Przez jakieś 15 minut szliśmy wąską drużką między skałami. Później
wyszliśmy w ogromną dolinę pełną kamieni. Gdzieniegdzie wnosiły się
spore skalne szczyty. Ale najdziwniejsze było to, że na większości z
nich przesiadywały smoki. Mnóstwo ich także latało po niebie.
- Jak tu pięknie! - zawołałam
- Zgadzam się - przytaknął Demon.
- Tak, ale też niebezpiecznie... Te smoki są zupełnie dzikie i bardzo
groźne. Musimy przejść tędy jak najszybciej - wtrącił Flynn. Przez
chwilę szliśmy w ciszy. Nagle Demon odepchnął mnie. W miejscu gdzie
przed chwilą byłam leżał spory głaz.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do wilka, ruszyliśmy dalej. W pewnym
momencie jeden z latających smoków zionął w naszym kierunku ogniem.
Wszyscy odskoczyliśmy w bok, ale on nadal za nami leciał, przymierzając się do kolejnego ataku.
- Nie zwiejemy mu! - zawołał Flynn. - Lecąc ma nad nami dużą przewagę, a
jeżeli my wzniesiemy się w powietrze zobaczy nas reszta! Musimy
spróbować się bronić! - Następny płomień odbiłam tarczą z wody.
Próbowałam atakować go ogniem, a Demon celował w niego piorunami, ale
łuski smoka wszystko odbijały. Nawet moc Flinna nic nie zdziałała.
Wycelowałam w smoka kulą wody, mocząc jednak tylko jego łuski. W tym
samym momencie Demon uderzył potwora piorunem. Smok zaryczał
przeraźliwie i odleciał od nas. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni
- Może woda wpłynęła pomiędzy łuski i poraziłeś go prądem? - zasugerowałam.
- Może. Ale lepiej sie stąd zbierajmy - Szybko ruszyliśmy dalej.
- Gdzie teraz dojdziemy? - zapytałam, przy wyjściu z doliny.
(Demon? Przepraszam że tak długo pisałam )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz