- Nie musisz wiedzieć - rzekłam po czym wstałam
Biodro mi strzykło, podłamałam się. Basior chciał mnie przytrzymać, ale warknęłam.
- Nie potrzebuje Twojej litości ani łaski. Nie jestem kaleką! - rzekłam zdenerwowana
- Nie będę się nad sobą użalać, trzeba żyć. Nie mam dla kogo, ale będę żyć. Kiedyś będę szczęśliwa, zadowolony? - dodałam
Zebrałam swoje manatki, pomimo tego iż Adrianna mnie zatrzymywała.
- Adrianno, zostaw mnie. - powiedziałam
Wadera zrobiła parę kroków w tył zdezorientowana.
- Nie jesteś gotowa, Kiiyuko - odparła
Wzruszyłam ramionami. Obojczyk mnie chrząsł.
Przełknęłam łzy, starając się nie patrzeć na jego wyraz twarzy.
Wyszłam z jaskini, utykając dalej. Chyba miałam zanik mięśni.
Postanowiłam iż spróbuje tu jeszcze parę tygodni pomieszkać, a jak nie
to znów wejdę do tego lustra, albo odejdę. W najgorszym wypadku znów
skocze. I już nie będę dla nikogo problemem.
Poszłam nad jezioro trochę się wykąpać. Gdy weszłam poczułam, że coś
zraniło moją łapę, był to kawałek szkła. Następny kawałek....następny i
kolejny i kolejny... To były odłamki zwierciadła. Ktoś je musiał zbić.
Poszukałam innego źródła wody i tam wzięłam kąpiel. Poczułam się od razu lepiej.
Następnie poszłam do jaskini i zasnęłam błogim snem.
Następnego ranka chciałam coś upolować, albo zjeść. Obojętnie co, ale coś czym mogłabym zapełnić pustkę w moich brzuchu.
Poszłam do Świetlistego Lasu, a nagle zza krzaków wyskoczyła jakaś wadera.
<Jakaś wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz