Niestety, ale Demon wyszedł...Nie widziałam już tego wilka, którego
poznałam i myślałam, że zostaniemy przyjaciółmi do końca życia, jednak
on nie miał takiej wizji. Poszedł pewnie do Arashi.
Za to Desmond siedział przy lustrze i ciągle jego wzrok uciekał ku
drzwiom. Nagle zza drzwi wyłoniła się smukła sylwetka czarnej wadery.
To była Lexi.
- Hej, Des. Co jest? - zapytała
- Cześć, Kiiyuko znalazła to lustro i została w nim uwięziona.
Przyjrzała się mi uważnie i mojej zapłakanej kufie. Zrobiła dziubek.
Siedziałam już w tym lustrze dobre parę dni.
Spojrzałam na nią smutno.
- Kiiyuko, Twoim żywiołem jest magia! - powiedziała jakby już umiała mnie wyciągnąć
Pokiwałam głową.
- Kiiy, skup się na tym co jest dla Ciebie najważniejsze - powiedziała
- Nie umiem - rzekłam
- Słyszę ją! Słyszę ją! - odparła uradowana Lexi, jakby to miało znaczenie
- Skup sie na ucieczce z tego zwierciadła - nakazała
- To powinno być dla niej najważniejsze - stwierdził Desmond
Obróciłam się do nich tyłem. Myślałam chwilę, aż zdecyowałam, że się skupię. A następnie zrobię coś czego nie pożałuje.
Obróciłam się znów i kiwnęłam głową bardziej entuzjastycznie.
Skupiłam się mega mocno i wymyśliłam zaklęcie:
- Jestem w zwierciadle bezdusznym
Niewiem czy w momencie słusznym
Ale dało mi to do myślenia
I miałabym dużo mu do powiedzenia
Ale proszę bym się wydostała
A już żadnych życzeń nie będę w życiu miała - zamknąwszy oczy wypowiedziałam te słowa
Nagle coś ogłuszyło mnie i pojawiłam się przy Lexi.
- Dziękuje, dziękuje! - rzuciłam się na szyję obu wilkom
- Ale wybaczcie ja już nie mogę być w waszej watasze. Ja jestem... ja....nie mogę już...być tu. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Ale Kiiyuko! - krzyknęła za mną Lexi
- Zostaw ją...- zatrzymał waderę Desmond
Wybiegłam szybko z mojej jaskini, moje łzy leciały strumieniem, moje
serce było rozdarte... miałam dość uczucia niepewności. Postanowiłam, że
zatrzymam się i napiszę coś.
Drogi Demonie!
Gdy się poznaliśmy zauroczona Tobą byłam
Myślałam, że będziemy przyjaciółmi...
Ale się pomyliłam
Ty mnie nie kochasz...
To jest nieodwzajemniona miłość
Poznałam jej smak i uczucie
I mam dość życia mego...
Bo bez Ciebie go nie widzę
....
Twoja Kiiyuko - żegnaj
Ten list upuściłam przy drzwiach u jego nory... następnie puściłam się galopem by wykorzystać uroki mojego marnego życia...
Pobiegłam nad Szarą Górę, zciemniło się. Gdy wyszłam na najwyższy szczyt
tej o to góry w moje włosy zawiał ciepły wiatr - poczułam, że żyje, ale
częściowo umieram.
Miałam tego już dość...
Jeden płynny skok...
Nie minęło parę sekund, a usłyszałam łamane kości. Poczułam zapach krwi. Odpłynęłam w tę błogą nicość.
Nie wiem czy przeżyłam...nie wiem czy chciałam żyć... może, ktoś mnie znalazł... ja już nie wiem....
<Jeśli ktoś chce może napisać czy naprawdę umarłam, moje życie w tym momencie jest mi obojętne>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz