Od kiedy dołączyłam do watahy, nigdy jeszcze nie śpiewałam. Pomyślałam,
że to wspaniała okazja by w końcu to zrobić! Pobiegłam nad staw. Wzięłam
głeboki wdech i... Muzyka dosłownie ,,wychodziła'' ze mnie. Śpiewałam
piosenki o tym jakie życie jest trudne, że czasem trzeba zapomnieć i iść
dalej...
Nagle usłyszałam, że ktoś się zbliża. Nie chciałam żeby usłyszał jak
śpiewam, bo to była moja słodka tajemnica. Stanęłam przodem. W krzakach
faktycznie coś się poruszało. Zobaczyłam wilczy ogon i odetchnęłam z
ulgą. Nie żebym się wcześniej bała!
- Hej! Pokaż się! - zawołałam
<ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz