Od walki w górach minęło kilka miesięcy, a ja nadal włóczyłam się bez celu, zwiedzając lasy. Wczoraj znalazłam nawet piękną pokrytą lodem polanę. Właśnie leciałam dalej, gdy moją uwagę przykuł pomarańczowy prostokąt, nad którym po chwili błysnęło mocno. Przyspieszyłam i po chwili wylądowałam na Burzystej Łące. Uśmiechnęłam się obserwując kolejne pioruny. Tak dawno mnie tu nie było. A gdyby tak.. Wstałam i pobiegłam w kierunku jaskini Desa. O dziwo po drodze nikogo nie minęłam, a do środka weszłam niezauważona. Kilka wilków kłóciło się zażarcie. Rozpoznałam Desmonda, Lexi, Adriannę i Flynna. Usiadłam za wilkami przysłuchując się kłótni. Mówili o jakimś wilczku, potem coś o Demonie, czy jego zniknięciu. Co za nowość - wywróciłam oczami. Po chwili słuchanie znudziło mnie, i tak nic nie rozumiałam.
- O co wam w ogóle chodzi? - Uniosłam brew. Wszyscy jednocześnie odwrócili się obnażając zęby, a Des szykował się do skoku, potem rozpoznał mnie i zamarł. - Tęskniliście?
(Des?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz