-Pomogę wam, się stąd wydostać. Niedaleko wyjścia jest zasypany tunel, prawie udało mi się go odkopać, więc wy pogadacie a ja skończę odkopywać go.
Doszliśmy do końca jaskini.
-A co dalej?-zapytał Aisu.
-Dalej pójdziecie na zachód, a później ruszycie do swojej watahy.
-Bez Nehariki nigdzie nie idę.
-Spokojnie, zadbam o to, aby Was znalazła. Gotowe- powiedziałem odsuwając się- tylko szybko, bo Greg zaraz powinien robić patrol.
Przebiegliśmy szybko przez tunel.
-Przepraszam, młody, za to, że musiałeś tu siedzieć. Mój brat po prostu za mało stracił, aby zacząć myśleć racjonalnie. Życzę powodzenia i mam nadzieję, że...-urwałem nasłuchując.
Od Burzystej Łąki dało się słyszeć odgłosy walki. Moje oczy ściemniały.
-Chyba nie uda wam się odejść po cichu... Neharika ma..wybuchowy charakter?
-Niestety tak- od powiedziała Suph.
-To już wiem wszystko.
Ruszyłem pędem w kierunku łąki, a za mną Suph i Aisu. Kiedy dotarliśmy na łąkę ujrzeliśmy Neharikę i wilki walające się po ziemi. Jako wilk mroku czułem krew kapiącą z boków rannych i że dla kogoś to był ostatni dzień. Neharika wyglądała jak w jakimś transie, rzucając się na innych. Wilczek widząc wilczyce pobiegł w jej stronę.
-Aisu stój! Ona może cie skrzywdzić!-krzyknęła Suphaph za nim.
-Młody wracaj!
Aisu podbiegł do niej wołając coś. Po chwili Neharika uspokoiła się rozglądając się z przerażeniem. Kiedy się uspokoiła Greg i Flynn rzucili się na nią przyciskają do ziemi.
-Puśćcie ją.
-Demon, ale...-zaczął Greg, ale mu przerwałem.
-Słyszałeś? Puść ją teraz.
Puścili ją, a ona podniosła się na nogi.
-Lily, Sara, Klaus zajmijcie się rannymi.
-Demon, mamy duży problem-zawołała przerażona Alice.
Zaprowadziła mnie pod drzewo, gdzie leżał Desmond. Z pyska leciała mu strumieniem krew. Czułem już śmierć w powietrzu.
-Miałeś racje-powiedział słabo- zrobiłem wielki błąd, zniewalając tego malca. Sam się o to prosiłem-popatrzył na Aisu.-Mam nadzieję młody, że wybaczysz mi ten błąd.
Wilczek pokiwał nieśmiało głową.
-A jeszcze jedno... Zajmij się watahą. Wiem, że dasz sobie radę lepiej niż ja. Zaopiekuj się Lexi i Carterem.
-Jasne.
-Jeśli coś nawalisz to będę cię nawiedzać.
-Trzymam Cię za słowo.
-Trzymaj się Dem.
Patrzyłem na brata jak jego oczy gasną. Podszedłem do Aisu, Suph i Nehariki.
-Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zagrzebać wszystkie przykrości. Życzę wam udanego powrotu do swojej watahy.
<Suphaph?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz