytała wadera ostro, kiedy mnie zobaczyła
- Nie denerwuj się, wiesz że to źle robi na sierść? - spytałem jej z nutką kpiny w głosie

<Megan? >

środa, 8 października 2014

Od Adrianny cd. historii Lily

- Tak, wraca do watahy i niebawem go zobaczymy - uśmiechnęłam się
- Nareszcie! - krzyknęła uradowana Lily
- To może mały spacer? - zaproponowałam
- Oczywiście - odpowiedziała szybko
- W takim razie chodźmy - uśmiechnęłam się - Gdzie idziemy najpierw? Wodospad, strumień czy las?

<Lily?>

niedziela, 5 października 2014

Od Megi (Wataha Ati Murni) cd historii Demona

- Na razie możesz wejść i z nim porozmawiać, a później załatwię sprawę wypuszczenia z alfą. Chodź za mną, to zaprowadzę cię do niego.
Wadera nieśmiało skinęła głową i podążyła za białym wilkiem. Prowadził ją do jaskini. W pewnym momencie trochę się zawahała, to było niebezpieczne – obcy, silny wilk z „wrogiej” watahy prowadzi ją do ciemnej jaskini, gdzie nikt nie usłyszy wołań o pomoc w wypadku ataku. S̄up̣hāph przeszedł jeszcze większy dreszcz na myśl o tym, że może dojść nie tylko do zwykłego pobicia ze strony samca.
Szybko jednak otrząsnęła się z tych myśli – musi to zrobić dla Aisu. Wiedziała, że musi zaufać Demonowi. Mimo groźnej postury wydawał się być łagodny.
Kroczyła rozglądając się po stalaktytach, z których kapała woda. Krople uderzały z krystalicznym dźwiękiem o stalagmity i powodowały echo. S̄up̣hāph zauważyła kilka nietoperzy śpiących po kątach.
Nagle, oprócz smrodu nietoperzy, wyczuła zapach Aisu. Postawiła uszy, a jej serce zabiło szybciej.
„ Aisu tu jest! Demon mnie nie oszukał!”, pomyślała z radością.
Wydawało się, że biało-niebieski wilk wyczuł jej ekscytację.
- Wyprowadzimy go na tyły. Tu już tak śmierdzi, że nos wykręca – powiedział poważnie, ale przyjaźnie.
- Dlaczego trzymacie więźniów w takich warunkach…- powiedziała drżącym, leciutko oburzonym ale nieśmiałym tonem.
Demon prychnął, odrzucił grzywkę do tyłu. S̄up̣hāph zachichotała.
- Bo wtedy można mieć na oku takich delikwentów – powiedział z dużym naciskiem na słowo „delikwent”.
Nagle zauważył jednak, że wadera się chichra pod nosem.
- O co chodzi? – spytał z uśmiechem i zatrzymał się nagle.
Uzdrowicielka nie zdążyła zareagować i wpadła na niego.
- Nic – powiedziała ze słodkim uśmiechem, patrząc mu w oczy – po prostu uroczo wyglądasz, kiedy żartujesz.
Demon zarumienił się.
- Wątpię – wydukał – nie należę do specjalnie urodziwych. Ruszajmy lepiej po tego szkraba.
Zbliżali się do małego światełka.
- Co to? – spytała S̄up̣h.
- Świetliki.
- Ah…
W pewnym momencie doszli na miejsce. S̄up̣hāph patrzyła panicznie na wszystkie strony, nie mogąc znaleźć szczenięcia. Zaczynała się stresować. W pewnym momencie poczuła na łapie inną łapę. Demon patrzył w kierunku prawego kąta. Wadera podążyła za jego wzrokiem. W kącie leżał skulony, zmarznięty i mokry Aisu. S̄up̣hāph wstrząsnęło uczucie żałości i empatii na ten widok nędzy. Pobiegła do niego. Maluch obudził się. Z początku jej nie poznał. Mrugał zaspanymi, niewyraźnymi oczkami. Spędził tu dużo czasu.
- S̄up̣h… S̄up̣hāph! – krzyknął, gdy poznał ją.
Nie mieli na tyle zacieśnionych relacji, żeby rzucił jej się na szyję, ale wyraźnie zaczął merdać ogonem.
- Witaj Aisu – powiedziała cicho.
- Co ty tu robisz? – dopytywał się – jak mnie znalazłaś?
- Znalazła cię Neharika. Ale o tym opowiem ci potem. Demonie? - S̄up̣hāph odwróciła się ale przeszył ją dreszcz.
Nie było Demona. Stał za nią ktoś inny, jakiś obcy wilk. Miał szare podszycie, z czarną pręgą grzbietową i białym podbrzuszem. Posiadał również bardziej wydatne bokobrody. Jego prawe, złote oko przecinały blizny.
- K-kim jesteś?! – krzyknęła przerażona i zasłoniła Aisu własnym ciałem. Jednak wilczątko nie wydawało się być przerażone. Młodziak westchnął cicho w jej kierunku.
- Spokojnie – powiedział – to on.
S̄up̣hāph popatrzyła na obcego. Miał rozbawioną minę i łagodny wzrok. Dziwnie znajomy wzrok.
- Poznaj Demona nr. 2 – roześmiał się – nieźle cię nastraszyłem. Powinnaś bardziej kierować się węchem, zapachu nie potrafię zmienić.
- Tak, wiem… - wydukała oszołomiona.
Demon przybrał troskliwy wyraz twarzy.
- Wiesz…nie chciałem zrobić ci przykrości, ani nic-
Nie zdążył dokończyć, bo wtargnął Aisu.
- Ej, mówcie do rzeczy. Po co S̄up̣hāph tu przyszła?
Starsze wilki westchnęły ciężko.
- No dobrze… - stwierdziła wilczyca – mówiłeś, że porozmawiamy na tyłach jaskini.
Demon uśmiechnął się do niej szarmancko, wzruszył ramionami i gestem ogona zaprosił ją, żeby podążała za nim. Dalej rozmowa sama się potoczyła, a Aisu szedł naburmuszony z tyłu, zły, że nikt nie poświęca mu uwagi.


<Demon?>
<Neharika?>
<Chciałabym, żeby Neharika zaczęła pisać opowiadanie, gdzie znajduje watahę i zaczyna akcję ^^’, fajnie by było, gdyby Demon wspomniał, że słyszy jakieś odgłosy walki i biegnie na miejsce>
<Niech najpierw odpisze Neharika J>

Od Megan

Od kiedy dołączyłam do watahy, nigdy jeszcze nie śpiewałam. Pomyślałam, że to wspaniała okazja by w końcu to zrobić! Pobiegłam nad staw. Wzięłam głeboki wdech i... Muzyka dosłownie ,,wychodziła'' ze mnie. Śpiewałam piosenki o tym jakie życie jest trudne, że czasem trzeba zapomnieć i iść dalej...
Nagle usłyszałam, że ktoś się zbliża. Nie chciałam żeby usłyszał jak śpiewam, bo to była moja słodka tajemnica. Stanęłam przodem. W krzakach faktycznie coś się poruszało. Zobaczyłam wilczy ogon i odetchnęłam z ulgą. Nie żebym się wcześniej bała!
- Hej! Pokaż się! - zawołałam

<ktoś? >

czwartek, 2 października 2014

Od Cartera cd historii Demona

Po wyjściu wujka z jaskini bałem odwrócić się w stronę rodziców, ale zrobiłem to i napotkałem się na mrożący krew w żyłach wzrok taty i lekkie rozbawienie mamy.
- Gdzie ty się włóczyłeś ? - zapytał tata
- Wszędzie i nigdzie jednocześnie - zaśmiałem się - Oj tato daj spokój. - powiedziałem szybko bo zauważyłem, że tata otwiera buzie żeby coś powiedzieć.
- Wiesz co Des może trochę przesadzamy z tym...
- Z czym ?
- No wiesz - westchnęła mama - z tym, żeby sam nie chodził. musi nauczyć się samodzielności.
- Właśnie - powiedziałem - Muszę być samodzielny.
- Ty młodzieńcze się nie odzywaj - powiedział tato
- Wiecie co ? Wy się tu kłóćcie, a ja sobie wyjdę przed jaskinie - powiedziałem im i wyszedłem.
Po pół godziny kłótni mama wyszła z jaskini wściekła i powiedziała :
- Pójdziesz teraz do mojego brata i on się tobą zajmie bo ja idę się uspokoić - powiedziała i mnie przytuliła - Mam nadzieje, że nie będziesz taki jak twój ojciec.
- Dlaczego mamo - zapytałem
- Wytłumaczę ci jak będziesz starszy. - Powiedziała to i odeszła, a ja ruszyłem w stronę jaskini wujka.