Postanowiłem przyjąć propozycję Flynna. Poszedłem do niego.
-I?-zapytał od razu.
-Idę z tobą.
Uśmiechnął się.
-Wracamy na stare śmiecie.
-Tak, tylko muszę powiedzieć jeszcze Desa.
Ruszyliśmy do jaskini mojego brata.
-Desmond mam sprawę-powiedziałem wchodząc.
-Jaką?
-Odchodzę z watahy. Przynajmniej na trzy miesiące...
-Dlaczego?
-Muszę nabrać dystansu do pewnych spraw, a po drugie chcę odwiedzić watahę rodziców.
Wiedział, że nie chodzi mi tylko o rodziców.
-Ale co zrobię ze stanowiskiem bety?
-Weź na razie nie wiem... Grega na to stanowisko, a jeśli wrócę to znowu je obejmę.
-Jeśli wrócisz?
-Wiesz, zobaczę czy wrócę...Bo najpierw odwiedzę rodziców, a następnie powleczemy się z Flynnem gdzieś na północ w poszukiwaniu przygód.
-Jeśli to będą takie przygody jak wtedy to nie wiem czy wrócisz w jednym kawałku.
-W razie czego Flynn mnie pozbiera i sklei w całość-zaśmiałem się.
-Ale staraj się wrócić w jednym kawałku.
-Uważaj Desmond bo się popłaczę.
-Dobra spadaj i daj mi wolność od twoich pobudek.
Zaśmiałem się i wyszedłem z jego jaskini.
-Kierunek północ-rzekł Flynn.
-Tak... Kierunek pierwotny dom-powiedziałem do niego i ruszyliśmy do watahy moich rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz