Wybrałem się nad jezioro. Od mojego powrotu minęły dwa tygodnie... Wszystkie rany się zagoiły, nie licząc tej na grzbiecie, ale nie przeszkadzała mi. Zastanawiałem się co dalej robić... Zostać czy odejść?
-Nad czym kombinujesz?-zapytała Alice.
-Nad sensem powrotu tu...
-I co myślicielu wymyśliłeś?
-Nic... Nie wiem co robić... Ale mi problem zrobiłaś...
-Ja?!
-Tak, ty. Gdybyś nas tu nie przyciągnęła to...
-...byście się wykrwawili...
-...ni miałbym problemu.
-Czyli to moja wina?
-Nie... ale nie miałbym wtedy problemu.
Podszedł do nas Des.
-Co tam?
-Rezygnuję z stanowiska bety-powiedziałem szybko.
-Dlaczego?
-Nie mam do tego głowy.
-Acha... To pomożesz mi wybrać nową, albo nie inaczej... Ja jednak zechcesz wrócić na to stanowisko to będzie czekało. Słuchaj może przyłączyć nowych terenów? Ostatnio znalazłem genialne miejsce do przemówień... Taka wilka skała na polanie... Będzie to świetne miejsce.. A...
-Demon chce odejść-powiedziała w końcu Alice.
-Co?!
-Tak Des, słuchaj...Ja porostu...Nie wiem jak to wytłumaczyć... Nie wiem, czy mam jakiś sens tu być...
-Chodzi o...
-Nie. Porostu muszę nabrać do wszystkiego dystansu...
-I dlatego musisz odchodzić?
-Ja nie wiem czego chcę...
<Desmond?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz