Zasnęłam... sen - wspaniała, błoga nicość, czasami tylko ona daje sens
życiu. Nie chciałam się już więcej obudzić, zobaczyć i zatroskane miny
innych i szczęśliwe miny wilków z innych powodów. Nie chciałam widzieć
pocieszających spojrzeń, troski i opiekuńczości w oczach innych...
najbardziej jego.
Dlaczego to nie mogło się już skończyć? Tak bardzo bałam się rozmowy z nim... jego reakcji, spojrzenia, uczuć...
Wszystko mnie potwornie bolało... to mnie obudziło.
Gdy ledwo otworzyłam prawe oko, Adrianna wyleciała z jaskini w popłochu... parę chwil potem pojawił się on...
Wszedł nieśmiało do jaskini... chciałam udawać, że śpie, ale Adrianna się wygadała.
- Zostawcie nas samych - nakazał on
Nie chciałam, żeby zostawiali nas samych... tak bardzo nie chciałam...patrzeć w jego oczy.
To było takie głupie... moje uczucie do niego... moje czyny i zachowanie
Zadał znów to okropne pytanie, zadawające mi ból.
- Dlaczego skoczyłaś z klifu? - spytał
Odwróciłam wzrok.
- Ja...
Popatrzył na mnie srogo.
- Dlaczego Cię to obchodzi? Powiedz, dlaczego obchodzi Cię moje życie,
los i uczucia? Dlaczego! - gdy mówiłam to głos mi się łamał, ale nie
umiałam inaczej.
<Demon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz