Nadal pamiętam ten dzień...dzień który zmienił moje życie już na zawsze. Nie jestem w stanie opisać bólu jaki wtedy czułam. Tylko osoba, która doświadczy tego co ja jest w stanie powiedzieć, że wie jak ja się czuje.
Był ciepły poranek. Słońce delikatnie ogrzewało moje futro. Saraq leżała obok mnie i łapami próbowała złapać motylka. Zaśmiałam się delikatnie i cichutko aby go nie spłoszyć. Przyglądałam się temu "polowaniu" z wielkim zainteresowaniem. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że ta zabawa może kosztować moją córkę życie. Wadera zaczęła biec za kolorowym stworzeniem nie patrząc przy tym pod łapy. Zdążyłam krzyknąć tylko aby uważała, a ta zniknęła mi z oczu. Ja weszłam do jaskini i tam spędziłam resztę dnia. Kiedy Saraq nie wróciła na kolacje zaczęłam się martwić i wyruszyłam w poszukiwania. Nie musiałam długo szukać lecz to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach...moja córka przebita była na wylot kamiennym kołkiem. Moja rozpacz była nie do opisania. Cały czas wmawiałam sobie, że to nie jest prawda, że ja tylko śnie, ale nie....to była prawda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz